- Z Łubnego (gm. Baligród) zniknął pomnik, upamiętniający 30 żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza, zamordowanych 1 kwietnia 1947 r. przez bandę UPA.
- Z Leska pozbyto się pomnika ku pamięci 52 milicjantów, zabitych w ciągu dwóch powojennych lat, również przez UPA.
- W Zatwarnicy (gm. Lutowiska) nie ma już pomnika, postawionego 6 milicjantom, którzy zginęli w 1944 r. z rąk ukraińskich nacjonalistów.
- W Żohatyniu (gm. Bircza) próżno już szukać pomnika, poświęconego 5 milicjantom, poległym w walkach z UPA.
- Mieszkańcy Stubna nie będą mieli już gdzie czcić pamięć miejscowych milicjantów, którzy 1 latach 1944-47 zginęli bądź zostali pomordowani przez brygady banderowskie. Każda z tych instalacji z imienia i nazwiska wymieniała poległych bądź zamordowanych.
PRZECZYTAJ TEŻ:
Poseł Lewicy Wisław Buż zwrócił do dyrekcji rzeszowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej o przesłanie pełnej dokumentacji, dotyczącej tych obiektów. Identycznej treści wniosek otrzymała też Ewa Leniart, wojewoda podkarpacka.
- Mamy sygnały od mieszkańców tych miejscowości, że nagle z ich sąsiedztwa zniknęły pomniki, wymieniające z imienia i nazwiska tych poległych, chcę znać powody i okoliczności tych decyzji, bo w imieniu tych mieszkańców czuję się do tego zobowiązany. Oni nie rozumieją, dlaczego tak się stało, w imię jakich uzasadnień
– wyjaśnia motywy swojej interwencji poseł
Wiesław Buż.
Wspomina, że lokalne społeczności są konsekwencjami tych decyzji zbulwersowani. Pytają, dlaczego nikt w tej sprawie nie interweniuje. A przecież polegli byli z ogromnej większości ich krajanami, krwawe wydarzenia powojennych lat stały się istotnymi elementami historii ich małych ojczyzn, zacieśniały więzy wspólnotowe, a rocznice tych zdarzeń w lokalnej tradycji były od lat okazją do organizacji uroczystości upamiętniających.
- I zawsze uczestniczył w nich tłum ludzi – zapewnia. – I wcale nie z obowiązku, ale z potrzeby serca.
POLECAMY:
Poseł dodaje, iż również aktywiści środowisk lewicowych, również on sam, przez lata jeździli do Baligrodu, Birczy, Lutowisk na uroczystości upamiętniające poległych, a organizowane przez lokalne społeczności.
- Moje wystąpienie do IPN i pani wojewody, to – zakładam – dopiero pierwszy krok – zastrzega Wiesław Buż. – Jeśli zapoznamy się z dokumentacją, poznamy źródła takich decyzji i kto konkretnie zdecydował o likwidacji tych pomników, to być może będziemy domagać się ich powrotu na te same miejsca.
