- Dwoje moich dzieci chodzi do tej podstawówki i od kilku lat jest tak samo. Wszy pojawiają się 2-3 razy w roku - denerwuje się jedna z mam, która poprosiła nas o interwencję. - Co jakiś czas szkoła informuje nas o wybuchu wszawicy, ale najczęściej rodzice dowiadują się o tym pocztą pantoflową. Sami problemu nie rozwiążemy, a dyrekcja zdaje się sprawę bagatelizować.
Rodzice dostali do podpisania oświadczenia, że zgadzają się, by pielęgniarka skontrolowała głowy ich pociech. - Ale niektórzy ich nie oddali - mówi opolanka. - Część rodziców pewnie ze wstydu, bo ewentualny problem wolą rozwiązać w czterech ścianach. Inni być może zapomnieli o dostarczeniu oświadczenia, a efekt jest taki, że cierpimy na tym wszyscy, a najbardziej nasze dzieci. Jeśli szkoła nie zacznie działać konsekwentnie, problem będzie wracał.
Szkoła z zarzutami rodziców się nie zgadza i zapewnia, że robi, co w jej mocy, by wszy uczniom życia nie uprzykrzały.
- W okresie jesienno-zimowym dzieci chodzą w czapkach i problem faktycznie powraca, ale tak jest niestety również w innych szkołach - mówi Jarosław Cieśliński, dyrektor PSP nr 11. - Prosimy rodziców na początku roku o dostarczenie zgody na przegląd głowy, ale jeśli takiej zgody nie dostaniemy - mamy związane ręce. Jeżeli niektórzy rodzice nie będą z nami współpracować i w porę reagować na sygnały, nic się nie zmieni.
Do „jedenastki” chodzi ponad 530 dzieci. W szkole słyszymy, że zgody na sprawdzanie głowy swoim pociechom nie wyraziło mniej niż 10 rodziców. - Ale to wystarczy, żeby wszawica rozniosła się po całej szkole! - denerwują się jedna z mam. - Dlaczego większość ma ponosić konsekwencje cudzej niefrasobliwości!?
Jak walczyć z wszawicą?