- Nic nie jest w stanie zwrócić Leosiowi mamy, ale jestem przekonana, że zebrane pieniądze ułatwią mu i jego tacie stawienie czoła problemom dnia codziennego - pisze współorganizatorka zbiórki dla noworodka.
O śmierci Emilii mówiła w piątek cała Polska. Kobieta była zarażona koronawirusem. Resort zdrowia uznał ją wstępnie za kolejną śmiertelną ofiarę SARS-CoV-2. Później lekarze precyzowali, że 27-latka zmarła z powodu sepsy, która wystąpiła po porodzie.
- W trzynastej dobie hospitalizacji z powodu stanu septycznego pacjentka wymagała zabiegu operacyjnego usunięcia ogniska zakażenia. I niestety, w dwunastej godzinie po zabiegu doszło do zatrzymania krążenia - mówi dr Andrzej Cieśla ze szpitala w Łańcucie w woj. podkarpackim. - Podjęta długotrwała próba resuscytacji krążeniowej nie przynosiła efektów i niestety pacjentka została uznana za zmarłą – dodaje.
Sumienna, przyjazna, pomocna
- Emilka byłą moją aplikantką, ale i przyjaciółką - mówi Monika Mazur-Widomska, współorganizatorka zbiórki dla Leosia. Prawniczka dodaje, że 27-latka bardzo mocno angażowała się w pracę, była sumienna, przyjazna i pomocna.
- Pomysł zbiórki był spontaniczny i przyniósł nadzwyczajne efekty. Mobilizacja środowiska prawniczego, ale i ludzi którzy po prostu chcieli pomoc jest zadziwiająca - dodaje.
Niemal w ciągu doby udało się zebrać około 100 tys. zł.
Ty także chcesz pomóc? Kliknij TUTAJ.
ZOBACZ TEŻ: W Łańcucie zmarła 27-letnia kobieta zarażona koronawirusem
