Historyczny sukces reprezentacji Polski. W piątek Biało-Czerwoni pokonali Rosję 79:74 w pierwszym meczu 1/8 finału mistrzostw świata i awansowali do ćwierćfinału mistrzostw świata.
- Cieszy to zwycięstwo, bo to szło dzisiaj jak krew z nosa. Włączyliśmy w końcówce piąty bieg i się udało, ale było naprawdę ciężko - powiedział po spotkaniu rozgrywający Łukasz Koszarek.
- Ja nie wierzę. Mega się cieszę, ale wciąż nie wierzę - powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy w studiu pomeczowym pierwszy Polak w NBA Cezary Trybański.
Piątkowy mecz lepiej rozpoczęli Rosjanie. Gra reprezentacji Mike'a Taylora była bardzo statyczna i przede wszystkim nieskuteczna. Z gry Polacy raz po raz pudłowali łatwe rzuty i w drugiej kwarcie różnica punktowa wynosiła już 11 punktów. Przez pierwsze trzy odsłony meczu Biało-Czerwoni ani razu nie byli na prowadzeniu, aż do początku czwartej kwarty (61:58). Od tego momentu Rosjanie już tylko oglądali plecy Polaków.
Kluczem do sukcesu okazały się rzuty wolne. Polacy trafili rekordową ilość na rekordowej skuteczności w historii mistrzostw świata (35 na 38, 92 proc.), podczas gdy Rosjanie tylko trafili tylko 13 z 19. Głównym problemem Polaków była skuteczność z gry. Łącznie trafili tylko 35 proc. swoich rzutów, z czego zaledwie 26 proc. zza łuku. Rywale byli statystycznie lepsi w prawie każdym elemencie gry, ale w decydujących momentach nie wytrzymali presji tak dobrze jak Polacy - ostatnią kwartę wygraliśmy 26:17.
Najwięcej punktów dla Polski rzucił Adam Waczyński (18, 4/9 z gry, 9/10 z linii), który spędził na parkiecie aż 37 z 40 minut. Kapitan reprezentacji Polski wykorzystał fakt, że Rosjanie wielokrotnie podwajali Mateusza Ponitkę i podczas penetracji pod kosz wymuszał faule.
- Ledwo żyję naprawdę. Daliśmy z siebie wszystko. Było naprawdę ciężko, ale solidna obrona nam pomogła - powiedział Waczyński.
Ponitka dołożył 14 punktów, zebrał 9 piłek (najwięcej dla Polski) i trafił wszystkie 9 oddanych rzutów osobistych. Świetny mecz rozegrał również podkoszowy Adam Hrycaniuk, który dołożył 8 punktów i 6 zbiórek, ale przede wszystkim w końcówce spotkania był ważnym ogniwem.
Historycznie Rosjanie są jedną z potęg europejskiej koszykówki. Jeszcze niedawno, bo w 2007 roku, wygrali Eurobasket, a cztery lata później zajęli trzecie miejsce. Ostatnie lata to jednak posucha i choć w kadrze są zawodnicy reprezentujący CSKA Moskwa, to czasy świetności są dawno za nimi. Do Chin nie pojechali też zawodnicy z doświadczeniem w NBA - Alexey Szwed, Sergej Karasjew czy mistrz NBA z 2016 roku z Cleveland Cavaliers Timofej Mozgow.
