- Deszcz nam nie przeszkadza. Żołnierze walczyli w każdych warunkach – mówi Krzysztof Herman, prezes Towarzystwa Przyjaciół Twierdzy Nysa, współorganizator XXI Dni Twierdzy Nysa.
Wilgoć i mżawka spowodowały zwiększoną ilość niewypałów, ale i tak efektów wizualnych nie brakowało. Główna bitwa Dni Twierdzy Nysa rozegrała się już po zmierzchu na terenie Fortu II.
Zgodnie ze scenariuszem wydarzenia cesarzowa Józefina przyjechała do Nysy na zakupy u miejscowych złotników, nie zważając na trwające oblężenie miasta. Bonaparte w tym roku nie przybył, bo jest na urlopie, natomiast oddział ochraniający Józefinę dotarł aż spod Brna. Jej obecność zauważył odział pruski. Prusacy porwali cesarzową wraz ze świtą dwórek. W dalszej części jednak Francuzi odbili swoją cesarzową i zdobyli twierdzę Nysa, pomimo dużych strat. A nyski rzeźnik zamienił swój kram na szpital polowy, w którym odcinał nogi rannych żołnierzom.
W tegorocznej bitwie z powodu deszczowej i chmurnej pogody uczestniczyło mniej widzów, ale zorganizowano już o zmroku widowisko było wyjątkowo atrakcyjne wizualnie, pełne błysków, mgieł i światła flar. W zabezpieczeniu imprezy pomagała w tym roku fundacja „Żelazny”, która wysłała do Nysy oddział prawdziwych i współczesnych żołnierzy.
