Jak informuje dziennik, w listopadzie w Polsce pojawili się agenci FBI. Współpracowali z polską policją podczas przeszukania Wisły oraz Narwi w poszukiwaniu ciała zamordowanej Amerykanki.
Sprawa dotyczyła zbrodni rodzinnej. 28-latek miał zamordować swoja 68-letnią matkę i poćwiartować jej zwłoki. Obydwoje mają podwójne, polsko-amerykańskie obywatelstwo.
Kobieta wyszła za mąż za Amerykanina. Po jego śmierci, która miała miejsce kilka lat temu, razem z synem przeprowadziła się do Polski. Jak wynika z relacji znajomych rodziny, syn zamordowanej nie cieszył się zbyt dobrą opinią, w rozmowie z dziennikarzami zdradzili, że znęcał się nad matką.
Rodzinna zbrodnia
Kobieta zaginęła w kwietniu 2020 roku, a jej syn w październiku 2020 roku wyjechał do USA.
Z informacji, do których dotarł "Super Express" wynika, że mężczyzna miał przyznać się przyrodniej siostrze, że zamordował matkę i poćwiartował jej zwłoki. Kawałki miał wrzucić do rzeki. 1 kwietnia 28-latek miał też kupić piłę ręczną, taśmę, worki, smar oraz 5 metrów siatki ogrodzeniowej w jednej z warszawskich galerii handlowych - wynika z akt amerykańskiego sądu, do których dotarł tabloid.
Wciąż nie odnaleziono ciała
3 kwietnia mężczyzna trzy razy podjeżdżał na most Poniatowskiego w Warszawie. To właśnie tam w walizkach miał wyrzucić ciało swojej matki.
W połowie kwietnia syn zaginionej Amerykanki przyznał się przed agentami FBI do zamordowania swojej matki. Usłyszał zarzuty, ale nie został skazany. Na początku listopada 2021 roku agenci FBI razem z policją przeszukiwali sonarami Wisłę i Narew. Do tej pory nie odnaleziono ciała.
