Cud mniemany, czyli jasnogórskie przebudzenie

Bolesław Bezeg
Bolesław Bezeg
Obrona Jasnej Góry na obrazie Januarego Suchodolskiego.
Obrona Jasnej Góry na obrazie Januarego Suchodolskiego. fot. domena publiczna
367 lat temu, pod osłoną nocy z 26 na 27 grudnia 1655 roku, Szwedzi zwinęli oblężenie klasztoru na Jasnej Górze. Zadanie zajęcia klasztoru i przejęcia zgromadzonych w nim bogactw zdecydowanie przerosło możliwości skierowanego do tego zadania korpusu.

Potop szwedzki pokolenie starsze zna dzięki książce Henryka Sienkiewicza, pokolenie średnie dzięki filmowi Jerzego Hoffmana, a młode pokolenie nie będzie go znało, dopóki japoński przemysł komiksowy nie wypuści na ten temat jakiejś mangi albo Piksar nie zrobi o tym kreskówki. A byłoby o czym, bo w tej historii tkwi wielki potencjał.

W praktyce chodziło po prostu o rabunek

Latem 1655 roku w polskie granice wkroczyły wojska króla szwedzkiego, który jako pretekst wykorzystał fakt, iż polscy Wazowie rościli sobie uzasadnione prawa do szwedzkiej korony i nie chcieli się tych praw wyrzec.

W praktyce jak zwykle chodziło po prostu o rabunek. Rabunek wszelkich ruchomości, łącznie z drewnem i kamiennymi obróbkami budynków, które masowo wyrywano z murów i wysyłano barkami w stronę morza, a potem statkami do Szwecji oraz rabunek nieruchomości czyli zwyczajnie ziemi. Szwedzi bowiem dążyli do całkowitego opanowania wybrzeży Bałtyku, a Polska wciąż uparcie trzymała się Gdańska.

Szwedzi wkroczyli do Polski z Pomorza Zachodniego i przy stosunkowo niewielkim oporze skłonili poszczególne regiony do uznania zwierzchnictwa szwedzkiego króla. Gdy Szwedzi zaatakowali Jasną Górę prawowity król Polski Jan II Kazimierz Waza przebywał na emigracji w Opolu.

Na co liczył generał Müller?

Oblężenie Jasnej Góry oficjalnie miało na celu zabezpieczenie przed zajęciem przez oddziały antyszwedzkie umocnionego klasztoru. 18 listopada 1655 roku dywizja wyznaczona do zlikwidowania polskich punktów oporu na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej dotarła do Częstochowy i stanęła jak wryta. Okazało się bowiem, że choć jasnogórska twierdza nie jest wielka, to w zasadzie Szwedzi, poza poprzedzającą ich sławą okrutników, nie posiadają żadnych narzędzi do zdobycia całkiem porządnie ufortyfikowanego klasztoru.

Dowodzący korpusem generał Burchard Müller dotarł pod mury i rozpoczął prace oblężnicze. Usypano szańce, ustawiono armaty i rozpoczęto ostrzał. Jednak Szwedzi nie przyprowadzili ze sobą odpowiednich armat do burzenia fortyfikacji bastionowych. Mieli ze sobą artylerię polową w liczbie osiem lekkich dział, które doskonale sprawdziły się przy zdobywaniu jurajskich średniowiecznych zamków, ale w starciu z bastionami niewiele mogły poradzić. Niemniej generał Müller liczył na sławę, terror i słabe przygotowanie do wojaczki szczupłej załogi częstochowskiego klasztoru.

Tymczasem w klasztorze duch był całkiem mocny. Na wszelki wypadek ikonę Matki Boskiej Częstochowskiej zawczasu wywieziono do Lublińca, a potem do Mochowa koło Głogówka. Licząc się z możliwością oblężenia, mnisi zatrudnili 160 żołnierzy i kupili 60 muszkietów, już wcześniej mieli kilkanaście dział. Wraz z ochotnikami i zakonnikami załoga twierdzy liczyła około 300 osób.

Szwedzi zażądali wpuszczenia do twierdzy w celu zabezpieczenia jej przed ewentualnym zajęciem przez wojska wierne przebywającemu w pobliskim księstwie opolskim królowi polskiemu Janowi Kazimierzowi.

Ks. Kordecki nie dał się nabrać

Przeor Jasnej Góry ksiądz Augustyn Kordecki już 7 listopada uznał władzę Karola Gustawa, za co klasztor otrzymał od Szwedów list żelazny, gwarantujący mu bezpieczeństwo.

