Jak przyznaje, najbardziej dał mu się we znaki ostatni miesiąc wędrówki.
Prawie codziennie deszcz, no i problemy z namiotem, które miałem w Hiszpanii. Nie dość, że deszcz to namiot połamany i moskitiera się nie zamykała. Ale momentów, żeby chcieć zrezygnować z wyprawy nie miałem. Czasem miałem już dość, ale szedłem dalej – mówił nam Bartek u celu podróży.
Cztery lata temu, również pieszo, dotarł do Santiago de Compostela. Zainspirował go film o pielgrzymie, który przemierzał pieszo drogę do Santiago de Compostela.
- Pomyślałem, że przecież ja też tak mogę – mówił po powrocie w rozmowie z „Dziennikiem Polskim”.
Krzczonów. Wyruszył na zachodni kraniec Europy. Chce tam dotrzeć pieszo
Tamta wyprawa była pielgrzymką, tę potraktował nieco inaczej. Choć na żadne wygody nie mógł liczyć. Spał pod namiotem (tylko wyjątkowo np. w ośrodkach dla pielgrzymów) tam, gdzie zdołał go rozbić: przy drodze, na plaży, w lesie itd. Jadł suchy prowiant, albo to co zdołał podgrzać na kuchence turystycznej. Czasem spotykał osoby, które proponowały mu gościnę.
U takich właśnie gospodarzy we Francji po raz pierwszy jadł ślimaki i pieczone kasztany. Inny napotkany człowiek poratował go kiedy doznał kontuzji.
Dużo osób mi pomagało, najwięcej w Niemczech i Holandii oraz jeszcze na początku wyprawy, w Polsce - mówi Bartek.
- Diabli Dół i Boża Wola. Nazwy małopolskich wsi, o których nie słyszeliście!
- Tak wyglądał Kraków 1000 lat temu! Oto rekonstrukcja
- Tak oszukują nas sklepy spożywcze. TOP 10 nieczystych zagrań!
- Oto najlepsze miejsce do życia w Małopolsce. Przynajmniej w Rankingu Gmin
- Zapierające dech w piersiach widoki z Chełmu i Kudłaczy
- Tunel na zakopiance już otwarty! Tak powstawała ta potężna inwestycja
