Jak to się stało, że Whiskey, czyli pies rasy owczarek australiiski, trafił do was?
- Wybór rasy był ograniczony do owczarków. Właściwie od początku ciągnęło mnie do tzw. australijczyków. Śledziłam grupy ras na Facebooku, żeby upewnić się, że podołamy w wychowaniu, bo to jest taki psi mix ogromnej inteligencji i energii. Potem szukałam hodowli, bo mimo że ta rasa robi się coraz popularniejsza w Polsce, to większość hodowli jest na południu i wschodzie kraju. My pojechaliśmy do Jaworzna.
To była miłość od pierwszego wejrzenia?
- W naszym przypadku tak, ale to wcale nie jest takie proste dostać konkretnego psa z hodowli. Czeka się nawet rok. Dobry hodowca nie daje gwarancji, że wpłacisz zadatek, przyjedziesz i dostaniesz psa. Stara się dopasować psy charakterem pod danych właścicieli. Whiskey w hodowli, z której go wzięliśmy, miał robione badania behawioralne i łatwiej było przewidzieć predyspozycje i cechy jego charakteru na przyszłość.
A skąd pomysł na imię?
- Szukaliśmy takiego, które pasowałoby do rudego pieska, było słowem międzynarodowym, dwusylabo- wym i prostym do wymówienia. Spośród sporządzonej listy ok. 20 imion tylko to jedno spełniło te wszystkie warunki. Spodobało się nam obojgu i skojarzyło z czymś, co lubimy (śmiech).
Lubicie też podróżować i jesteście aktywni. Jak ma się do tego Whiskey?
- Whiskey nie ma problemu z podróżowaniem, dom jest tam, gdzie jesteśmy my. Najczęściej podróżujemy własnym autem, a Whiskey przesypia większość trasy. Ponieważ lubimy jeździć rowerami, postanowiliśmy sprawić mu przyczepkę, żeby móc zabierać go z nami na nieco dalsze wypady. Bywa, że są naprawdę długie i nawet dorosły pies nie byłyby w stanie biec 30 kilometrów. Tym bardziej gdy Whiskey był mały, nie ogarnąłby biegania przy rowerze nawet na krótkiej trasie.
To gdzie Whiskey już był?
- Był we Wrocławiu, w Gdańsku, w Borach Tucholskich... Ponieważ był szczeniakiem postawiliśmy na płaskie tereny, żeby nie przeciążyć mu stawów. W przyszłym roku planujemy już wypad w góry, myślimy o Włoszech i Czechach.

Z perspektywy waszych podróży, Szczecin jest miastem „dogfriendly”?
- Z naszej perspektywy tak. Nie mieliśmy nigdy problemu, żeby gdzieś wejść. A ludzie zawsze reagują na Whiskey bardzo entuzjastycznie. Stworzyłam niedawno przewodnik na Instagramie z „polecajkami” fajnych miejsc w Szczecinie i okolicy, w których pies jest szczególnie mile widziany.
Skąd pomysł, żeby stworzyć profil na Instagramie @whiskey__the_aussie_dog?
- Myślę, że gdybym na moim profilu wrzucała te wszystkie zdjęcia psa, które robię, to moi znajomi mieliby już dawno dość. A „psistagram” to jest trochę inna przestrzeń i fajna społeczność ludzi, którzy to właśnie rozumieją. Stąd decyzja, by założyć osobne konto. Tym bardziej, że lubię fotografować, więc tych kadrów jest naprawdę dużo.
A jak nie robicie sesji i nie podróżujecie, to jak wygląda wasz wspólny czas?
- Chodziliśmy do psiego przedszkola, potem na kurs psiego posłuszeństwa. A teraz, gdy Whiskey to już psi zbuntowany nastolatek (skończył 10 miesięcy), chodzimy na nosework. To bardzo fajne i przydatne zajęcia, bo praca nosem psa wycisza i pozytywnie męczy. Przy takich rasach sam ruch nie załatwi sprawy. Australijczyki to są tak inteligentne psy, że potrzebują również, a może przede wszystkim zmęczenia intelektualnego.
I co takiego jeszcze robicie, żeby pozytywnie zmęczyć psią głowę?
- Mamy maty węchowe (a w wersji budżetowej można wysypać suchą karmę np. w trawę), zabawki węchowe, które działają na zasadzie przesuwania odpowiednich elementów, by zdobyć smakołyk, w ciągu dnia robimy też krótkie sesje nauki komend i sztuczek.
A kto jest „przewodnikiem waszego stada”?
- Myślę, że ja. Mąż jest odpowiedzialny bardziej za psią rozrywkę, a ja za naukę i... jedzenie. Poza tym pracuję z domu, więc automatycznie spędzamy ze sobą więcej czasu. Whiskey lubi być „przy człowieku” i nam to odpowiada. Choć czasami bywa irytujące, gdy np. wybiera się za mną na spacery nawet do łazienki (śmiech).
Whiskey jest cudnym modelem, jak wygląda jego pielęgnacja?
- To jedna z najbardziej liniejących ras, więc odkurzacz cho- dzi codziennie. Ale żeby była równowaga w przyrodzie, ma także samoczyszczące się futro. I to naprawdę działa na zasadzie „co się wysuszy to, się wykruszy”. Kąpiele są musem i rzadkością. Ale jest regularnie wyczesywany.
A w temacie ubranek i gadżetów szalejecie? W końcu Whiskey to psi model.
- Mamy kilka linek i smyczy, dostosowane do spacerów, na jakie się akurat wybieramy. Jest masa pięknych rzeczy dla psów, ale staram się je ograniczać. Choć kusi (śmiech). Chyba bardziej szalałam, gdy Whiskey był szczeniakiem i nie wiedziałam jeszcze, co się sprawdzi więc, kupowałam wszystko.
I co się sprawdziło, a co nie?
- Na upały, które mieliśmy latem, kupiłam matę chłodząca - niestety została przegryziona, wypłynął płyn chłodzący i najedliśmy się strachu. Natomiast fajny gadżet, który został mi polecony, i się u nas sprawdził, to pojemnik, który wygląda jak dezodorant w kulce. Do środka wlewa się psie smoothie, a gdy pies to liże kluka się kręci i smakołyk wypływa. My nie brudzimy rąk, a samo lizanie dodatkowo uspokaja zwierzaka. Ale najlepszą zabawką i tak okazuje się zwykła plastikowa butelka (śmiech).
Na koniec zapytam, czy spotkacie się z krytyką, że tyle psów czeka w schronisku, a wy kupiliście z hodowli?
- My osobiście nie. Ja uważam, że „adopcja to opcja” i to nie jest jedyna metoda, by pomóc zwierzakom ze schroniska. I nie zawsze zresztą, z różnych względów, możliwa. My wspieramy najbliższe nam schronisko w Dobrej, zawożąc tam karmy i gryzaki. Jeżeli zaś zależy komuś na konkretnych cechach czy predyspozycjach psa, bo np. chce docelowo uprawiać z nim sporty kynologiczne, to będzie szukać konkretnej rasy, a w schronisku może być z tym ciężko.
Więcej zdjęć Whiskey znajdziecie na profilu na Instagramie whiskey__the_aussie_dog
Dzień Kundelka 2022. Cudowne psiaki szczecinian podbiją Wasz...
