"Dzieci w szkole są jak małpy! A rodzice mają wyrąbane!" Nauczycielka: Dzieci są coraz głupsze [LIST]

Redakcja
Szkoły i przedszkola z Wrocławia ostrzegają rodziców, że od 17 do 21 grudnia część z nich może być zamknięta. Powód? Nie będzie miał kto zająć się dziećmi, bo nauczyciele planują protest. Podobnie jak niedawno robili to policjanci, chcą masowo wybierać się na zwolnienia lekarskie. W internecie nie milknie dyskusja. Czy nauczyciele powinni zarabiać więcej? Czy ich praca jest rzeczywiście ciężka? - Dzieci są coraz głupsze - pisze jedna z wrocławskich nauczycielek. - Kto to widział, żeby dziecko skakało po stole mocząc skarpetki w zupie innych dzieci

Strajk nauczycieli - czytaj więcej [KLIKNIJ]

Wielu internautów staje w obronie nauczycieli, wytykając błędy wychowawcze rodzicom. Czy słusznie? Czy na nauczycielach leży zbyt duża odpowiedzialność społeczna? Czy ich zarobki są zbyt małe w stosunku do oczekiwanej roli jaką powinni odgrywać w życiu uczniów? Największa wina za ogrom pracy nauczycieli leży w rodzicach?

Nasz Czytelnik Marek pisze:

Coraz gorsze dzieci pod względem zachowania i umiejętności i rodzice mający wszystko gdzieś. Znam kilka osób, które mają taką grupę, że z pracy wracają wypompowane, w domu na nic już nie mają sił, ponadto drżą każdego dnia o bezpieczeństwo, bo dzieciaki terroryzują innych, zachowują się jak małpy w zoo, wykonują salta, fikołki, uciekają z sal i trzeba ich szukać w całej placówce. Pierwsza, druga klasa SP, a poziom dzieci 3-letnich. A rodzice mają na to za przeproszeniem "wyrąbane". Kto nie ma do czynienia z taką grupą, ten nie zrozumie. Ludzie tylko mają zakodowane, że nauczyciel ma mniej godzin pracy niż inni. Niech sami pójdą na jeden dzień do takiej grupy - gwarantuję, że po godzinie będą uciekać, gdzie pieprz rośnie(...)
Inny przykład: nauczycielka ma pierwszą klasę: narysowany człowiek przez dziecko to prostokąt bez rąk i nóg, dziecko nie potrafi liczyć po kolei, nie ma podstawowych informacji o otaczającym świecie, zamiast rysować bazgrze; inne ma poważną wadę wymowy - a jego matka do tej pory nie była u logopedy.
Rodzicom sugerowana jest poradnia, psycholog, zalecenia do pracy w domu - nic z tym nie robią. Dzieciak sam się uderza o krzesło, ścianę - a ojciec do nauczycielki "W czym Pani widzi problem?".
Nauczyciel nie ma szans wyrównać takich braków, nawet ten w zerówce, który przygotowuje dzieci do pierwszej klasy, jeśli dziecko 7-8 letnie prezentuje poziom 3-latka I rodzice W OGÓLE NIE PRACUJĄ Z DZIECKIEM W DOMU. Zamiast czytać na dobranoc dzieciom, na ulicy liczyć np. auta, pokazywać różne przedmioty, kupić kolorowankę, książeczkę ze szlaczkami, wykonywać prace plastyczne będące wielką radochą dla maluchów, to wolą puścić dziecko do komputera, potem te przenoszą świat z gier komputerowych do szkoły i rusza lawina zabaw w strzelanie, terroryzowanie innych dzieci.
Oczywiście nie twierdzę, że to wszyscy rodzice są tacy, ale z tego co słyszę od znajomych osób nauczycieli, jak się zachowują rodzice, jak wychowują swoje pociechy, to brak słów.
Dla koleżanek zawsze praca nauczyciela to pasja, powołanie, ale ostatnio to szkoła przetrwania. Bo zamiast uczyć, trzeba upominać non stop dzieci, bo terroryzują się, biją, szarpią, popychają się, gryzą, specjalnie na korytarzu przewracają się. Ponadto nie szanują nauczycieli: przedrzeźniają ich, naśladują zwierzęta. A nauczycielki dosłownie drżą każdego dnia, by wszystko było w porządku. I jeśli nie będzie współpracy rodziców, którzy jakoś wpłyną na te dzieci, bo wszak dla dziecka rodzic to wielki autorytet, to poprawy nie będzie.

