Spis treści
- Rocznica wyroku w sprawie śmierci Szymonka z Będzina. 1 czerwca 2025 mija osiem lat od skazania rodziców chłopca, którego ciało porzucono w stawie w Cieszynie
- Chłopiec bez imienia. Historia, która wstrząsnęła Polską
- Trzy dni umierał w męczarniach. Rodzice nie wezwali lekarza
- Dwa procesy, coraz surowsze wyroki
- Zbliża się koniec kary. Matka Szymonka ma opuścić więzienie
- Dlaczego nikt nie reagował wcześniej?
- Szymek nigdy nie powinien umrzeć. Lekarze nie mieli wątpliwości
- 15 lat po tragedii. Na cmentarzu w Cieszynie stoi grób z napisem „Chłopczyk”
Rocznica wyroku w sprawie śmierci Szymonka z Będzina. 1 czerwca 2025 mija osiem lat od skazania rodziców chłopca, którego ciało porzucono w stawie w Cieszynie
To jedna z najtragiczniejszych i najbardziej poruszających spraw kryminalnych, która wstrząsnęła całym krajem. 1 czerwca 2025 roku mija dokładnie osiem lat od dnia, w którym Sąd Okręgowy w Katowicach skazał Beatę Ch. i Jarosława R., rodziców 22-miesięcznego Szymonka z Będzina, na kary więzienia za zabójstwo swojego syna.
Ciało chłopca zostało odnalezione 19 marca 2010 roku w stawie rybnym w Cieszynie. Sprawcy przez dwa lata unikali odpowiedzialności, a śledczy nie potrafili ustalić tożsamości dziecka. Dopiero anonimowy sygnał przesłany do MOPS w 2012 roku pozwolił ruszyć śledztwu z miejsca.
Chłopiec bez imienia. Historia, która wstrząsnęła Polską
Ubrany w czerwoną kurteczkę, z przegryzioną z bólu wargą. Ciało małego dziecka dryfujące w wodzie rybnego stawu „Mewa” w Cieszynie zauważono w marcu 2010 roku. Nie było zgłoszenia o zaginięciu, nikt nie rozpoznał chłopca. Dwa lata trwała jedna z największych akcji identyfikacyjnych w historii polskiej policji. Przeszukiwano bazy danych, przeglądano zdjęcia i dokumentację tysięcy rodzin z małymi dziećmi. Nic.
Dopiero anonimowy telefon sąsiadki do opieki społecznej w czerwcu 2012 roku odmienił losy śledztwa. Kobieta była zaniepokojona losem chłopca, o którym matka – Beata Ch. – mówiła, że przebywa u dziadka w Mysłowicach. Nie przypuszczała, że dziecko może już nie żyć. Policja wzięła trop na poważnie. Szybko okazało się, że "chłopczyk z Cieszyna" to 22-miesięczny Szymonek z Będzina.
Trzy dni umierał w męczarniach. Rodzice nie wezwali lekarza
Śledczy i biegli zrekonstruowali dramatyczny przebieg zdarzeń. W wyniku uderzenia w brzuch doszło u chłopca do pęknięcia jelita cienkiego, co skutkowało ropnym zapaleniem otrzewnej i wstrząsem septycznym. Przez trzy dni dziecko konało w bólu – z gorączką, wymiotami, biegunką i dusznością. Ostatecznie zmarło w mieszkaniu w Będzinie. Rodzice nie wezwali pomocy, bo – jak ustalił sąd – bali się ujawnienia śladów przemocy. Czekali, aż sińce znikną.

Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja
Zamiast ratować dziecko, Beata Ch. i Jarosław R. zajęli się planowaniem, jak pozbyć się ciała. Spakowali martwego chłopca do torby, wsadzili do bagażnika i pojechali z nim do Cieszyna. Towarzyszyły im w tej makabrycznej podróży dwie małe córki. Ciało wrzucili do stawu.
Dwa procesy, coraz surowsze wyroki
1 czerwca 2017 roku Sąd Okręgowy w Katowicach skazał oboje oskarżonych za zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Jarosław R. otrzymał 12 lat więzienia, Beata Ch. – 10. Zdaniem sądu, godzili się oni ze śmiercią dziecka, nie udzielając mu pomocy mimo świadomości zagrożenia.
W maju 2018 roku zapadł prawomocny wyrok. Sąd Apelacyjny zaostrzył kary: Jarosław R. został skazany na 15 lat więzienia, Beata Ch. – na 13. Prokurator wnioskował o dożywocie, ale sąd pozostał przy kwalifikacji zbrodni zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Oboje zostali osadzeni odpowiednio w zakładach karnych w Wojkowicach i Grudziądzu.
Zbliża się koniec kary. Matka Szymonka ma opuścić więzienie
Wyrok liczy się od momentu zatrzymania – 23 czerwca 2012 roku. Oznacza to, że Beata Ch. w czerwcu 2025 roku ma zakończyć odbywanie kary. Dziś 45-letnia kobieta ma wrócić na wolność po 13 latach pozbawienia wolności.
Rodzina chłopca nie chce jednak utrzymywać z nią kontaktu. Babcia Szymonka w rozmowie z „Faktem” powiedziała:
– Do mojego domu jej nie wpuszczę. Zostało mi po nim tylko zdjęcie, a po wnuczkach buciki.
Zenobia R. przerywa milczenie po latach i mówi o „okrutnym losie”, jaki ją spotkał.
Dlaczego nikt nie reagował wcześniej?
Po ujawnieniu tożsamości chłopca pojawiło się pytanie: dlaczego nikt nie zauważył, że Szymonek zniknął? Znajomi i rodzina byli okłamywani – matka mówiła, że dziecko przebywa u dziadka. Gdy w mediach publikowano zdjęcia chłopca z rekonstrukcji twarzy, nikt go nie rozpoznał – był niepodobny, błędnie określono też jego wiek.
Rodzice, według ustaleń śledztwa, próbowali się przenieść do innego miasta, śledzili wiadomości w Internecie i telewizji. Ostatecznie nie mieli pieniędzy na przeprowadzkę, na krótko zamieszkali we Wrocławiu.
Szymek nigdy nie powinien umrzeć. Lekarze nie mieli wątpliwości
W opinii biegłych z Katowic „bezzwłoczne udzielenie pomocy medycznej stwarzało uchwytne szanse na uratowanie zdrowia i życia dziecka”. Lekarze z Gdańska wskazali na „zespół dziecka maltretowanego”. Obdukcja wykazała, że Szymonek konał w męczarniach. Zmarł przez sepsę i zapalenie płuc, będące następstwem obrażeń i braku opieki.
15 lat po tragedii. Na cmentarzu w Cieszynie stoi grób z napisem „Chłopczyk”
Na cieszyńskim cmentarzu, gdzie pochowano niezidentyfikowane wtedy ciało dziecka, widnieje napis:
„Chłopczyk. Żył ok. 2 lat. Śpij, Aniołku.”
Dopiero po latach ustalono, kim był. Ale mimo wyroków, mimo więzienia, pytania nie znikają: dlaczego nikt nie zareagował wcześniej? Czy ta tragedia mogła się nie wydarzyć?
1 czerwca 2025 roku przypada ósma rocznica skazania rodziców chłopca. Beata Ch. wkrótce wyjdzie na wolność. Dla wielu osób ta data znów przywołuje dramatyczne wspomnienia.