Generał Müller, żądając kapitulacji powoływał się na ów niuans, iż list dotyczy klasztoru, a nie twierdzy, jednak Paulini nie dali się na to nabrać. Korpus szwedzki liczył 2250 żołnierzy, z czego około 800 było kolaborującymi ze Szwedami Polakami, którzy jednak odmówili czynnego udziału w oblężeniu.

Zadanie stojące więc przed Szwedami wcale nie było łatwe. Na przemian toczono negocjacje i prowadzono ostrzał artyleryjski wzajemnych pozycji. Obrońcy dokonali też wypadu niszcząc dwa szwedzkie działa i zabijając ich obsługę.

Rokowania nie przynosiły rozstrzygnięcia, wobec czego 11 grudnia Szwedzi ściągnęli pod klasztor sześć ciężkich armat oblężniczych, co poważnie pogorszyło sytuację oblężonych. W tej sytuacji trzy dni później oblężeni dokonali kolejnego wypadu, niszcząc jedno z dział oblężniczych.

Niepowodzeniem skończyła się też szwedzka próba wykopania tunelu pod klasztor, bo w kolejnym wypadzie Polacy wybili budujących go górników. Generał Müller zdał sobie w końcu sprawę, że nie zdobędzie Jasnej Góry, na dodatek jego król wzywał go do udania się do Prus, gdzie toczyła się jeszcze wojna.

Aby wyjść z sytuacji z honorem, zażądał od klasztoru okupu, jednak przeor Augustyn Kordecki odmówił, tłumacząc się zniszczeniami dokonanymi przez szwedzkie armaty.

O poszczególnych fazach oblężenia niemal wiernie napisał Henryk Sienkiewicz, który jednak nieco przesadził z liczbą i wagą armat oblężniczych, a także z liczbą poległych. Ostateczny bilans sześciotygodniowych zmagań to w klasztorze cztery osoby, a po stronie oblegających osób kilkanaście.

Mimo to uczciwie trzeba powiedzieć, że postawa jasnogórskich zakonników była naprawdę wyjątkowo bohaterska, bo choć mieli armaty i bastiony, to nie byli przecież żołnierzami. Powinni też spodziewać się, że Szwedzi ściągną poważne posiłki, co w końcu nastąpiło, a mimo to nie poddali się strachowi, który okazał się najgroźniejszym ich wrogiem.

To zwycięstwo jak cud, zmieniło wszystko

Z pozoru nieistotny epizod całej wojny, jakim było oblężenie z militarnego punktu widzenia nieważnego klasztoru, stał się punktem przełomowym. Przy czym Szwedzi jeszcze długo nie mogli zrozumieć, co takiego się stało z narodem, który kilka miesięcy wcześniej przyjmował ich z otwartymi ramionami byle tylko uniknąć wojny, a teraz organizował się powszechnie w oddziały partyzanckie i stosował taktykę spalonej ziemi.

Szwedzi będący od kilku pokoleń protestantami nie zdawali sobie sprawy, jak ważne w polskich sercach miejsce zajmuje kult Matki Boskiej, której poświęcony jest jasnogórski klasztor.

Atak na Jasną Górę uznany został za świętokradztwo nie tylko przez polskich katolików, podobnie oceniali ten czyn także mieszkający w Polsce protestanci, a nawet muzułmanie. Znany jest przykład, służącego w polskiej jednostce przy boku Szwedów polskiego Tatara, który przedarł się do klasztoru i błagał o nie poddawanie go świętokradczym Szwedom.

Oprócz wymiaru duchowego dla wielu Polaków duże znaczenie miał także aspekt odniesionego przez klasztor sukcesu militarnego. Stosunkowo słabe i mocno już przestarzałe umocnienia klasztoru pozwoliły jego załodze stawić skuteczny opór dziesięciokrotnie silniejszemu korpusowi. Zniszczyło to funkcjonujący dotąd powszechnie mit o niezwyciężonej szwedzkiej armii.

Wszystko to razem sprawiło, że małostkowo rozmyślający w Opolu o abdykacji król Jan Kazimierz doznał przemiany. W jego serce wstąpiła nowa nadzieja i odtąd stał się rzecznikiem powszechnego powstania oraz nieugiętej walki ze Szwedami aż do ostatecznego zwycięstwa.

Był to jeden z licznych momentów w polskiej historii, w których mówienie o cudach wydaje się faktograficznie uzasadnione.

od 16 lat

mm

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl