Dom seniora w Mątowskich Pastwiskach od lat działa nielegalnie

Łukasz Kłos
Osoby w podeszłym wieku czy przewlekle ciężko chore są w pełni zdane na swoich opiekunów
Osoby w podeszłym wieku czy przewlekle ciężko chore są w pełni zdane na swoich opiekunów 123rf
Od czterech lat inspektorzy rozmaitych służb nie potrafią nic poradzić na nielegalny dom seniora w Mątowskich Pastwiskach w powiecie kwidzyńskim.

Właściciele regularnie odmawiają wstępu kolejnym inspektorom wojewody, sanepidowi czy strażakom, a urzędnicze teczki puchną od meldunków o nieskuteczności podjętych czynności. Mimo niepokojących sygnałów zagrożenia nie dostrzega kwidzyńska policja i umarza kolejne dochodzenia. Zaś nadzorująca postępowania miejscowa prokuratura nie widzi nic zdrożnego w tym, że policjanci sprawdzający alarmujące doniesienia są w istocie kolegami z jednostki córki właściciela.

- Czy tam musi dojść do tragedii, żeby ktoś wreszcie się obudził i zaczął odpowiednio działać? Igramy z ludzkim życiem! Czy my naprawdę nie potrafimy działać prewencyjnie? - ten sam głos oburzenia usłyszałem w trzech różnych instytucjach opieki społecznej.

***

- Wszyscy jesteśmy tu jak rodzina - jeszcze przy płocie przekonuje Eugeniusz. Gospodarz domu na skraju Mątowskich Pastwisk (dwa kilometry od gminnego Ryjewa) nie kryje, że prowadzi go dla osób starszych, bo chce pomagać ludziom.

Eugeniusz dom prowadzi go wspólnie z żoną Wioletą. Trafić tu nietrudno. Kogo we wsi zapytać o dom seniora, ten bezbłędnie wskaże na wiejską chatę przykrytą spadzistym dachem. Jednak gdyby nie wskazówki mieszkańców, nie sposób byłoby zgadnąć, że w tym domu ktoś opiekuje się kilkanaściorgiem osób starszych i niedołężnych.

Dom wygląda jak wiejska chata albo gospodarstwo rolne. Przy bramie ani na elewacji nie ma żadnej tablicy czy szyldu. Niewielki budynek mieszkalny przyklejony jest do części gospodarczej. Z drogi widać jedno okno połaciowe i dwie szpary okienne oświetlające poddasze. Jest podjazd, drewutnia i zagroda.

Eugeniusz zgadza się go pokazać. W całym domu panuje porządek, jest ciepło, choć bardzo ciasno - główny korytarz jest wąski, strop w pomieszczeniach niski, a pokoje w znacznej części zastawione meblami. Na kilkanaścioro mieszkańców są dwie łazienki, obie z WC. WC to sedes z podporami, do tego pralka, nieduża wanna z nakładanym krzesłem do mycia. A co jest na poddaszu?
- Tam na górze ogólnie nie ma za wiele osób. Teraz są dwie, schodzą na nocleg na dół, bo tu są wolne łóżka - wyjaśnia opiekunka, po czym zmienia szybko temat.

Podopieczni nie skarżą się. Chwalą jedzenie. Opiekunka informuje, że na dostają cztery posiłki dziennie: śniadanie, kawę z ciastem, obiad i później kolację.

Eugeniusz skarży się na urzędników wojewody. Twierdzi, że uwzięli się na niego, że prowadzą "prywatną wojenkę".
- Żeby ludzie wojewody dali jakieś środki albo chociaż preferencyjną pożyczkę, a nie tak gnębią mnie kontrolami. Daliby pieniądze, to mogliby sobie co dwa dni kontrolować. A tak, to nasze prywatne gospodarstwo i nic im do tego - denerwuje się Eugeniusz.

***

Zdaniem urzędników wojewody, odpowiadających za nadzór nad placówkami całodobowej opieki socjalnej, właściciele domu w Mątowskich Pastwiskach łamią podstawowe przepisy regulujące tę działalność. I nie chodzi tylko o - jak podkreślają - wymagania formalne, ale o bezpieczeństwo przebywających tam ludzi.

