"Jeden z najpiękniejszych neologizmów ostatnich dni – dwunastnica. Proponuję zejść niżej w głąb przewodu i kolejne huczne obchody – niemające nic wspólnego z autentyczną tragedią, jaka rozegrała się pod Smoleńskiem – nazywać okrężnicami (bo urządzane na okrągło) lub odbytnicami (bo wciąż się odbywają i jakoś nie widać woli narodu, żeby temu zapobiec)" – napisała Kozińska na Facebooku.
Według publicznego nadawcy, firma nie może zgodzić się na tolerowanie tego typu zachowań. Wpis ten, według przedstawicieli Radia, „narusza wszelkie zasady życia społecznego, obraża uczucia wielu osób oraz jest przykładem używania mowy nienawiści”.

Polskie Radio porównało to, co napisała Kozińska do wpisu jednej z pracownic Muzeum Powstania Warszawskiego, która w równie szokujący sposób odniosła się do obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej.
Dorota Kozińska: mój wpis nie miał nic wspólnego ze współpracą z radiem
W kolejnym wpisie, Kozińska potwierdziła, że nie współpracuje już z Polskim Radiem.
Krytyczka powiedziała portalowi wirtualnemedia.pl, że PR „zmanipulowała jej wpis” nie pokazując post scriptum, które brzmiało:
„Rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim NIE zostanie w tym roku upamiętniona włączeniem syren. Z powodów oczywistych dla każdego człowieka, który widział w życiu wojnę. I dla bardzo wielu osób, które wychowano w poszanowaniu uczuć innych ludzi”.
Według Kozińskiej, jej wpis nie spełnia znamion „mowy nienawiści”, był skierowany tylko do znajomych, a także był „protestem przeciwko formie obchodów, a nie samej tragedii, której nie kwestionuje”.
Jak dodała, nikt z władz PR się z nią nie skontaktował. – Wygląda to jak zapis za późnego Gomułki – wyraziłam się nie po linii politycznej, w związku z tym należy mnie usunąć z przestrzeni publicznej – uważa dziennikarka.
Źródła: Wirtualne Media