Na list już zareagowali nauczyciele.
- Też jestem nauczycielem w przedszkolu i szkole we Wrocławiu to co się dzieje teraz z dziećmi i rodzicami to jakieś nieporozumienie - pisze na naszym facebookowym profilu pani Justyna. - Rodzice z byle powodu, kaprysu dziecka biegną do kuratorium A dzieci w placówkach coraz głupsze... Kto to widział, żeby dziecko skakało po stole mocząc skarpetki w zupie innych dzieci - i wszyscy ręce rozkładają, bo dziecko nie ma orzeczenia, rodzice w domu mu tak pozwalają robić. A ty w przedszkolu się pałuj z takimi patologiami, szkoda dzieci które codziennie cierpią. Dyrekcja boi się rozmowy z rodzicami, bo straci posadę, bo zaraz kuratorium wezwą rodzice. Cyrk(...) Rośnie sama patologia! Beztroskie wychowanie i nieodpowiedni rodzice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "Dzieci w szkole są jak małpy! A rodzice mają wyrąbane!" Nauczycielka: Dzieci są coraz głupsze [LIST] - Gazeta Wrocławska

Komentarze 440

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

K
Katarzyna
Co ma zrobić rodzic w sytuacji, gdy nauczyciel jest niesprawiedliwy wobec dziecka? Nauczycielka ukarała moją córkę za coś co nie miało miejsca, a uwierzyła na słowo chłopcu, który się koleguje z urwisami dokuczającymi mojej córce. Nie widziała tego, że córka odmówiła zrobienia psikusa innemu koledze i tylko udawała, że to robi. Dlaczego jestem przekonana o jej niewinności? Dziecko nie umie kłamać, zawsze się wysypie. Preparat, którego miała używać ma trudny do naciśnięcia tłok i jeśli chce coś zdezynfekować w domu, to prosi nas o pomoc. Przy pani dyrektor była w stanie na spokojnie przebieg zdarzeń odtworzyć. Ale na córce ciąży teraz odium kłamcy i rozrabiaki, a koledzy, którzy jej utrudniają od początku tej klasy życie otrzymali do rąk niezły oręż. Pani jest uprzedzona do mnie, już raz była sprawa sporna - załagodziłam ją, bo nie chcę żadnych zatargów. Teraz ta pani znowu ruszyła do ataku. Jesteśmy równolatkami, chodziłyśmy kiedyś do tej samej klasy. Jest pedagogiem, jednak to nie daje jej prawa do gnębienia mojego dziecka. Jeśli nadal będzie niszczyć psychikę i tak już zgnębionego dziecka, to poproszę o jakąś wewnętrzną kontrolę jej metod. Inni rodzice też się na nią uskarżają, bo sobie nazywa dzieci tak jak chce, straszy sprawdzianami przed końcem lekcji. Przedmiot, z którego jest właściwie jedynym nauczycielem w szkole, którego właściwie mogłoby nie być (nie religia, choć pewnie niektórzy takiej odpowiedzi oczekiwali). Najpierw nie podaje dziecku, o którym jej napisałam, że ma problemy emocjonalne, z koncentracją i jeszcze do tego ma tych prześladowców w klasie, informacji co mają na lekcję przynieść, a kiedy córka oprócz tradycyjnych przedmiotów do opatrunku przyniosła maseczki i octenisept, to rozpętało się piekło. To ma być poważny nauczyciel?
J
Jerry
, Iwona:

