„Był ciągle niezadowolony z tego, co robił, z tego, co osiągał. To ta dumna niecierpliwość, jakby wyczuwał, że dostał do swojej dyspozycji tak nieubłagany przedział czasowy” – mówił o Bursie Jan Güntner - aktor i przyjaciel poety. Ten przedział czasowy Bursa, wykorzystał do maksimum.
Ożenił się jako dwudziestolatek, wtedy też został ojcem, dwukrotnie rozpoczynał i rzucał studia, współpracował z Piwnicą Pod Baranami i Teatrem Cricot 2, publikował w prasie literackiej, był reporterem „Dziennika Polskiego”, wynalazł żabki - petardy, które chciał opatentować, razem z żoną planował handel wełną lam i wielbłądów, wstąpił do Związku Młodzieży Polskiej (na krótko, legitymację członkowską ponoć wyprał razem ze spodniami)… Jednak przede wszystkim pisał, w ciągu krótkiego życia tworząc ponad setkę wierszy.
- Jest w tej poezji dużo złości i na siebie i na świat, jednak złości nie autodestrukcyjnej, a twórczej. Jest, ironia, ale jest i czułość. Ktoś kiedyś powiedział, jego twórczość była „gwałtownym szarpnięciem” w literaturze i sporo w tym określeniu racji – mówi redaktor tomu „Bursa. Dzieła (prawie) wszystkie”, Wojciech Bonowicz.
- Bursa, któremu przyszło żyć w dramatycznych politycznie czasach, przez całe życie próbował w tej rzeczywistości wyszarpać dla siebie przestrzeń.
Jeśli wierzyć anegdotom, wiersze pisał ręcznie, ołówkiem na luźnych kartkach. Notował niewyraźnie, a przepisywać nie lubił więc robiła to za niego żona – Ludwika Szemioth-Bursa.
- Problem w tym, że on koniecznie chciał mieć książkę. Szalał wręcz, a ponieważ miał ogromny temperament, krzyczał i zadręczał się: "Wszyscy mają książki, a ja jeszcze nie mam!" - mówiła po latach w jednym z wywiadów.
- Cieszę się, że ukazuje się ten zbiór, ja zawsze wierzyłam że jego wiersze zostaną docenione, jest w nich i artyzm i niesamowita umiejętność opisu ludzkiego życia – dodaje dzisiaj.

„Bursa dzieła (prawie) wszystkie” oprócz 123 wierszy, z których część nie była dotąd publikowana, zawiera też prozę i dramaty.
- To utwory z jednej strony ironiczne, z drugiej okrutne, posługujące się drastycznymi – jak na owe czasy - środkami – mówi Bonowicz. - Bursa, mimo że żył w kraju izolowanym od Zachodniej Europy, doskonale wpisywał się w aktualne tendencje artystyczne, jakby wyczuwał ducha czasów, w których żył. W książce znalazły się również rysunki poety.
Dane wiersze, współczesne lęki
Ostatni obszerny zbiór twórczości Bursy ukazał się ponad 30 lat temu - były to wydane w 1982 „Utwory wierszem i prozą”. Jednak, mimo nieobecności na rynku wydawniczym, trudno uznać go za poetę zapomnianego.
- Robert Matera z Dezertera przygotował spektakl „Bur.sa”, jego teksty wykorzystał zespół Wu-Hae, śpiewają go Roman Kołakowski, Tadeusz Sikora i inni w Piwnicy pod Baranami – wylicza Ewelina Krawczyk ze Znaku. - My zaś myślimy, że jego buntownicze, nonkonformistyczne teksty świetnie trafią w gusty współczesnych młodych ludzi.
- Bo atmosfera tych wierszy koresponduje ze współczesnymi nastrojami – jest w nich lęk, frustracja, poczucie zagubienia – dodaje Bonowicz.
Premiera książki planowana jest na 22 sierpnia.