We wtorek, 11 października, po godz. 14 inspektorzy z Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi weszli do Ośrodka Szkoleniowego Polskiego Czerwonego Krzyża w Zgierzu przy ul. Pułaskiego. Od dłuższego czasu pomieszczenia w ośrodku wynajmuje fundacja prowadzona przez podającego się za księdza Marka N.
Z relacji rodziny kilku osób przebywających w ośrodku wynika, że jest to swoisty dom pomocy społecznej, w którym na stałe przebywają osoby w podeszłym wieku, często ciężko chore, a nawet niepełnosprawne.
- Placówka nie posiadała zgody wojewody łódzkiego na prowadzenie działalności w zakresie całodobowej opieki nad osobami niepełnosprawnymi, przewlekle chorymi lub w podeszłym wieku - mówi Michał Bogusiak z zespołu prasowego Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi.
Łódź: W nielegalnym DPS-ie Przystań staruszkowie są upychani jak śledzie
Jak się okazuje, placówka nie spełniała również wymaganych standardów.
- Pensjonariusze chodzili po pokojach w czapkach i rękawiczkach - opowiada nam anonimowo jeden z pracowników ośrodka.
Rodziny osób tam przebywających poinformowały również media o tym, że ich bliskim bardzo często nie były podawane leki, choć ośrodek miał mieć podpisaną umowę z jednym ze zgierskich centrów medycznych.
- We wtorek inspektorzy z Urzędu Wojewódzkiego rozpoczęli kontrolę w placówce. Do zakończenia postępowania niemożliwe jest komentowanie któregokolwiek z aspektów sprawy - mówi Michał Bogusiak.
Jak się dowiedzieliśmy, inspektorzy od razu poprosili o ocenę stanu zdrowia kilkunastu pacjentów w ośrodku.
- Na miejsce skierowana została karetka z lekarzem i ratownikami - mówi Edyta Wcisło, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi.
Lekarz nie miał jakichkolwiek wątpliwości - 13 pacjentów wymagało natychmiastowej hospitalizacji. - Zrobiliśmy wszystko, aby pensjonariusze jak najszybciej trafili do najbliższych szpitali - mówi Edyta Wcisło.
Pacjenci byli transportowani czterema ambulansami do zgierskich placówek. Osiem osób zostało przewiezionych do Centrum Medycznego Boruta, a pięciu kolejnych pacjentów do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Zgierzu.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w placówce prowadzonej przez fundację przebywało 80 pensjonariuszy w wieku 80 - 90 lat.
Wyprowadzili pensjonariuszy Twojego Ogniska Domowego. Właściciele kradli prąd
- Boimy się o bezpieczeństwo naszych bliskich. Niestety mąż i ja pracujemy. Ledwo wiążemy koniec z końcem i nie mamy jak opiekować się teściem, który jest przewlekle chory. Myśleliśmy, że opieka fundacji prowadzonej przez księdza jest najlepszym wyjściem - mówi z płaczem kobieta, która poinformowała nas o problemie.
Pacjenci przewiezieni do zgierskich szpitali byli w bardzo różnym stanie. Jednak ich dalsze przebywanie w placówce mogło ich narazić na utratę życia.
- Pacjenci przebywali w niehumanitarnych warunkach. Byli wyziębieni, odwodnieni i niedożywieni. Nie mieli zapewnionej należytej opieki medycznej. Z rozmów wynikało, że nie mieli podawanych potrzebnych leków - mówi Edyta Wcisło.
Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że ośrodek w większości obsługiwany był przez wolontariuszy. Od jednego z nich dowiedzieliśmy się, że wiele z informacji nie było umieszczanych w dokumentacji medycznej pensjonariuszy.
- Jeden z nich był we wtorek w stanie agonalnym. Choć w poniedziałek podobno był u niego lekarz, to nikt tego nie odnotował - mówi jeden z wolontariuszy.
Dla jednego z pacjentów pobyt w placówce przy ul. Pułaskiego zakończył się tragicznie. We wtorek, pensjonariusz wkrótce po przewiezieniu do zgierskiego szpitala zmarł.
AKTUALIZACJA: W nocy w wtorku na środę (11-12 października) w szpitalu zmarło dwoje kolejnych pensjonariuszy placówki.
12.51: Jak ustalił wczesnym popołudniem "Dziennik Łódzki", liczba zmarłych podopiecznych placówki, w środę wzrosła do sześciu osób. Sprawą zajęła się zgierska prokuratura.
Pensjonariusze DPS-u przy ul. Narutowicza w Łodzi skarżą się, że zajęto im pieniądze
Kłopoty Marka N. |
Do prokuratury wpłynęło już oficjalne zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. - Zawiadomienie złożył prezydent Zgierza. Sprawdzamy, czy nie doszło do narażenia życia i zdrowia osób przewiezionych do szpitali we wtorek, jak i wszystkich pozostałych pensjonariuszy ośrodka - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Wyjaśniamy też sprawę śmierci osoby bezdomnej, która miała miejsce w poniedziałek w ośrodku. Marek N. od dawna był bohaterem doniesień medialnych na temat nieprawidłowości w DPS-ach „Aktywność N. od zawsze związana była z ludźmi potrzebującymi pomocy. Z początku prowadził ją pod szyldem katolickim, jednak po skandalu w prowadzonym przezeń domu opieki w Lelowie (znęcanie się nad podopiecznymi, wyłudzanie pieniędzy) kuria odmówiła mu dalszej współpracy.” napisała Gazeta Pomorska 30 marca 2014 r. Jak podkreśla gazeta, gdy Markowi N. nie udało się z Kościołem katolickim, związał się z Kościołem Starokatolickim w RP. „Świadkowie, do których udało nam się dotrzeć, potwierdzają, że na pensjonariuszy zaciągane były kredyty. Ale to nie wszystko. Według księdza Hawryszczaka, wikariusza generalnego w Kościele starokatolickim, N. nakłaniał pensjonariuszy do zapisywania mieszkań” napisała w tym samym tekście Gazeta Pomorska. Marek N. był też prezesem Fundacji Braci św. Brata Alberta. Nazwa często myliła się z katolicką organizacją charytatywną. „Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, szef Fundacji Brata Alberta często odbiera telefony: - To jest coś w rodzaju podróbki. Nie mają też nic wspólnego ze zgromadzeniem albertynów.” - pisał 15 marca 2012 r. Kurier Poranny. MT |