Ludzie, którzy nie mają nic wspólnego z oświatą nie zdają sobie sprawy, że nasze obowiązki nie dotyczą tylko pracy konkretnie wykonywanej w szkole, czy przedszkolu. Nie mogę już czytać jak nas wyzywają od leni i nierobów. Tylko naprawdę nasze rodziny wiedzą ile czasu spędzamy przygotowując się do zajęć i lekcji. Do pracy w przedszkolu trzeba przygotować prace plastyczne: odrysować kilka razy po 26 elementów różnych elementów do wycięcia przez dzieci, pokserować karty, przygotować tańce, ułożyć choreografię, opracować instrumentację, wydrukować pomoce ( to nieraz kilka godzin pracy, żeby przygotować pomoc, która zaciekawi dzieci). Małe dzieci nie są zainteresowane zajęciami, jeśli nie ma czegoś nowego, interesującego. Wyobraźcie sobie ,,co robią , jak ich nie interesuje, to co przygotowaliśmy). Musimy włożyć dużo wysiłku , po przyjściu z pracy, żeby zrobić ciekawe zajęcia. Poza tym mamy mnóstwo papierologii (dzienniki, ewaluacje, analizy, gotowości szkolne w przedszkolu, diagnozy, obserwacje itd.), wykonywanie dekoracji, całodniowe, albo czasami kilkudniowe szkolenia, kursy kwalifikacyjne, bądź doszkalające, (w większości za nasze pieniądze). W ,,wolnym" czasie jeździmy po artykuły papiernicze dla grupy, szyjemy czasami elementy strojów na występy, załatwiamy wycieczki, imprezy w szkole i przedszkolu. Tego nie da się zrealizować przy dzieciach, to trzeba zrobić po godzinach spędzonych z nimi. Więc nie piszcie, że pracujemy 25 godzin czy 18. Czy Wy też używacie własnego sprzętu domowego, prądu, długopisów, tuszu, kupujecie płyty, głośniki do pracy z własnych pieniędzy, bo nie macie szansy na otrzymanie tego od pracodawcy? A w urlop, ten niebotycznie długi, cóż dużo czasu poświęcamy na uporządkowanie papierów, na zdobycie nowych ciekawych pomysłów w internecie( całe godziny spędzone na Pintereście), a kilka dni wcześniej przychodzimy w czasie urlopu po to, żeby ozdobić, uporządkować sale, mamy Rady Pedagogiczne itd

Większość z nas jest bardzo zaangażowana w pracę. Wejdźcie na portale nauczycielskie. Zobaczycie jak entuzjastycznie podchodzą do pracy dziewczyny. Wymieniają się pomysłami na ciekawe zajęcia, doświadczenia, prace plastyczne, tańce, po to żeby Wasze dzieci się dobrze rozwijały. Szkoda, że nie widzicie Ich na kursach doszkalających, jak się cieszą, że coś fajnego przekażą dzieciom. Czasem nasz zapał trochę przygasa. Dlaczego? Rodzice roszczeniowi, o byle co biegną na skargę do Dyrektora, do Kuratorium, Dyrektor często tylko ma pretensje, kontrole i oceny z zewnątrz. A i dzieci..... Są dla nas napędem do pracy, ale czasem.... No cóż nie na darmo istnieje powiedzenie ,, Obyś cudze dzieci uczył".

Wiadomo, są też czarne owce w tym zawodzie ale są chyba w każdym.

Dlatego proszę zastanówcie się zanim znowu powiecie o nas NIEROBY, żeby nasz entuzjazm do pracy z Waszymi dziećmi całkiem nie wygasł.

Po tym śmiesznym strajku jak moje dziecko dostanie pałę to zaskarżę nauczycielkę że nie wywiązuje się z obowiązków i będziecie siedzieć z tymi słabymi dziećmi do wieczora w szkole codziennie aż ich nauczycie w ramach godzin na dokształcanie i wszystkim tak radzę zrobić odechce wam się pracy na trzy ,a nawet cztery etaty dyrektorka koleżanka ty niby na chorobowym młoda kontraktowa za ciebie na zastępstwie a ty dajesz korki uczniom koleżance nauczycielki za min 50 zeta za godzinę lekcyjną oczywiście bez podatku i Kasiora leci Jak się nie wstydzicie i jeszcze skamleć że mało.

