2 tysiące plakatów w jedną noc
Chodzi o głośną akcję Łukasza Mejzy przeprowadzoną tuż przed wyborami, w nocy z 11 na 12 października 2023 roku. W ciągu kilku godzin w mieście pojawiło się 2 tysiące billboardów informacyjnych. Wizerunki obecnego posła PiS można było zobaczyć dosłownie wszędzie. Najwięcej było ich na głównych ulicach i dużych osiedlach, m.in. przy ul. Westerplatte, Szosie Kisielińskiej, na os. Pomorskim i Śląskim.
Zostało złamane prawo
Okazało się, że plakaty wyborcze zostały rozwieszone niezgodnie z prawem. Prezydent zareagował natychmiast. Zawiadomił policję i zarządził wielkie sprzątanie miasta. Przez kilka godzin pracownicy Zakładu Gospodarki Komunalnej, Wydziału Zarządzania Drogami oraz strażnicy miejscy zrywali nielegalne reklamy. Zostały one dokładnie policzone.
- Łącznie było to 1 187 reklam w postaci billboardów informacyjnych o wymiarach 1 m x 0,7 m oraz 13 banerów informacyjnych o wymiarach 1 m x 3 m – wylicza prezydent Kubicki. – Na podstawie ilości i rozmiarów plakatów została obliczona kara za wykorzystanie terenów miasta bez pozwolenia. Zgodnie z uchwałą Rady Miasta z 21 stycznia 2020 roku oraz 30 listopada 2021 roku, wynosi ona 78,5 tys. zł.
Poseł nie odbierał korespondencji
Decyzja o nałożonej karze została wysłana do biura poselskiego Łukasza Mejzy i na adres domowy. Strażnicy miejscy wielokrotnie próbowali osobiście dostarczyć dokumenty do biura poselskiego. Mejza listów nie obierał, ani nie skorzystał z możliwości odwołania się. Po upływie urzędowych terminów pismo uznano za dostarczone, a decyzję za ostateczną. – Teraz rozpoczyna się egzekucja administracyjna – zapowiedział prezydent Kubicki.
Komitet wyborczy PiS odcina się od działań Mejzy
Pismo o odpowiedzialności za rozpowszechnianie plakatów wyborczych trafiło także do komitetu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości. Odpowiedź, podpisana przez pełnomocnika finansowego Tomasza Bartczaka, przyszła 8 listopada.
- Komitet wyborczy poinformował, że nie ponosi odpowiedzialności i nie przyznaje się do tej akcji oraz nigdy nie wyrażał na nią zgody. Wskazuje, iż odpowiedzialnym za to jest tylko i wyłącznie Łukasz Mejza – streszcza treść listu Janusz Kubicki.
O Łukaszu Mejzie zrobiło się głośno, gdy dziennikarze Wirtualnej Polski zarzucili mu, że jego firma obiecywała terapie osobom nieuleczalnie chorym.
Prokuratura prowadzi śledztwa w sprawie fałszywego oświadczenia majątkowego posła oraz jego działalności gospodarczej.
