Leszek Dzierżewicz burmistrzem Ciechocinka był od 1997 roku. Zmarł 25 lipca w szpitalu, do którego trafił 15 lipca.
-Wiedział, że ważne jest życzliwe nastawienie do drugiego człowieka – powiedział podczas pogrzebu biskup Alojzy Mering, to on przewodniczył Eucharystii. - Wiele razy szukał u mnie pomocy, porady, żeby załagodzić różne sytuacje. Kochał jednak Ciechocinek.
- Udzielał się charytatywnie, chętnie pomagał innym – mówił podczas pożegnania Józef Łyczak, senator RP. - Mieliśmy wiele spraw do dokończenia. Rozmawialiśmy ostatni raz 14 lipca i żałuję, że tak krótko. Chcieliśmy rozwiązać sprawę zabytkowego basenu. Wierzę, że patrząc z góry pomożesz nam.
Leszek Dzierżewicz miał wiele planów i pomysłów. Zaznaczali to inni, którzy pracowali z burmistrzem uzdrowiska. - Życie związał i poświęcił Tężniopolis – dodał Marian Ogrodowski, od 16 lat zastępca burmistrza Ciechocinka.
Przyjaciele i samorządowcy zapamiętali go jako zawsze radosnego człowieka, poświęconemu do reszty miastu. - To już kolejny pogrzeb samorządowca z tego terenu. To ciężka praca, nie tylko 8 godzin, ale w weekendy i podczas wielu wydarzeń. Burmistrz Ciechocinka również zawsze był gotowy służyć innym – dodał Józef Ramlau. - Nie urodził się tu, przyjechał jako młody człowiek i bez reszty zakochał w tym mieście.
- Wielu kojarzy burmistrza z licznymi festiwalami. Kochał muzykę i kulturę, przyciągał do uzdrowiska tłumy kuracjuszy i turystów. Festiwal Operowo-Operetkowy w Ciechocinku miał dwóch ojców. Pierwszy z nich – Kazimierz Kowalski, nasz serdeczny przyjaciel, opuścił nas nagle dokładnie rok temu. Nikt nie przypuszczał, że w pierwszą rocznicę tamtej bolesnej śmierci, przyjdzie kolejna druzgocąca wiadomość i w przeddzień kolejnej edycji będziemy żegnać drugiego ojca-współtwórcę Festiwalu, jego dobrego ducha i mecenasa – żegnał zmarłego eurodeputowany Jarosław Kalinowski.
Burmistrza Leszka Dzierżewicza żegnała rodzina, pracownicy, przyjaciele i tłumy mieszkańców oraz kuracjuszy, którzy stali na trasie konduktu pogrzebowego. Trasa z kościoła na cmentarz liczyła prawie 3 km. Na karawan, który wiózł trumnę, rzucali kwiaty i nie kryli łez wzruszenia. Karawan stanął przed Urzędem Miasta w Ciechocinku, gdzie po modlitwie, zawyły strażackie syreny.
Pełne wzruszenia i przygnębienia było pożegnanie na cmentarzu. Na początku pieśń zaśpiewał przyjaciel burmistrza Dariusz Stachura.
Luvr 10.02.2012