S
Sandra
Zostawienie dziecka w świetlicy do17 bo po pracy matka musi odpocząć albo idzie do kosmetyczki i pretensje że pani w świetlicy z nim nie zrobiła lekcji a sama nie wie jaki temat był na lekcji.Ludzie rozumu,nauczyciel to jak górnik a może jeszcze gorzej
S
Sandra
Zakazać komórek,nakazać ubierania się stosownie a nie z Gołymi pękami,dzieci są ordynarne ,używają języka tak chydnego ,że trudno rozmawiać.Jestem codziennie w szkole bo przyprowadzam wnuki JESTEM PRZERAŻONA
A
Ania
biedni całe godziny lub dłużej muszą spędzać z rozwydrzonymi dzieciakami - także nie dziwię sie żę żądają podwyżek!!!
I
Iwona
Ludzie, którzy nie mają nic wspólnego z oświatą nie zdają sobie sprawy, że nasze obowiązki nie dotyczą tylko pracy konkretnie wykonywanej w szkole, czy przedszkolu. Nie mogę już czytać jak nas wyzywają od leni i nierobów. Tylko naprawdę nasze rodziny wiedzą ile czasu spędzamy przygotowując się do zajęć i lekcji. Do pracy w przedszkolu trzeba przygotować prace plastyczne: odrysować kilka razy po 26 elementów różnych elementów do wycięcia przez dzieci, pokserować karty, przygotować tańce, ułożyć choreografię, opracować instrumentację, wydrukować pomoce ( to nieraz kilka godzin pracy, żeby przygotować pomoc, która zaciekawi dzieci). Małe dzieci nie są zainteresowane zajęciami, jeśli nie ma czegoś nowego, interesującego. Wyobraźcie sobie ,,co robią , jak ich nie interesuje, to co przygotowaliśmy). Musimy włożyć dużo wysiłku , po przyjściu z pracy, żeby zrobić ciekawe zajęcia. Poza tym mamy mnóstwo papierologii (dzienniki, ewaluacje, analizy, gotowości szkolne w przedszkolu, diagnozy, obserwacje itd.), wykonywanie dekoracji, całodniowe, albo czasami kilkudniowe szkolenia, kursy kwalifikacyjne, bądź doszkalające, (w większości za nasze pieniądze). W ,,wolnym" czasie jeździmy po artykuły papiernicze dla grupy, szyjemy czasami elementy strojów na występy, załatwiamy wycieczki, imprezy w szkole i przedszkolu. Tego nie da się zrealizować przy dzieciach, to trzeba zrobić po godzinach spędzonych z nimi. Więc nie piszcie, że pracujemy 25 godzin czy 18. Czy Wy też używacie własnego sprzętu domowego, prądu, długopisów, tuszu, kupujecie płyty, głośniki do pracy z własnych pieniędzy, bo nie macie szansy na otrzymanie tego od pracodawcy? A w urlop, ten niebotycznie długi, cóż dużo czasu poświęcamy na uporządkowanie papierów, na zdobycie nowych ciekawych pomysłów w internecie( całe godziny spędzone na Pintereście), a kilka dni wcześniej przychodzimy w czasie urlopu po to, żeby ozdobić, uporządkować sale, mamy Rady Pedagogiczne itd
Większość z nas jest bardzo zaangażowana w pracę. Wejdźcie na portale nauczycielskie. Zobaczycie jak entuzjastycznie podchodzą do pracy dziewczyny. Wymieniają się pomysłami na ciekawe zajęcia, doświadczenia, prace plastyczne, tańce, po to żeby Wasze dzieci się dobrze rozwijały. Szkoda, że nie widzicie Ich na kursach doszkalających, jak się cieszą, że coś fajnego przekażą dzieciom. Czasem nasz zapał trochę przygasa. Dlaczego? Rodzice roszczeniowi, o byle co biegną na skargę do Dyrektora, do Kuratorium, Dyrektor często tylko ma pretensje, kontrole i oceny z zewnątrz. A i dzieci..... Są dla nas napędem do pracy, ale czasem.... No cóż nie na darmo istnieje powiedzenie ,, Obyś cudze dzieci uczył".
Wiadomo, są też czarne owce w tym zawodzie ale są chyba w każdym.
Dlatego proszę zastanówcie się zanim znowu powiecie o nas NIEROBY, żeby nasz entuzjazm do pracy z Waszymi dziećmi całkiem nie wygasł.
O
Obserwator
Prawda jest taka, ze rodzice teraz chowaja dzieci, a nie je wychowuja... ograniczaja sie do wiktu i opierunku. Bez pracy nie ma kolaczy i rosnie pokolenie agresywnych, zapatrzonych w siebie egoistow (3latki) . Nauczyciel Twoje dziecko ma rok dwa moze trzy ,a Ty z nim zostaniesz cale zycie wiec kto powinien sie zajac wychowaniem? Nauczuciel jest od wspierania w wychowaniu, a nie od czarnej roboty... po co odzywczaic smoczka , i pieluchy skoro zrobia to za mnie w przedszkolu. W przedszkolu osiagna sukces , a ty dla swietego spokoju i tak wpychasz smoka 4 latkowi i zdziwienie czemu nie gada. Gdybys miala cos w gebie caly czas to tez bys sie gadac nie nauczyla... powodzenia rodzice gratulacje , ze rozwijacie tylko warunkowa milosc u swoich pociech wynagradzajac im brak czasu nowa zabawka itp. !
