W domyśle nawiązujący do zbrodni wołyńskiej, nieapetyczny plakat kilka dni temu pojawił się tuż przy dworcu PKP Gdańsk Wrzeszcz i popularnej Galerii Bałtyckiej. Świetnie widoczne dla pasażerów przesiadających się na pętli autobusowej, choć wiszące w otoczeniu innych potężnych plakatów reklamowych, „dzieło” rodzi sprzeczne emocje.
- Wygląda jak dzieło wandali, tylko że zrobione bardzo profesjonalnie. Nie wiem, co autorzy chcieli przekazać. Zestawienie robaków z „orzełkiem”, dziwne hasło. Może to początek jakiejś kampanii reklamowej? One coraz częściej próbują intrygować w bardzo dosadny sposób - komentuje pani Adrianna, na wiosennym spacerze z córką w wózku.
Niewielu przechodniów samo z siebie zwraca na billboard uwagę, a po wskazaniu plakatu reakcje są skrajnie różne od zwykłego wzruszenia ramionami po niedowierzanie, a bywa, że oburzenie.
- Kto pozwolił to tutaj wywiesić?! Przecież to skandal! - denerwuje się Adam Rozwadowski, nalega na ujawnienie nazwiska i zapowiada złożenie zawiadomienia na policji.
Udało nam się skontaktować z twórcą kontrowersyjnego obrazu.
- Sztuka jest zawsze kontrowersyjna w odbiorze, dlatego uprzedzając wątpliwości na facebooku na stronie „Glizdy dla Ojczyzny- akcja artystyczna” umieściłem wytłumaczenie. W słowniku nie istnieje słowo „glizdy”, co pokazuje, że jest to mrugnięcie okiem do odbiorcy. Nie chodziło mi o prosty, dosłowny przekaz - tłumaczy dr hab. n. med. Maciej Śmietański, ordynator Oddziału Chirurgii Ogólnej w Szpitalu w Pucku, który wybrał taki kontrowersyjny sposób, by zwrócić uwagę na poważny problem społeczny.
Lekarz nagrodzony m.in. Brązowym Krzyżem Zasługi z nadania Prezydenta RP, wyróżniony na Ukrainie dwoma tytułami honoris causa i były uczestnik licznych misji humanitarnych do Ghany, Wybrzeża Kości Słoniowej czy Mongolii, tłumaczy, że billboardem chciał zwrócić uwagę właśnie na psujące się relacje międzynarodowe naszego kraju.
- Dawniej i Niemcy przychylniej na nas patrzyli, i miałem wiele dobrych zawodowych kontaktów z Rosjanami, a dziś rosyjscy chirurdzy nie przyjeżdżają na nasze szkolenia, bo boją się Polski i pytają, co się u nas dzieje. Podobnie jest z Ukrainą, gdzie zakładałem szkołę chirurgii, więc jeżdżę tam bardzo często od dekady i dziesięć lat temu mieliśmy tam bardzo dobrą opinię państwa, które wprowadzi ich do Europy, a dziś ta opinia się zmieniła na gorsze. W cieniu relacji polsko-izraelskich niewiele osób zauważyło, że chirurdzy z Ukrainy w proteście odwołali Polsko-Ukraińskie Dni Chirurgiczne w Lublinie, pomimo iż Towarzystwo Chirurgów Polskich protestowało przeciwko wprowadzeniu ustawy o IPN. Listy otwarte nie przynoszą skutku, dlatego czułem, że trzeba potrząsnąć widzem - tłumaczy.
Jego projekt przy wrzeszczańskim dworcu pozostanie przynajmniej do 30 kwietnia. Później zniknie, jeśli w międzyczasie znajdzie się nowy chętny, by wynająć powierzchnię reklamową.