Husaria - polska superbroń. Motywacja tworzyła skuteczność

Paweł Stachnik
Bitwa pod Kircholmem, jedno z najwspanialszych zwycięstw husarii na obrazie Wojciecha Kossaka
Bitwa pod Kircholmem, jedno z najwspanialszych zwycięstw husarii na obrazie Wojciecha Kossaka archiwum
Wojsko. Husaria była jedną z najlepszych kawalerii w dziejach. Przez 200 lat nie było formacji, która byłaby w stanie dotrzymać pola skrzydlatym jeźdźcom.

W swoich początkach husaria była jazdą lekką. Jej nazwę badacze wywodzą od serbskiego słowa „usar” lub „gusar” oznaczającego konnego wojownika.

Pierwszymi husarzami w polskiej służbie mieli być Serbowie i inni mieszkańcy Bałkanów, którzy po klęsce na Kosowym Polu zaciągali się na służbę w różnych krajach. W Polsce po raz pierwszy ich obecność odnotowano w regeście skarbowym z 1500 r., w którym wymieniono pięciu służących po husarsku rycerzy: Andrycha, Michała, Lukasa, Caspra Czekiela i Wacława Lubicza.

Z jazdy lekkiej - ciężka

Jako się rzekło, ówcześni husarze byli jazdą lekką - służyli „po usarsku”, czyli bez zbroi, za ochronę mając jedynie drewnianą tarczę. Odróżniali się w ten sposób od dominującej wtedy na polach bitew ciężkiej jazdy kopijniczej. Jednak szybko okazało się, że w walce z Tatarami najeżdżającymi ziemie polskie lżejsza kawaleria radzi sobie znacznie lepiej niż ciężcy pancerni. Stąd właśnie obecność i przydatność husarzy w polskiej i litewskiej armii.

Paradoksalnie jednak, już w I poł. XVI w. zaczął się proces uzbrajania lekkich husarzy. Zaczęli oni nakładać niewielkie półzbroje i hełmy, a potem kolejne elementy ochronne: naramienniki, obojczyki, karwasze. Główną bronią zaczepną husarzy było „drzewo”, czyli długa kopia. W ten sposób lekkozbrojni początkowo jeźdźcy zaczęli przemieniać się w ciężką jazdę. O ile w bitwie pod Orszą w 1514 r. husarze byli jeszcze jazdą lekką, to w bitwie pod Obertynem w 1531 r. stanowili już główną siłę uderzeniową.

Za twórcę husarii jako samodzielnego rodzaju jazdy uchodzi król Stefan Batory. To on w 1576 r. wydał stosowny uniwersał i tzw. list przypowiedni określający zasady formowania nadwornej chorągwi husarskiej. Miała ona być „wojskiem wyborowym”, liczyć 100 lub 50 koni i składać się z towarzyszy oraz ich pocztów.

Rycerze mieli być uzbrojeni na sposób węgierski w mocne zbroje żelazne, szyszak, żelazne rękawice, kopię, mizerykordię, miecz zwany koncerzem, pistolet przy siodle, „zaś pióra i inne ozdoby dla okazałości i postrachu nieprzyjaciela zależnie od upodobania każdego”. W ten sposób husaria przebyła drogę od jazdy lekkiej do ciężkiej. W roli tej pierwszej w zastąpiła ją jazda kozacka, nazywana - paradoksalnie - pancerną.

Kopia śmiercionośna

Rozkwit husarii nastąpił w końcu XVI i I połowie XVII w. W szeregu wojen prowadzonych przez Rzeczpospolitą formacja ta wykazała niezwykłą wprost skuteczność w walkach z tak różnorodnymi przeciwnikami jak Turcy, Tatarzy, Szwedzi, Moskale czy Wołosi. Do legendy przeszły takie bitwy jak te pod Kircholmem, Kłuszynem, Chocimiem czy Kiesią, w których husarze rozbijali w drobny mak wielokrotnie silniejszego wroga.

