Organizatorem konkursu było Wydawnictwo Naukowe PWN, Instytut Języka Polskiego UW oraz portal miejski.pl. Wyboru dokonali internauci.
Jak tłumaczy Marek Łaziński z UW, najwięcej głosów padło na słowo „sztos” - jako określenie czegoś niesamowitego, czy fantastycznego. Na drugim miejscu znalazł się „dwudzionek”, czyli żartobliwe określenie weekendu. Nie są to jednak zwycięzcy plebiscytu.
- Nie może być nim zeszłoroczny laureat ("sztos" - przyp. red.). Drugie z kolei słowo - "dwudzionek" - to słabo akceptowany purystyczny pomysł, wyśmiewany już przez Juliana Tuwima, który uważał, że weekendu niczym zastępować nie trzeba - wyjaśnia M. Łoziński.
Kapituła konkursu uznała więc, że młodzieżowym słowem roku 2017 jest, kolejne na liście "XD" (zapisywany też jako iksde). Jak wyjaśniają, jest to znak ikoniczny - powstał jako połączenie liter, symbolizujących graficzny uśmiech. Występuje w mediach społecznościowych, choć powoli przenika też do języka mówionego. Taki wybór krytykuje poznański językoznawca.
- Moja podstawowa uwaga jest taka, że "XD" nie jest słowem, to dwie litery - zauważa prof. Tadeusz Zgółka z poznańskiego UAM. - Rozumiem, że znak ten zastępuje „buźkę”, ale ta też nie jest słowem, lecz piktogramem. Jeśli przejdziemy na alfabet piktograficzny, jak miało to miejsce w starożytnym Egipcie, to "XD" mogłoby zwyciężyć w konkursie, jednak w alfabecie literowo-głosowym, to nie jest słowo.
Do profesora nie przemawia też interpretacja słowa.
- Nie wiem, czy jest to wyrażenie podziwu, wielkości, czy zdziwienia, bo takie różne interpretacje są do tego znaku przypisywane - mówi Tadeusz Zgółka.
W kategoriach "najciekawszy neologizm" i "najciekawsza metafora" zwyciężyła „smartwica” (zapisywana też „smatfica”) - określenie chorobliwego uzależnienia od telefonu. Z kolei wśród neologizmów w powszechnym użyciu uwagę kapituły konkursu zwrócił czasownik „odjaniepawlić/odjaniepawlać” (zdarzyć się niespodziewanie).
- Podobną konstrukcję jak w słowie „smartwica” mamy w wyrazie „audica”, czyli szpanerskim określeniu marki samochodu - tłumaczy profesor Tadeusz Zgółka i dodaje, że jego zdaniem może mieć też znacznie pogardliwe na określenie tych, którzy nie potrafią sobie wyobrazić życia bez telefonu. - Trudno przypuszczać, co młodzi mieli na myśli. Kolejni powtarzający już często nie znają jego pochodzenia.
Ale najbardziej profesora porusza słowo „odjaniepawlić”.
- Sądzę, że to aluzja do Jana Pawła II i pokolenia JPII. Jeśli tak, to ma znaczenie gorzko prześmiewcze - mówi. Nie dziwi go jednak język współczesnej młodzieży. - To nie jest psucie polszczyzny, lecz odświeżanie języka. Jego ekonomizacja, czyli wyrażenie czegoś minimalną liczba głosek, może mieć związek z pisaniem SMS-ów. Większa liczba liter sprawia, że wysłanie wiadomości jest droższe - żartuje poznański językoznawca.
Inne słowa roku, czyli jak jeszcze mówi młodzież
- Wśród liderów plebiscytu znalazły się też słowa z rdzeniem "ogar" - ogarnąć/ogarniać, ogar, nieogar. Jak tłumaczą językoznawcy, samo określenie „ogarnąć się” jest dość stare. Przykładowy „nieogar” to zaś klasyczny skrót, podobnie jak ma to miejsce w przypadku słowa „nara”, czyli "na razie", czy „do zob” - "do zobaczenia".
- "Pocisk" i pokrewne "pocisnąć kogoś" - to również nie dziwi językoznawców. "Cisnąć" znaczy "rzucić czymś w kogoś" - w tym wypadku „pocisk”, czyli ripostę lub wypowiedź, pogrążającą przeciwnika. To standardowa słowotwórcza konstrukcja.
- Język młodzieży zmienia się szybko, jednak nie aż tak szybko. W plebiscycie na młodzieżowe słowo roku 2016 również zwyciężyło określenie „sztos”. W czołówce były też słowa „ogarnąć się”, „ogar” i „nieogar”. Pojawiło się też jednak innych określeń, będących w codziennym użyciu młodzieży - jak „beka”, „masakra”, „gitara siema”, „yolo”, „mega”, „lol”, „przypał”, ”spoko”, „rozkminić”, „kappa”, „hajs” czy „props”.