Donald Tusk z kibicem Ruchu Chorzów po raz pierwszy zetknął się podczas spotkań z wyborcami w woj. śląskim. Fan piłki nożnej zwrócił mu uwagę na problem z brakiem funduszy na budowę nowego stadionu Ruchu Chorzów, jednego z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce. Lider PO zapewnił, że problemem się zajmie, spędził nawet wieczór z kibicem w jego domu, wspólnie obejrzeli mecz Polska-Czechy. Potem Donald Tusk pochwalił się wszystkim w sieci.
Do ponownego spotkania doszło w poniedziałek, 27 marca podczas wiecu z wyborcami w Strzelcach Opolskich. Kibic Ruchu zabrał głos zwracając uwagę Tuskowi, że w kwestii stadionu nic nie zostało załatwione.
„Wszystko wróciło do tego, co było wcześniej”. Pan Michalik (pierwszy zastępca prezydenta Chorzowa – red.), pan Kotala (prezydent Chorzowa z PO) umywają ręce od nowego stadionu, stwierdzili, że nowy stadion nie powstanie, że póki co miasto nie udźwignie tego stadionu i póki co nie będzie go, nie ma nawet najmniejszych szans. Dalej będziemy pudrować trupa, czyli stadion Ruchu Chorzów - mówił z żalem mężczyzna w hali sportowej przy ulicy Kozielskiej w Strzelcach Opolskich.
Donald Tusk nie miał jednak ochoty na rozmowę z fanem piłki nożnej. Chwilę później mężczyźnie odebrano mikrofon.
- Ja odebrałem panu głos. Nie, nie dokończy pan - tak Donald Tusk zakończył przemówienie kibica Ruchu Chorzów.
Tusk mówił, że jego cierpliwość się wyczerpała. Pozbawiony mikrofonu kibic próbował jeszcze wytykać hipokryzję szefowi PO.
- PR-owo wyszło super: był pan u mnie w domu, na Facebooku zdjęcie pan dodał, że chłopaki grali w piłkę. Ja piłek nie chciałem, ja chcę stadion - mówił, ale większość sali już go nie słyszała.
Donald Tusk próbował się tłumaczyć, że przyjechał do Strzelec Opolskich by rozmawiać o problemach ludzi stąd. Głos pozwolono zabrać jednak m.in. przedsiębiorcy z Gliwic. Ten nie krytykował jednak lidera Platformy tylko rząd Prawa i Sprawiedliwości.