Pod Kircholmem w 1605 r. 3,6 tys. żołnierzy hetmana Jana Karola Chodkiewicza dzięki szarży husarii rozgromiło 11-tysięczną armię szwedzką. W zaciętej bitwie pod Kłuszynem w 1609 r. husaria hetmana Stanisława Żółkiewskiego pokonała 35-tysięczne siły moskiewskie. Pod Kiesią w 1601 r. 700 Polaków i Litwinów rozbiło ponad 3 tys. Szwedów. Pod Kutyszczami w 1660 r. 140 husarzy zmusiło do ucieczki 3,5 tys. Rosjan i Kozaków. Pod Hodowem w 1694 r. 400 husarzy i pancernych obroniło się przed 40 tys. Tatarów… A takich bitew było znacznie więcej.

Z czego brała się owa fenomenalna skuteczność? Jazda ta przypuszczała szarżę na nieprzyjaciela, galopując z prędkością 40 km na godz. i przełamując jego szyki masą i pędem. W XVII w. nie było formacji, która byłaby w stanie wytrzymać uderzenie skrzydlatych jeźdźców. Pewne szanse dawało skrycie się za umocnieniami albo po prostu rozstąpienie się przed szarżą. Zdarzało się, że przeciwnik wycofywał się z pola bitwy tylko na widok chorągwi husarskich.

Zbroje chroniły husarzy przez pociskami z broni palnej i bronią białą, różnorodne uzbrojenie zaczepne (szabla, koncerz, pistolety, nadziak) pozwalało im skutecznie walczyć po przełamaniu linii nieprzyjaciela. Jak jednak w swojej najnowszej książce „Husaria. Duma polskiego oręża” pisze dr Radosław Sikora, główną przewagę dawała husarzom kopia.

Miała ona od 4 do 6 metrów, była wykonana z drewna i na znacznej długości wydrążona w środku. Sprawiało to, że była dłuższa od piki pieszego pikiniera, co pozwalało husarzowi wcześniej dosięgnąć przeciwnika. Wydrążenie zaś nadawało jej lekkości oraz - jak wynika z praktycznych badań przeprowadzonych przez Radosława Sikorę - wytrzymałości.

Kopia była naprawdę śmiercionośną bronią. Autor książki przytacza udokumentowane przykłady, gdy husarze podczas szarży nabijali na nią trzech, czterech, a nawet pięciu przeciwników (to ostatnie w bitwie pod Cudnowem w 1660 r.). Umiejętność posługiwania się bronią to kolejna sprawa. W husarii służyli przedstawiciele rodów szlacheckich, którzy od dzieciństwa wprawiali się w fechtunku, strzelaniu i jeździe konnej. Umiejętności te, uznawane za konieczne dla szlachcica, stały więc u nich na bardzo wysokim poziomie.

Motywacja!

Nie mniej ważna od uzbrojenia i umiejętności posługiwania się nim była motywacja. Husaria była „górnym znakiem”, czyli formacją elitarną. Jako towarzysze służyli w niej zamożni szlachcice, których stać było na zakupienie broni, koni i ekwipunku dla siebie i pocztu. Służba w chorągwi husarskiej była powodem do dumy, a wysoka motywacja przekładała się na skuteczność w walce. Odnoszone zwycięstwa sprawiały z kolei, że rosło przekonanie o jej niezwyciężoności.

Od motywacji zależało to, czy husarz zaciągnie się do wojska, czy też nie. Czy będzie chciał ponieść bardzo wysokie koszty służby w tej formacji, czy będzie chciał walczyć z często wielokrotnie liczniejszym wrogiem itd.

Było to tym ważniejsze, że w przeciwieństwie do dzisiejszych wojsk towarzysz husarski formalnie był równy swojemu dowódcy, a i bardzo często zalegano mu z żołdem. Mógł znaleźć i podać szereg powodów, by bezkarnie uchylić się od wykonania polecenia dowódcy - mówi Radosław Sikora.

