30-letni mieszkaniec Kamiennej Góry, Mariusz Vaćkar, z wyjątkowym okrucieństwem katował chłopca przez kilka dni. Matka chłopca, 37-letnia Iwona Kwiatkowska, nie stanęła w obronie dziecka. Za pomoc w zabójstwie sąd skazał ją na 15 lat więzienia. Skład orzekający zgodził się na publikację nazwisk i wizerunków oprawców.
- Ta sprawa to niewyobrażalny koszmar. Oskarżonego należy wyeliminować ze społeczeństwa. Jest osobą wyzutą z jakichkolwiek ludzkich odruchów. Zapomniał, że jest człowiekiem - mówił sędzia Marek Klebanowicz, uzasadniając wyrok. - Resocjalizacja w jego przypadku jest niemożliwa. Nazywanie oskarżonej matką jest obrazą tego słowa. Jej dziecko nigdy nie zaznało miłości i odchodziło ze świata w niewyobrażalnych mękach. Jedyne, co możemy zrobić teraz, to surowo ukarać jego katów - uzasadniał.
Wyrok dla Mariusza Vaćkara pokrywa się z tym, o co wnioskowała prokuratura. Dla Iwony Kwiatkowskiej prokurator najpierw żądał kary 6,5 roku więzienia, jednak wczoraj - po zeznaniach biegłego z zakresu medycyny sądowej - wnioskował o 25 lat pozbawienia wolności. Zmieniono bowiem kwalifikację przestępstwa popełnionego przez matkę chłopca. "Nieudzielenie pomocy" sąd zamienił na "pomocnictwo w zabójstwie". Ostateczny wyrok 15 lat więzienia prokuratura uważa za zbyt łagodny i chce go zaskarżyć.
Koszmar 3,5-letniego Bartka zaczął się w maju 2008 roku w Kamiennej Górze. Wtedy Kwiatkowska wprowadziła się do Mariusza Vaćkara. Poznała go w wałbrzyskiej agencji towarzyskiej, gdzie pracowała. W mieszkaniu mężczyzny chłopiec był brutalnie bity pod byle pretekstem, np. gdy nie chciał pójść do toalety. Zabójca katował go pasem ze sprzączką, gumowym wężem i kablem. Bił pięściami po genitaliach. Gdy zmaltretowane dziecko dostało biegunki i brudziło bieliznę, było karane. Oprawca nie przestawał bić chłopca, choć jego skóra popękała od razów. Po trzech dniach bicia dziecko zmarło w szpitalu.