3-letnia Amelka i jej mama już są bezpieczne. Dwaj porywacze zostali wczoraj aresztowani

I. Krzewska, T. Mikulicz
Sąd zdecydował podczas niedzielnego posiedzenia, że ojciec dziewczynki i mężczyzna, który pomagał mu w uprowadzeniu córki i żony, spędzą w areszcie 3 miesiące. Tak skończył się pościg po porwaniu w Białymstoku.

Policyjne blokady dróg, śmigłowce patrolujący teren z powietrza, kontrole na granicy, uruchomienie procedury Child Alert, zaangażowanie służb kryminalnych z KGP, CBŚP, ABW... Poszukiwania 25-letniej Natalii i jej 3-letniej córeczki Amelii prowadzone były na szeroką skalę.

Obie zaginęły w czwartek, 7 marca w Białymstoku. Po godz. 10 dwóch sprawców podjechało ciemnym citroenem na ul. Dziesięciny i wciągnęło je do auta. Samochód porzucili kilkaset metrów dalej i przesiedli się do innego pojazdu.

Citroena wypożyczył w Łomży ojciec Amelki. Polak mieszka i pracuje w Niemczech. Badany był trop uprowadzenia rodzicielskiego, a za zgodą prokuratury, w mediach opublikowano wizerunki mężczyzny i zaginionych.

Wszystkie te działania przyniosły efekty. Po sygnale od jednego ze świadków, mundurowi w piątek po południu odnaleźli porwane w powiecie ostrołęckim. Tam też został zatrzymany ojciec 3-latki. Drugiego z podejrzewanych ujęto w sąsiednim powiecie ostrowskim.

Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej o okolicznościach sprawy mówił insp. Mariusz Ciarka z Komendy Głównej Policji. - Zatrzymanie było dynamiczne. Doszło do lekkiej szarpaniny - przyznał rzecznik KGP.

Przede wszystkim zapewnił, że porwana 25-lata i jej córeczka są całe i zdrowe. Pierwsze godziny po uwolnieniu spędziły na komendzie miejskiej w Ostrołęce. - Zapewniono im posiłek i opiekę psychologiczną - powiedział insp. Ciarka.

Wcześniej matka i córka zostały przebadane przez lekarza, który nie stwierdził żadnych obrażeń fizycznych. Obie czują się dobrze.

Nie sprawdziła się hipoteza, że porywacze i ofiary są już poza granicami Polski. Z przekazów policyjnych wynika, że trasa porywaczy wiodła z województwa podlaskiego, przez Olsztyn, w kierunku Mazowsza. Chwilę po zatrzymaniu, ojciec dziewczynki miał powiedzieć funkcjonariuszom, że noc spędzili w samochodzie w lesie i widział przelatujący nad głową śmigłowiec.

- Cały czas byliśmy o krok za osobami, które się ukrywają. Deptaliśmy im po piętach - relacjonował na konferencji insp. Mariusz Ciarka. - Ojciec prawdopodobnie obawiał się skutecznego pościgu. Sprawcy czuli się osaczeni. Plan się nie powiódł. Szczelne i szybkie działania policji sprawiły, że nie wyjechali daleko.

Teraz śledczy mogą się skupić na wyjaśnianiu okoliczności sprawy i zbieraniu dowodów. Postępowanie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Śledztwo dotyczy bezprawnego pozbawienia wolności, a także uprowadzenia dziecka. Ojciec Amelki usłyszał w sobotę zarzut bezprawnego pozbawienia wolności. To przestępstwo zagrożone karą od trzech miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

Również w sobotę do białostockiej prokuratury okręgowej został przewieziony mężczyzna, który miał pomagać ojcu dziewczynki. Też usłyszał zarzuty. Wczoraj sąd zdecydował o aresztowaniu obu mężczyzna na 3 miesiące. - Niewykluczone, że dojdzie do kolejnych zatrzymań - powiedział rzecznik KGP.

Dowiedzieliśmy się, że ojciec dziewczynki nie przyznaje się do porwania. Twierdzi, że jego żona sama wsiadła do samochodu i dobrowolnie z nim podróżowała. Za to drugi mężczyzna przyznał, że pomógł Cezaremu R., ale podczas przesłuchania miał zapewniać, że nie stosował przemocy ani wobec matki, ani Amelki.

Prokuratura będzie badać motyw działania sprawców. Według pierwszych informacji, mąż pani Natalii miał się nad nią znęcać, dlatego uciekła do Polski i złożyła pozew o rozwód.

25-latka w Supraślu kończyła liceum plastyczne. Według Podlaskiego Biura Wywiadu Detektywistycznego, które zaangażowało się w poszukiwania, kobieta mieszkała w Niemczech, gdzie pracowała jako grafik komputerowy na zlecenie. Tam poznała męża. Tam urodziła się też Amelia. Jakiś czas temu kobieta przyjechała z córką do Białegostoku, gdzie mieszka jej babcia. To ona była świadkiem porwania.

- Prawdopodobnie z uwagi na złą sytuację pomiędzy nią a partnerem, postanowiła wrócić do Polski i tu zapisać swoją córkę do przedszkola - mówił nam prywatny detektyw, właściciel biura. - Z relacji osoby, która przekazała nam tą informację wynika, że partner nie dawał jej spokoju. Znęcał się psychicznie oraz fizycznie, utrudniał zapisanie córki do przedszkola.

Sprawa nie jest jednoznaczna. W TVP Info wypowiadał się policyjny negocjator, który twierdzi, że to pani Natalia i jej babcia uprowadziły dziecko z Niemiec.

Mężczyzna faktycznie rok temu starał się w sądzie o wydanie mu córki. Potwierdza to wiceprezes Sądu Rejonowego w Białymstoku Beata Wołosik. Postępowanie w obu instancjach zakończyło się jednak niekorzystnym orzeczeniem dla mężczyzny.

Współpraca Tomasz Mikulicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: 3-letnia Amelka i jej mama już są bezpieczne. Dwaj porywacze zostali wczoraj aresztowani - Plus Gazeta Współczesna

Wróć na i.pl Portal i.pl