Zdarzały się przypadki, że rotmistrzowie musieli specjalnie prosić towarzyszy husarskich, by zechcieli pójść do walki, zwłaszcza pieszo.

Bo jak zwraca uwagę badacz, husaria wbrew pozorom była formacją wszechstronną: mogła służyć jako jazda ciężka, lekka, a zdarzało się, że husarze walczyli pieszo. Gdy bowiem zachodziła taka konieczność, husarze bez kopii wyjeżdżali przeciw nieprzyjacielowi jako rajtarzy (np. podczas tzw. wyprawy na czambuły tatarskie w 1672 r.).

Z kolei podczas oblężeń twierdz towarzysze i pocztowi szli do szturmu z szablami w ręku (tak było pod Smoleńskiem w 1611 r.). Gdy zaś przyszło twierdz bronić, stawali na murach i wałach (np. w Chocimiu w 1621 r.).

- Wykorzystanie husarzy (których głównym zadaniem było impetyczna, frontalna szarża na koniach i rozbijanie szyków przeciwnika) do innych celów, było uzasadnione tylko wtedy, gdy brakowało innych rodzajów wojsk. Na przykład nie było sensu używać husarzy jako piechoty, gdy tej ostatniej było wystarczająco wiele - podkreśla Radosław Sikora.

Formacja dla bogatych

Służba w husarii była drogim przedsięwzięciem. Wyekwipowanie siebie i swojego pocztu kosztowało towarzysza fortunę. W książce dr. Sikory znajdziemy taki oto wymowny przykład: w 1636 r. Marek Łahodowski miał w swoim poczcie konia wartego 2,5 tys. zł, a żołd husarza wynosił wtedy 40 zł na kwartał. Koni bojowych towarzysz mógł mieć dwa lub trzy. Droga była też zbroja i broń oraz ozdoby stroju: skóry lamparcie lub tygrysie, skrzydła, pióra, proporzec. Sporo pieniędzy kosztowała kopia, która była bronią jednorazowego użytku, a husarz powinien był mieć na wyposażeniu kilka.

Dochodziło to tego wyekwipowanie pocztu: husarzy pocztowych i czeladzi. Jak wynika z obliczeń autora książki trzykonny poczet husarski (a więc towarzysz i dwóch pocztowych) liczył w sumie 18 ludzi, 29 koni i pięć wozów.

Wszystko to sprawiało, że służba w skrzydlatej formacji uznawana była za wyjątkowo prestiżową. Tak pisał o tym cytowany w „Dumie polskiego oręża” Włoch Sebastiano Cefali, sekretarz hetmana Jerzego Sebastiana Lubomirskiego:

„Husarze są, ze względu na swoje zalety i powagę wojskową, najbardziej szanowani […]. Najlepsza szlachta, która służy na wojnie, zgodnie z obyczajem kraju, wchodzi w skład tego wojska, a doświadczeni oficerowie, którzy dowodzili chorągwiami Kozaków i innymi pułkami o niższym [od husarii] statusie, nie uznają za dyshonor zaciągnąć się [do husarii] jako prości żołnierze [towarzysze] […] i są do tego stopnia szanowani, że sami dowódcy w rozkazach zwracają się do nich per »panowie bracia«”.

Husaria była też wojskiem pięknym. „Usarze to najpiękniejsza jazda w Europie przez wybór ludzi, piękne konie, wspaniałość stroju i dzielność koni” - napisał Francuz Francois Paul d’Alerac, sekretarz królowej Marii Kazimiery Sobieskiej.

Wspomniane skrzydła rzeczywiście były elementem husarskiego wyposażenia i to nie tylko podczas parad, ale także w boju. Jest wystarczająco dużo świadectw pisanych i ikonograficznych, by nie budziło to już wątpliwości. Nadal jednak nie wiadomo do końca, jakie było przeznaczenie skrzydeł.

