Wody Polskie nie są gotowe na powódź. Od kilku miesięcy nikt nie odpowiada za niebezpieczne przepusty na potokach

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
Wody Polskie nie mają pieniędzy nawet na koszenie wałów
Wody Polskie nie mają pieniędzy nawet na koszenie wałów Andrzej Banaś
Utworzone przez rząd PiS Wody Polskie na razie nie uchronią nas przed powodzią, zwłaszcza przed lokalnymi podtopieniami. Jeśli z brzegów wystąpią potoki albo niedrożne okażą się rowy melioracyjne, nie będzie odpowiedzialnego za to, że woda zalała domy i uprawy.

Za ochronę przed powodzią odpowiada wedle prawa przedsiębiorstwo Wody Polskie. Ale tylko teoretycznie, bo działająca od 1 stycznia jednostka ciągle nie przejęła całego majątku od likwidowanych przez marszałków zarządów melioracji. To one do końca 2017 r. nadzorowały potoki, małe rzeki i rowy odprowadzające wody z pól. Odpowiadały także za sprawdzanie, czy przepusty (betonowe rury umożliwiające przepływ wody pod przejazdem przez rów) i przestrzeń pod małymi mostami - nie są pozatykane śmieciami, gałęziami itp.

Do kogo po odszkodowanie?

Od pół roku nikt tego nie robi, bo owych przepustów i mostów nie chcą przejąć Wody Polskie. W samej Małopolsce takich obiektów (także w miastach) jest blisko dwa tysiące. A problem dotyczy przecież całej Polski.

- To nie są urządzenia hydrotechniczne - tłumaczy Konrad Myślik, rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie. - Mosty i przejazdy powinny trafić do zarządców dróg lub samorządów - twierdzi.

- Mamy opinię prawną, z której wynika, że przepusty powinny przejąć Wody Polskie - mówi z kolei Marek Hareńczyk, likwidator Małopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Podkreśla, że cały majątek miała przejąć nowa instytucja i to od razu - od 1 stycznia 2018 r. Tymczasem przekazywanie majątku trwa już pół roku i potrwa jeszcze co najmniej drugie tyle.

A co „z bezpańskimi” rowami i mostami nad potokami? Nie ma ich właściciela i długo nie będzie. - To już nie jest nasze zadanie. Nawet gdybyśmy chcieli je sprawdzać, to nie możemy na to wydawać pieniędzy. Nie mamy też pracowników, bo ci zostali przejęci przez Wody Polskie - twierdzi likwidator MZMiUW. Jeśli więc przez zatkany przepust woda zaleje czyjeś gospodarstwo rolne lub dom, nie będzie do kogo się zwrócić o odszkodowanie za straty poniesione z powodu zaniedbań.

Pieniędzy nie przybyło

Ochrona przeciwpowodziowa to niejedyny problem. Stworzenie Wód Polskich miało sprawić, że za wszystko odpowiada jedna instytucja, a nie kilka - jak było do końca 2017 r. Ale nowy organ nie dostał pieniędzy nawet na bieżące utrzymanie.

Z nieoficjalnych szacunków wynika, że przyznane na ten rok środki są 12-krotnie za małe w stosunku do potrzeb. To m.in. z tego powodu koszenie wałów przeciwpowodziowych odbywa się tylko raz w roku, gdy poprzednio koszono je dwa razy.

Do tego praktycznie zamarły przygotowania do dużych inwestycji. - Wody Polskie przestały zlecać opracowywanie projektów. To będzie miało katastrofalne skutki, bo padną specjalistyczne firmy zajmujące się projektami hydrologicznymi i gdy za kilka lat ktoś dojdzie do wniosku, że trzeba wrócić do normalnej gospodarki wodnej, nie będziemy mieli specjalistów - słyszymy od przedstawiciela branży, który musiał zamknąć firmę.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

Poważny program - Krowoderska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wody Polskie nie są gotowe na powódź. Od kilku miesięcy nikt nie odpowiada za niebezpieczne przepusty na potokach - Dziennik Polski

Wróć na i.pl Portal i.pl