O., który od 2000 r. pełnił funkcję dyrektora BgPN, w grudniu 2015 r. stał się bohaterem głośnej afery, po artykule prasowym „Tygodnika Podhalańskiego”, w którym dziennikarze poinformowali, że dyrektor (wspólnie z synem) buduje na Przełęczy Krowiarki prywatne schronisko górskie.
Budynek jest zlokalizowany zaledwie 50 m od BgPN, w ścisłej otulinie parku. Co więcej, O., jako dyrektor Parku, pozytywnie zaopiniował samemu sobie zgodę na tę budowę.
Po tych informacjach w grudniu 2015 r. O. stracił stanowisko.
Ministerstwo Środowiska na tym nie poprzestało i w maju br. wysłało pod Babią Górę niezapowiedzianą kontrolę. Raport z w połowie 2016 roku został opublikowany na stronie internetowej resortu.
W dokumencie wypunktowano wszystkie „grzechy” O.. Oprócz wspomnianej sprawy ze schroniskiem wytknięto mu też, że w dziwny sposób sprzedawał drewno, które bardzo rzadko zbywał poprzez licytację. Pozwalał też, by remonty szlaków zaprzyjaźnione z nim firmy wykonywały z materiałów gorszych niż zamówione.
Skutkiem tego kontrolerzy z ministerstwa już 14 czerwca 2016 zawiadomili pismem Prokuraturę Krajową o możliwości popełnienia przestępstwa przez dyrektora.
Teraz po dwóch latach śledztwa sprawa trafiła do sądu. Jeśli ten również uzna, że były dyrektor złamał prawo grozi mu do 5 lat odsiadki i nakaz rozbiórki budowanego schroniska.
Równolegle trwa bowiem postępowanie przed Powiatowym Inspektoratem Nadzoru Budowlanego w Nowym Targu. Ta bada czy budynek na Przełęczy Krowiarki da się zalegalizować.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Koniec z plastikiem - za 3 lata będzie nielegalny