Analizując źródła dr Sikora wyróżnił następujące powody: skrzydła miały powiększyć sylwetkę husarza i sprawić, że stawał się on bardziej okazały, a tym samym budził u przeciwnika większy strach. Miały też płoszyć nieprzyjacielskie konie (i to raczej widokiem niż szumem), a także stanowić ochronę przed cięciem z tyłu dla tych husarzy, którzy nie nosili zbroi (bywali tacy). Wspominano także o ochronie przed tatarskimi arkanami, ale na to akurat nie ma żadnego potwierdzenia źródłowego.

Żołnierze pogrzebowi

Zwykło się mówić, że schyłek husarii przyniosło umasowienie użycia i udoskonalenie broni palnej na polach bitew. Zwiększona donośność muszkietów, szybkostrzelność oraz przebijalność pancerzy miały sprawiać, że dotychczas niepowstrzymane szarże husarii załamywały się w ogniu piechoty.

Tymczasem z drobiazgowych analiz źródłowych (i praktycznych) Radosława Sikory wyłania się inny obraz. Nawała ogniowa nigdy nie była tak skuteczna, by zatrzymać szarżę dobrze zmotywowanych husarzy. Ogień muszkietowy, nawet prowadzony szybciej i sprawniej niż dotychczas, nigdy nie był na tyle celny, by poczynić większe spustoszenia w szeregach nadjeżdżającej husarii.

Powód upadku husarii był jego zdaniem zupełnie inny. - Najważniejsze dla sukcesów husarii było wyszkolenie, dyscyplina, morale i jakość dowodzenia, później wyposażenie czy taktyka. Ewidentnym tego dowodem jest schyłek husarii w XVIII w. Mimo iż broń czy taktyka pozostały równie dobre jak w poprzedniej epoce, to jednak zabrakło ludzi odpowiednio wyszkolonych, zdyscyplinowanych i chętnych do walki. A i jakość dowodzenia dramatycznie spadła - mówi badacz.

Innymi słowy, obniżył się poziom polskiej szlachty, i to zarówno ideowy, jak i moralny oraz ekonomiczny. Szlachta wolała politykować, bawić się lub kłócić z sąsiadami, zamiast służyć w wojsku, zwłaszcza że służba była kosztowna.

Pod koniec XVII i w XVIII w. rozpowszechniło się zjawisko tzw. towarzyszy sowitych, którzy służyli w wojsku formalnie, w praktyce zaś wystawiali swojego zastępcę. W bitwie pod Kliszowem w 1702 r. w 10 chorągwiach szarżujących na Szwedów nie było ani jednego rotmistrza, ponieważ wszyscy wysługiwali się zastępcami. W chorągwiach husarskich pojawili się tzw. zajeżdżający których zadaniem było pilnowanie porządku na tyłach i interweniowanie, gdyby któryś z husarzy chciał uciec…

„Chorągwie husarskie nie były zażywane do innych ekspedycji tylko na asystencję jakiemuś wjazdowi pańskiemu na starostwo lub województwo, albo pogrzebowi podobnemu, dlatego pancerni husarzów nazywali żołnierzami pogrzebowymi” - napisał ksiądz Jędrzej Kitowicz w czasach Augusta III Sasa.

Husaria formalnie przestała istnieć 11 kwietnia 1775 r. Sejm przyjął wtedy uchwałę o przekształceniu istniejących chorągwi husarskich i pancernych w brygady kawalerii narodowej. W XIX w. najlepsze tradycje polskiej kawalerii po husarzach przejęli i zaczęli kontynuować na europejskich polach bitew szwoleżerowie i ułani.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dlaczego pszczoły są ważne?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Husaria - polska superbroń. Motywacja tworzyła skuteczność - Plus Dziennik Polski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl