Beata Ścibakówna jest młodsza od Jana Englerta od 25 lat. Ona była studentką, on jej profesorem. Połączyła ich niebezpieczna przygoda

Anna Moyseowicz
Jan Englert i Beata Ścibakówna są małżeństwem od 30 lat.
Jan Englert i Beata Ścibakówna są małżeństwem od 30 lat. Jacek Kurnikowski/AKPA
Ona jest młodsza od niego o ćwierć wieku, a on okazał się starszy od swojej przyszłej teściowej. Beata Ścibakówna i Jan Englert od lat tworzą udany związek, lecz początki tej relacji wzbudzały niemałą sensację. Kontrowersyjna była nie tylko różnica wieku, ale też fakt, że znany aktor wcześniej był profesorem pięknej i zdolnej studentki aktorstwa. Jak doszło do tego, że pomiędzy tą dwójką pojawiło się uczucie?

Spis treści

Historia miłości Beaty Ścibakówny i Jana Englerta. Był jej wykładowcą

Beata Ścibakówna od lat zachwyca zarówno teatralnymi, jak i filmowymi oraz serialowymi rolami. Popularność przyniosły jej role lekarek w „Samym życiu”, „Na dobre i na złe” czy też w „Diagnozie”. Z kolei Jan Englert jest obecny na scenie znacznie dłużej i uchodzi za jednego z najwybitniejszych polskich aktorów. Grał między innymi w „Perle w koronie”, „Kilerze” oraz „Tataraku”. Prywatnie aktorzy od lat tworzą szczęśliwe, udane małżeństwo, którego owocem jest córka Helena.

Ich historia brzmi jak scenariusz romansu. Beata Ścibakówna rozpoczęła naukę w warszawskiej PWST. Jednym z jej profesorów był o 25 lat starszy Jan Englert. Tych dwoje już się niegdyś spotkało, gdy Ścibakówna była w liceum, po sztuce teatralnej podeszła do aktora, prosząc o autograf. Później, na uczelni, też nic nie zwiastowało wielkiego uczucia.

– Przez trzy lata uczyłem Beatę na uczelni i nie było pioruna z jasnego nieba. Przypadek sprawił, że pojechaliśmy razem do Australii zagrać Pana Tadeusza. I tak się potoczyło – opowiadał Englert w wywiadzie dla „Pani”.

Beata Ścibakówna i Jan Englert: miłość rozpoczęła się w Australii

Profesora i studentkę zbliżył wspólny wyjazd do Australii. Wystawiano tam „Pana Tadeusza”, a Englert reżyserował sztukę. Jednego dnia artyści wypoczywali nad oceanem, Beata nie potrafiła dobrze pływać, jej profesor namówił ją na wejście do wody, ale w pewnym momencie stracili grunt pod stopami.

– Trzymałem ją za łokcie i kiedy fala przechodziła, wraz z nią wypływaliśmy. Ta sytuacja długo nie trwała, bo pewnie długo bym nie wytrzymał. Gdyby Beata wtedy, nie umiejąc pływać, wpadła w panikę, moglibyśmy się utopić – jak cytuje Dzień Dobry TVN, mówił artysta.

W nocy aktor zauważył, jak studentka uczy się pływać w hotelowym basenie i zrozumiał jej wyjątkowość. Zaimponowało mu również opanowanie studentki w sytuacji stresowej. Po powrocie do Polski zaczęli patrzeć na siebie w inny sposób. Choć Englert starał się zapanować nad swoimi uczuciami, nie mógł przestać myśleć o wybrance serca.

Gdy Beata obroniła pracę magisterską, profesor zaprosił ją do kawiarni. Wybrał miejsce, gdzie nie chodzili ani jej, ani jego znajomi.

– Zachłysnęłam się tym, że wielki Jan Englert wybrał dziewczynę z prowincjonalnego miasteczka. I nie myślałam, co z tego wyniknie. Poszłam za nim jak w dym – opowiadała Ścibakówna w „Pani”.

Jan Englert związany był przez lata z Barbarą Sołtysik

Dla Jana Englerta Ścibakówna jest drugą żoną. Pierwszą wybranką była Barbara Sołtysik, z którą doczekał się trójki dzieci. Jak podają media, aktor zdecydował się zakończyć małżeństwo właśnie dla studentki.

– Odium niechęci spływa zwykle na tę młodszą, która„zabrała męża i ojca dzieciom, rozbiła dom, zniszczyła cudze życie”. I zazwyczaj dodaje się też, że z pewnością nie zrobiła tego bezinteresownie – aktor broni drugiej żony.

Beata Ścibakówna i Jan Englert: ślub i dziecko

Ścibakówna i Englert pobrali się w 1995 roku. Aktorka pozostała przy swoim nazwisku, by nie być postrzeganą w branży przez pryzmat męża i samemu budować swoją pozycję. W 2000 roku na świat przyszła ich córka Helena, która poszła w ślady rodziców.

– Nie interesowało nas, czy urodzi się chłopiec, czy dziewczynka. Wybraliśmy tylko imiona. Po narodzinach Helenki byliśmy szczęśliwi. Mąż bardzo mi pomagał. Gdy cokolwiek działo się w nocy, wstawał do córki. Helenka była moim pierwszym dzieckiem. Fantastycznie uspokajał moje niepokoje. We wszystkim, co dotyczyło naszego dziecka, miałam do niego totalne zaufanie. Wtedy odkryłam męża na nowo – mówiła Ścibakówna w Vivie.

A jaki jest przepis na udane małżeństwo?

– Ja myślę, że każda para musi znaleźć swój własny przepis, swój własny sposób na to, żeby im się dobrze żyło. My mamy podobne zainteresowania, pracujemy w tej samej branży, robimy podobne rzeczy, podobne rzeczy nas interesują i może to jest to, że my spędzamy 24 godziny na dobę właściwie razem, chociaż wiem, że zatęsknić też jest miło – tłumaczyła Beata Ścibakówna w wywiadzie dla Jastrząb Post.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie; Obserwuj StronaKobiet.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kobieta

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl