Rozmowa z Michałem Raszką, ekspertem ds. marketingu politycznego WSB Merito w Chorzowie, Grupa PRC
Co mówi o nas – Polakach - wynik wyborów prezydenckich?
Wynik wyborów prezydenckich pokazuje, że Polacy wciąż bardzo łatwo dają się wciągnąć w logikę politycznej polaryzacji. To gra dobrze znana: wyostrzyć podziały, rozbudzić emocje, zmobilizować do głosowania nie „za kimś”, ale „przeciw komuś”. Im większe napięcie – tym wyższa frekwencja. I właśnie o to chodzi sztabom. Emocje stają się paliwem polityki, a wyborcy – często nieświadomie – odgrywają zaplanowane dla nich role.
To nie jest polska specyfika. Polaryzacja jako narzędzie mobilizacji została dopracowana w USA już w latach 80. – my skopiowaliśmy ten mechanizm. Dajemy się wciągnąć politykom w tą grę, dajemy się im uwieść – nie dlatego, że ich kochamy, ale dlatego, że się ich boimy. Głosujemy, żeby nie wygrał „ten drugi” – czyli uosobienie zła, które każda strona przypisuje przeciwnikowi. To nie wybór nadziei.
Czy jako społeczeństwo myślimy jeszcze o interesie Polski?
Skuteczność polaryzacji nie opiera się na pozytywnym programie i sporze o idee. W kampaniach coraz rzadziej chodzi o przedstawienie wizji czy rozwiązań – zamiast tego sztaby skupiają się na wywoływaniu lęków. Nie chodzi o to, żeby nas do kogoś przekonać, ale żeby nas kogoś przestraszyć. Bo w takim zestawieniu trudno by było przekonać do Karola Nawrockiego, z jego licznymi obciążeniami wizerunkowymi.
Myślimy więc o interesie Polski, ale przez pryzmat tego, czego się obawiamy, a nie tego, czego chcemy. To wybór na zasadzie mniejszego zła.
Widać to dobrze po pierwszej turze – obaj kandydaci mieli z grubsza po około 30% poparcia. By wygrać, musieli zdobyć dodatkowe 20 proc. I właśnie o tę grupę toczyła się walka – poprzez negatywną kampanię. Celem było nie tylko zmobilizować swoich, ale też zniechęcić przeciwnych i zdemobilizować niezdecydowanych. Tak dziś wyglądają kampanie – i właśnie taką mieliśmy w drugiej turze.
Czy wiemy, jakim prezydentem będzie Karol Nawrocki?
Nie mamy pewności. Już w kampanii widać było, że Nawrocki często kluczy w odpowiedziach, unika konkretów, a kolejne medialne doniesienia sugerowały, że nawet jego własny sztab nie znał wszystkich faktów z jego przeszłości. Jeśli ludzie odpowiedzialni za jego wizerunek nie mieli pełnej wiedzy o kandydacie, trudno dziś wyrokować czego możemy się po nim spodziewać.
Na pewno będzie prezydentem niezależnym od rządu, nie będzie ułatwiał im pracy. To będzie jeszcze trudniejsza kooperacja niż z Andrzejem Dudą. W opinii PiS i samego Nawrockiego, rząd wykorzystał cały aparat państwa w „Operacji Karol” by go zniszczyć. To musi spowodować konkretną reakcję odwetu gdy zostanie prezydentem. To może być wojna na górze.
Trudno wyrokować jaki faktycznie jest Karol Nawrocki. Nie podejmował wcześniej żadnych decyzji politycznych, wiemy, że w poprzednich instytucjach w których pracował, stawiał na swoich ludzi. Otaczał się tymi, którym ufał. Może być pod ich wpływem, tym bardziej, że kampania pokazała, że kandydat nie posiada w wielu obszarach wiedzy. Takie tematy jak podatki, finanse państwa – to są tematy w których nie miał własnego zdania. Wiele wskazuje na to, że może mieć znacznie mniejszą niezależność od obozu z którego się wywodzi, niż choćby Andrzej Duda.
Czy rząd Tuska utrzyma się do wyborów?
Gdyby Donald Tusk dziś zdecydował się na przedterminowe wybory, to z punktu widzenia marketingu politycznego szansa na ich wygranie byłaby bardzo mała. Nastroje społeczne są wyraźnie nieprzychylne – pokazują to regularne badania CBOS. W końcówce maja aż 44 proc. badanych oceniło rząd negatywnie (wzrost o 4 punkty procentowe względem kwietnia), a liczba jego zwolenników spadła z 34 proc. do 32 proc.
Równolegle – przy niemal pewnym klinczu między Pałacem Prezydenckim a rządem – będzie bardzo trudno realizować jakiekolwiek reformy czy nowe ustawy. I to właśnie ta blokada otwiera przestrzeń na działania polaryzujące, dalsze zaostrzanie podziałów.
Każda ze stron będzie próbowała przedstawić siebie jako tę, która „chce dobrze dla Polski”, ale jest blokowana przez drugą. Będzie jeszcze więcej emocji. A ponieważ w obecnym układzie nie będzie spektakularnych sukcesów do pokazania – polityka w najbliższych miesiącach może być oparta niemal wyłącznie na PR-ze i konflikcie. To idealne warunki do jeszcze głębszej polaryzacji.
