Historia zaczyna się niecałe dwa tygodnie temu. Internet obiega nagranie z monitoringu chorwackiej restauracji. Też na pewno je już widzieliście, bo pokazały je wszystkie media. Widać na filmie... no właśnie, co? Według obsługi lokalu nagranie pokazuje, że jeden z klientów wrzuca coś do talerza, z którego je. Potem mężczyzna zgłasza się z reklamacją i owadem w jedzeniu, by nie płacić za posiłek. Jednak płaci, gdy obsługa pokazuje mu nagranie - tyle wiemy z chorwackiego opisu.
Ale część internautów dziwi się odsądzaniu człowieka od czci i wiary, bo nagranie - nawet w powiększeniu i w zwolnionym tempie - wcale o niczym nie przesądza. Nie widać, co i czy w ogóle nagrany człowiek coś dosypuje. No i sprawa nie ma żadnego ciągu dalszego: restauracja nie zawiadamia policji, nikomu się nie skarży, nie zgłasza nadużycia. Tylko umieszcza film w sieci.
Na mężczyznę (nikt nie zasłaniał mu twarzy) spadła fala hejtu. Bronili go nieliczni. Dodatkowo w środę jedna z gazet ujawniła, że to pracownik gorzowskiego zakładu karnego. Niedługo potem, jeszcze w środowy wieczór, Ministerstwo Sprawiedliwości wydało komunikat...
Więcej o tej sprawie przeczytasz w sobotę, 23 lipca, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" oraz w serwisie plus.gazetalubuska.pl