S
Smutek
Ja się pytam od czego są nauczyciele? W szkole mojego dziecka panuje totalna spychologia Wracam padnięta po pracy a tu jeszcze trzeba lekcje odrobić. W trzeciej klasie pani kazała zrobić album o kontynentach .Córka rocznik eksperymentalny poszła o rok wcześniej do szkoły .Mentalnie dziecko ledwo orientuje się gdzie mieszka.No cóż rodzic pomoże .Traz kolejna prezentacja tym razem z matematyki po pracy idę z dzieckiem liczę kroki
j
jozi
Jak zwykle prawda leży gdzieś po środku, jednakże nie mogę się z zgodzić z opinią "pedagogów?", że dzieci są coraz głupsze! Jak można w ogóle tak powiedzieć? Może trafia się jakieś dziecko odstające od normy ale nie jest to regułą. Ja mam wrażenie, że to nauczyciele są coraz gorzej wykształceni. Nie mają żadnego podejścia do dzieci. Program edukacyjny jest nie przystosowany to potrzeb i możliwości dzieci - jest za słaby, uczy pierdół, które dzieci już dawno wiedzą. Lektury dla 11-12 latka to bajki, które mój syn czytał jak miał lat 7-8. Ponadto, czy faktycznie rodzice są winni? Taki mamy system, że kobieta pracuje 8h dziennie + 2 dojazdy w korkach - jestem 10 h poza domem, wracam, obiad, lekcje, kolacja, kąpanie, chwila rozmowy i spać. Padam z nóg, bo drugi etat ma w domu, kiedy mam jeszcze z dzieckiem szlaczki robić?? A jak któraś weźmie 500+ i zrezygnuje z pracy to opluwana przez całe społeczeństwo, że żyje na ich koszt. Kiedyś moja mama nie pracowała dopóki my z bratem byliśmy mali (do 5-6 klasy) i miała dla nas czas. Czytała z nami, uczyła nas szlaczków, wyszywania, piekła z nami, itd. Ja dzisiaj nie mam takiego luksusu. Ja muszę pracować, żeby kredyt spłacać, mi nikt mieszkania nie dał. Staram się jak mogę ale różnie to wychodzi. I nie mam do siebie pretensji ani wyrzutów sumienia, że dzieci tablet obejrzą. Staram się jak najwięcej z nimi rozmawiać stojąc w korkach ale i ja i oni jesteśmy zmęczeni. Dzieci po pobycie w świetlicach też mają dość. A pedagodzy?? Kpiny! Nie licznych można tak nazwać. Ogólna olewka i strach. Dzieci w szkołach chcieliby ubezwłasnowolnić. Same zakazy i kary. Zero motywacji i zachęty. Zgody na wszystko, można oszaleć. Brak zdrowego rozsądku na każdym kroku i brak motywacji u nauczycieli. Uważam, że powinni więcej zarabiać, może podejście by się zmieniło do pracy.
j
jozi
Jak zwykle prawda leży gdzieś po środku, jednakże nie mogę się z zgodzić z opinią "pedagogów?", że dzieci są coraz głupsze! Jak można w ogóle tak powiedzieć? Może trafia się jakieś dziecko odstające od normy ale nie jest to regułą. Ja mam wrażenie, że to nauczyciele są coraz gorzej wykształceni. Nie mają żadnego podejścia do dzieci. Program edukacyjny jest nie przystosowany to potrzeb i możliwości dzieci - jest za słaby, uczy pierdół, które dzieci już dawno wiedzą. Lektury dla 11-12 latka to bajki, które mój syn czytał jak miał lat 7-8. Ponadto, czy faktycznie rodzice są winni? Taki mamy system, że kobieta pracuje 8h dziennie + 2 dojazdy w korkach - jestem 10 h poza domem, wracam, obiad, lekcje, kolacja, kąpanie, chwila rozmowy i spać. Padam z nóg, bo drugi etat ma w domu, kiedy mam jeszcze z dzieckiem szlaczki robić?? A jak któraś weźmie 500+ i zrezygnuje z pracy to opluwana przez całe społeczeństwo, że żyje na ich koszt. Kiedyś moja mama nie pracowała dopóki my z bratem byliśmy mali (do 5-6 klasy) i miała dla nas czas. Czytała z nami, uczyła nas szlaczków, wyszywania, piekła z nami, itd. Ja dzisiaj nie mam takiego luksusu. Ja muszę pracować, żeby kredyt spłacać, mi nikt mieszkania nie dał. Staram się jak mogę ale różnie to wychodzi. I nie mam do siebie pretensji ani wyrzutów sumienia, że dzieci tablet obejrzą. Staram się jak najwięcej z nimi rozmawiać stojąc w korkach ale i ja i oni jesteśmy zmęczeni. Dzieci po pobycie w świetlicach też mają dość. A pedagodzy?? Kpiny! Nie licznych można tak nazwać. Ogólna olewka i strach. Dzieci w szkołach chcieliby ubezwłasnowolnić. Same zakazy i kary. Zero motywacji i zachęty. Zgody na wszystko, można oszaleć. Brak zdrowego rozsądku na każdym kroku i brak motywacji u nauczycieli. Uważam, że powinni więcej zarabiać, może podejście by się zmieniło do pracy.
G
Gość
Forma protestu

