
Spis treści
Przedwczesna śmierć Amy Winehouse. Ochroniarz gwiazdy zdradził jej ostatnie słowa
Była noc z 22 na 23 lipca 2011 roku, kiedy Andrew Morris widział Amy Winehouse po raz ostatni żywą. O szczegółach tego spotkania mężczyzna opowiedział później w rozmowie z "Daily Mirror". Było to w jej domu w dzielnicy Camden, w północnym Londynie. Wokalistka miała wówczas śmiać się i słuchać swoich starych nagrań. W pewnym momencie dość refleksyjnie zwróciła się do swojego ochroniarza: "Rety, naprawdę umiem śpiewać!".
– Odpowiedziałem: "No jasne, że umiesz". Ona wtedy powiedziała, że gdyby mogła to wszystko oddać, by tylko przejść ulicą bez problemu, zrobiłaby to – relacjonował Morris.
Nie oddychała i nie miała pulsu. Na co zmarła Amy Winehouse?
To były ostatnie słowa, jakie usłyszał od gwiazdy. Ok. godziny 10 rano przyszedł do jej sypialni. Nie zdziwił się, kiedy próby obudzenia jej nie przyniosły rezultatu. Wiedział bowiem, że Amy lubi dłużej pospać. Piosenkarka nie wstała z łóżka do ok. godziny 15., co już go zaniepokoiło. Kiedy ponownie przyszedł do jej sypialni zorientował się, że nie oddycha i nie ma pulsu. Przybyli na miejsce lekarze stwierdzili zgon.
Po kilku miesiącach media ujawniły raport koronera. Wynikało z niego, że w chwili śmierci Amy Winehouse miała 4,16 promila alkoholu we krwi. Na tej podstawie uznano, że zgon był wynikiem wstrząsu spowodowanego zatruciem alkoholowym po okresie abstynenckim.
Upadek na oczach świata. Uzależnienia od narkotyków i alkoholu
Informacje o uzależnieniach wokalistki od alkoholu i narkotyków, a także o jej problemach psychicznych nie było tajemnicą. Przez wiele lat śledził jej upadek.
Po raz pierwszy media informowały o jej problemach już w 2005 roku. Pierwszą kurację odwykową przeszła na początku 2006 roku. Kilka miesięcy później, po śmierci babci, Amy ponownie wpadła w nałóg. Jej stan był wówczas na tyle poważny, że konieczne było odwołanie koncertów. W tym okresie była hospitalizowana po przedawkowaniu heroiny, ecstasy, kokainy, ketaminy i alkoholu. Gwiazda ostatecznie uwolniła się od narkotyków, jednak w konsekwencji popadła w alkoholizm.
Bez wątpienia negatywny wpływ na Winehouse miał jej związek z uzależnionym od narkotyków Blakem Fielder-Civilem.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Klub 27. Fatum nad gwiazdami?
Amy Winehouse zmarła w wieku 27 lat. To zaś sprawiło, że dołączyła do tzw. klubu 27. Terminem tym określa się znanych artystów, którzy z różnych względów zmarli w 27. roku życia, co uznano za pewne fatum. Do klubu zaliczono takie sławy, jak Janis Joplin, Kurt Cobain, czy Brian Jones.
i.pl, Wp.pl, Onet.pl
dś