- Ten budynek w takim stanie nie jest w stanie spełnić wymogów przewidzianych dla tzw. jedenastki, czyli budynków służby zdrowia, opieki społecznej i socjalnej. Stropy w nim są za niskie, przejścia zbyt wąskie, a powierzchnia pomieszczeń niedostosowana do minimalnych norm - wylicza Jolanta Mazurkiewicz z zespołu kontrolerów Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego. - Prowadzone przez nas postępowania mają dwa cele: albo po spełnieniu zakładanych przepisami warunków zalegalizować działalność, albo w ostateczności doprowadzić do zamknięcia nielegalnie prowadzonej placówki.

A jednak od czterech lat inspektorzy wojewody nie osiągnęli żadnego z tych celów. Powód: urzędnicy nie mogą dokończyć postępowania administracyjnego, bo właściciel - z jednym wyjątkiem - nie zgadza się na ich wejście do środka. Przekonują, że bez opartych na wizji lokalnej ustaleń nie mogą podjąć decyzji.

***

Sytuacja zrobiła się poważna, gdy do urzędników wojewody i pracowników lokalnych instytucji opieki społecznej zaczęły docierać niepokojące sygnały o sprawach, jakie miały się dziać w Mątowskich Pastwiskach. Wśród zawiadamiających znaleźli się członkowie niektórych rodzin, a także osoby, które miały tam pracować. Zawiadomienia przekazane zostały kwidzyńskiej policji i prokuraturze. Pierwsze dochodzenie wszczęto w 2012 roku w sprawie narażenia mieszkańców na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Chodziło o panujące w domu warunki.

Kolejne postępowanie wszczęto w 2014 roku. Tym razem ciężar gatunkowy zawiadomienia był większy, bo do narażenia na utratę zdrowia lub życia doszło podejrzenie znęcania się. W obu przypadkach sprawę badali policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Kwidzynie, a postępowanie nadzorowała tamtejsza Prokuratura Rejonowa.

Szkopuł w tym, że Eugeniusz jest emerytowanym policjantem. W jego ślady poszła też córka. Od kilku lat służy w... KPP w Kwidzynie.

***

Na biurku lądują opasłe teczki, a w nich akta obu postępowań w sprawie domu w Mątowskich Pastwiskach. Prokurator Tomasz Trzeciak, szef kwidzyńskiej „rejonówki”, zaznacza, że oba prawomocnie umorzone. W żadnym też nie doszukano się znamion przestępstwa.

W ramach postępowania przesłuchano wszystkich mieszkańców domu Eugeniusza i Wiolety. Wcześniej zasięgnięto opinii lekarza co do możliwości ich udziału w czynnościach. Przesłuchania, jak informuje prok Trzeciak, odbywały się na miejscu, w Mątowskich Pastwiskach. Do złożenia zeznań wezwano także rodziny mieszkających w domu seniorów. Nikt nie potwierdzał, by miało miejsce jakiekolwiek znęcanie się, nikt się nie skarżył na panujące w domu warunki. Czy powołano biegłego z zakresu pożarnictwa do ich oceny?

- Nie - przyznaje prok. Trzeciak. - Przeprowadzone zostały oględziny obiektu przez policjanta. Funkcjonariusz ten miał wiedzę z zakresu zagadnień BHP i przeciwpożarowych.

Czy miał formalne uprawnienia, na to prokurator nie jest w stanie odpowiedzieć. Bez odpowiedzi pozostaje też pytanie, czy nie ma nic niewłaściwego w tym, by czynności dochodzeniowe wykonywali koledzy z jednostki córki właściciela sprawdzanego domu.

- Pan mnie zasypuje na gorąco kwestiami, na które trudno ad hoc udzielić odpowiedzi. W tej chwili prowadzone jest kolejne dochodzenie. Być może ono odpowie na pańskie wątpliwości - kończy prokurator Trzciński. Czy i w tym dochodzeniu czynności będą wykonywali funkcjonariusze z kwidzyńskiej komendy? - Nie umiem odpowiedzieć.

[email protected]

Cały artykuł na ten temat przeczytasz w poniedziałkowym, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" z 30.11.2015 r. albo kupując e-wydanie gazety

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dom seniora w Mątowskich Pastwiskach od lat działa nielegalnie - Dziennik Bałtycki

Wróć na i.pl Portal i.pl