Gość (gość) 17.12.18, 21:27:40

Zgłoś
Już oceniłeś tę opinię.
/ +27
/ 26

Rozumiem, że nauczyciele mało zarabiają (na marginesie nie tylko oni), ale chciałbym się zapytać gdzie się podziała etyka, szacunek do drugiego człowieka? Dzisiaj wszystkie protesty odbywają się na zasadzie Mi jest źle to zaprotestuje w taki sposób żeby komuś również zaszkodzić (patrz rodzice dzieci). Protestując w taki sposób moim zdaniem nauczyciele nie zyskają (ich protest) poparcia, a wręcz przeciwnie przybędzie im "wrogów". Kolejna sprawa jak to się dzieje, że np. już w piątek informują w przedszkolach/zerowkach, że w poniedziałek nie przyjmą dzieci bo nauczyciele będą L4? Co to jest urlop na żądanie/wypoczynkowy, że mam 100% pewności że go dostanę? Poza tym co z edukacją dzieci. Kiedy i w jaki sposób zostaną nadrobione zaległości np. w szkołach będące wynikiem protestu - odwołanych zajęć (to już jest uderzenie w dzieci). W moich oczach nauczyciele bardzo stracili, żeby być szanowanym, trzeba rowniez szanować innych.
L
Lena
chwalić się i szczycić to jedno i to samo.
f
fakt
amerykańskich i japońskich kreskówek oraz głupich gier multi - na pewno dzieci będą mądrzejsze.
M
Mieczysław Nowicki
Dzieci oglupiają rodzice nie szkoła, goniąc za pieniędzmi i myśląc że wszystko i wszystkich można kupić. Patologią są rodzice, którzy widzą problemy we wszystkim i wszystkich a tak naprawdę nie dbają o swoje dzieci. Żadna placówka nie wychowa dziecka od tego są rodzice, ale jam oni mają wychowywać skoro sami nie wychowani? Wystarczy poobserwować ludzi na drodze w sklepie itp jak bydło rogate....
Z
Zenek
Wydaje mi się, że bardziej niż rodzice winne temu, że dzieci są coraz głupsze są właśnie szkoły. Po pierwsze większość przekazywanej w nich wiedzy do niczego w życiu się nie przyda, a rzeczy przydatne nie są uczone. W szkole dziecko spotyka się z patologią, narkotykami, przemocą, na którą nauczyciele najczęściej odpowiednio lub wcale nie reagują.
Wróć na i.pl Portal i.pl