

PRZEKOMBINOWANY SKŁAD
To był mecz, w którym nie było marginesu błędu. W takich momentach na boisko posyła się po prostu wszystko to, co ma się w szatni najlepszego. Czy trener Wisły Kraków Radosław Sobolewski w konfrontacji z Puszczą Niepołomice rzeczywiście tak zrobił? Naszym zdaniem nie. Wiemy, że np. Bartosz Jaroch czy Alex Mula są po kontuzjach, ale skoro byli gotowi do tego, by znaleźć się w ogóle w kadrze meczowej, to należało po prostu ich wystawić od początku. Bo obaj po przerwie dodali drużynie wigoru. Problem Wisły polegał na tym, że wtedy było już za późno. Tak samo James Igbekeme wyglądał znacznie lepiej od Tachiego, którego zmienił. Rolą trenera jest wiedzieć i widzieć kto w danym momencie bardziej zasługuje na wyjściową jedenastkę. Tutaj tego zabrakło ewidentnie.

ZŁA ORGANIZACJA GRY W OFENSYWIE
Można różne rzeczy opowiadać na usprawiedliwienie, ale statystyka w tym względzie okazuje się bezlitosna. Wisła w starciu z Puszczą Niepołomice oddała - uwaga - dwa celne strzały. To świadczy po pierwsze o celownikach wiślaków, a dwa o organizacji gry ofensywnej. Wisła po prostu nie miała pomysłu jak wykreować sytuacje w starciu z Puszczą, która znakomicie była ustawiona w defensywie, a której piłkarze świetnie się asekurowali.

DRAMATYCZNA OBRONA
Wisła zagrała z Puszczą wręcz dramatycznie w obronie. Nie chodzi już nawet o gole numer trzy i cztery, ale przede wszystkim o dwa pierwsze. Mocno zastanawiamy się jak miało być zorganizowane krycie przy stałych fragmentach gry, skoro na końcu Kamil Zapolnik i Łukasz Sołowiej mieli tyle miejsca, żeby spokojnie i bez praktycznie żadnej presji oddawać sobie strzały głową wprost do siatki.