Problem wzrostu zapotrzebowania na wodę, a tym samym zmniejszania się jej zasobów jest coraz poważniejszy. Jednym z rozwiązań może okazać się nowy projekt Politechniki Wrocławskiej. Zakłada on zamknięty obieg wody w budynku oraz lokalne gromadzenie deszczówki i jej ponowne wykorzystanie. W rezultacie pozwoli to na niemal nieograniczony i darmowy dostęp do cennego surowca gospodarstwu domowemu.
- Woda opadowa z "uszczelnionych" powierzchni jest błyskawicznie odprowadzana do kanalizacji, która w efekcie szybko się przepełnia, a dodatkowo tę wodę tracimy - mówi dr hab. Bartosz Kaźmierczak, prof. uczelni, koordynator projektu i dziekan Wydziału Inżynierii Środowiska. - A przecież po odpowiednim oczyszczeniu wodę deszczową moglibyśmy wykorzystać choćby do spłukiwania toalet, podlewania ogrodów, mycia samochodów, a dzięki nowoczesnym technologiom nawet do spożycia - dodaje.
Wynalazek, który zmniejszy domowe rachunki
Projekt Politechniki Wrocławskiej powstał w ramach konkursu "Technologie domowej retencji" zorganizowanego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Pomysły na zagospodarowanie wód deszczowych musiały znaleźć zastosowanie m.in. w domu jednorodzinnym. Na realizację swojej koncepcji wrocławscy naukowcy otrzymali dofinansowanie z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju w wysokości 2,3 mln zł. Na czym dokładnie ma polegać?
Dr inż. Demis Pandelidis opracował nowatorską metodę oczyszczania wody, a zespół naukowców z Wydziałów Inżynierii Środowiska i Mechaniczno-Energetycznego Politechniki Wrocławskiej zaproponował stworzenie systemu urządzeń i zbiorników, które pozwolą na zbieranie deszczówki, jej magazynowanie, oczyszczanie i wykorzystywanie do codziennego użytku.
- Nasze rozwiązanie całkowicie eliminuje potrzebę podłączenie nowo projektowanych domów jednorodzinnych do sieci wodociągowych. Z tego względu pomysł otrzymał najwyższe oceny w konkursie, a eksperci NCBiR docenili także zaproponowane przez nas pomysły związane z odzyskiem i ponownym wykorzystaniem wody - podkreśla prof. Bartosz Kaźmierczak. - Warto dodać, że stosując przydomową retencję, zmniejszamy nie tylko zapotrzebowanie na wodę wodociągową, ale też chronimy zasoby wodne - zaznacza.
Opracowana metoda zakłada nie tylko wykorzystanie wody deszczowej, ale także zamknięcie obiegu tzw. wody szarej, czyli pochodzącej z kąpieli, prania czy mycia naczyń. Po właściwym oczyszczeniu woda szara mogłaby zostać ponownie wykorzystana do wszystkich domowych czynności.
- System jest w stanie zaspokoić codzienne zapotrzebowanie wody w każdym zakresie, ale przyjęliśmy założenie, że woda do picia będzie pochodziła jedynie z wód opadowych – wyjaśnia dr inż. Demis Pandelidis z Wydziału Mechaniczno-Energetycznego. - Niestety nie jesteśmy w stanie odzyskać i wykorzystać 100 proc. wody szarej, ponieważ na etapie oczyszczania występują straty wody. W naszym rozwiązaniu dach o powierzchni 100 m kw. bez problemu pozwala zrekompensować te straty wodą deszczową - dodaje.
Zagospodarowane zostaną także tzw. ścieki czarne, czyli pochodzące z toalet. Chociaż dzisiaj jest możliwość oczyszczania ich na tyle, aby były zdatne do picia, to tego typu rozwiązania są stosowane tylko w wyjątkowych przypadkach - np. w stacjach kosmicznych. Projekt naukowców natomiast zakłada oczyszczanie wody z ubikacji do poziomu, który pozwoli bezpiecznie podlewać nią rośliny w przydomowym ogródku.
Ile to będzie kosztować?
Realizacja projektu została podzielona na dwa etapy. W pierwszym, który ruszy już w październiku i potrwa 17 miesięcy, naukowcy opracują prototyp systemu dla wybranego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju domu jednorodzinnego. Rozwiązania, które sprawdzą się najlepiej zostaną wykorzystane w drugim etapie, który będzie dotyczyć większego budynku - szkoły, do której uczęszcza od 200 do 300 uczniów. Ma on potrwać kolejne siedem miesięcy.
- Zastosowane rozwiązania techniczne w obu przypadkach mają być podobne, ale wyzwanie związane ze szkołą jest znacznie trudniejsze. Wynika to z większej liczby użytkowników oraz całkowicie innej charakterystyki zużycia wody. Pod uwagę musimy wziąć także okresowe zamknięcie budynku w czasie wakacji – wyjaśnia prof. Bartosz Kaźmierczak.
Gotowy system ma być zautomatyzowany, energooszczędny, ekologiczny i praktycznie bezobsługowy. Dodatkowo sam będzie monitorował jakość wody i swoją pracę, wykrywając ewentualne problemy. A co z jego ceną?
Pierwsze wykonanie prototypu będzie stosunkowo drogie. Wynika to z kosztów, jakie pociąga za sobą sprawdzenie wielu niestosowanych dotychczas rozwiązań. Jednak w przyszłości technologia ma trafić do szerokiego grona odbiorców oraz znaleźć powszechne zastosowanie zarówno w domach, jak i szkołach.
- W przypadku masowej produkcji jego cena znacząco spadnie i dla nowo projektowanych domów, które z różnych względów nie mają dostępu do sieci wodociągowej, takie rozwiązanie będzie na pewno korzystną ekonomicznie alternatywą - zaznacza dr inż. Demis Pandelidis.
- Ekstremalnie zimno na Śnieżce. Temperatura odczuwalna -35,5 stopnia
- Wrocławska wojna o kilka beczek piwa (ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY)
- Jadłeś frytki z dyni? Spróbuj koniecznie! [PRZEPIS]
- Wiatr przewrócił ciężarówkę, kierowca nie żyje. Jest nagranie z wypadku [FILM]
- Duże zmiany we Wrocławskim Budżecie Obywatelskim
