W poniedziałkowym wydaniu „Głosu Wielkopolskiego” informowaliśmy, że do sprzedaży Piotra i Pawła musi dojść najpóźniej we wrześniu. Spółka jest zadłużona, a każdy dzień zwłoki może przynieść straty funduszowi TFI Capital Partners, który na początku roku stał się inwestorem strategicznym. Potwierdziły się też nasze informacje z czerwca - największym zainteresowanym kupnem spółki, założonej przez rodzinę Wosiów, jest Jeronimo Martins - portugalski właściciel sieci sklepów Biedronka.
Czytaj także:- Piotr i Paweł nie zostanie sprzedany? Firma tonie w długach
- Nowym właścicielem Biedronka? Kto przejmie rodzinną firmę z Poznania?
– W przypadku, gdy Piotr i Paweł faktycznie jest w kiepskiej sytuacji finansowej, potencjalny nabywca siłę przetargową ma dużo większą. Może prowadzić agresywną politykę i dyktować warunki sprzedaży – mówi dr Andrzej Szymkowiak z Katedry Handlu i Marketingu Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
Przedstawiciele Jeronimo Martins odbyli już pierwsze rozmowy z niektórymi franczyzobiorcami Piotra i Pawła. Potwierdza to zarząd poznańskiej spółki, z kolei biuro prasowe Jeronimo Martins nie chce komentować sprawy. Nasi rozmówcy nieoficjalnie mówią, że właściciel Biedronki może nie być zainteresowany zakupem całości.
– Biedronka jest zainteresowana tylko niektórymi sklepami Piotra i Pawła, tymi najbardziej dochodowymi, dlatego spotkania dotyczyły wybranej grupy franczyzobiorców – mówi nasz informator.
Tych osób poszukują pracodawcy w Poznaniu! [TOP 8 STANOWISK]
Eksperci są jednak innego zdania. – Jeronimo Martins posiada potężny kapitał, dlatego stać go, by kupił w całości Piotra i Pawła. Wtedy z pewnością marka umocniłaby swoją pozycję na polskim rynku – mówi dr Andrzej Szymkowiak. – Niewykluczone, że Biedronka stworzy ze sklepów sieci Piotr i Paweł delikatesy. Podobny sklep Biedronki działa od roku w Krakowie. To wyższej klasy dyskont, który w swojej formule przypomina sklepy PiP – dodaje.
Póki co Piotr i Paweł stara się poradzić sobie z zaległościami, które ma wobec dostawców z całej Polski. Zapytaliśmy ekspertów, jak mogło dojść do takiej sytuacji, że dziś PiP jest w trudnej sytuacji finansowej.
– Wpływ mają na to czynniki zewnętrzne - zmieniająca się sytuacja rynkowa i zmiana modelu zakupowego, ale także wewnętrzne: podjęte inwestycje, które okazały się błędne, przeinwestowanie w np. dodatkowe powierzchnie biurowe – uważa dr Andrzej Szymkowiak.
POLECAMY TEŻ: Klienci tego sklepu mogą za kilka euro posiedzieć w chłodni. Żart okazał się biznesowym strzałem w dziesiątkę
Źródło: DE RTL TV
