Początek należał do gości, ale AZS AGH dość szybko, bo już w połowie pierwszej kwarty wyszedł na prowadzenie i to nawet dziesięcioma punktami. Pierwsza część ostatecznie skończyła sześciopunktowym prowadzeniem krakowian. W drugiej kwarcie to wciąż oni nadawali ton wydarzeniom na parkiecie. Dobrze bronili, nie pozwalali wrocławianom się rozpędzić. Efekt był taki, że na przerwę AZS AGH schodził w prowadzeniem 36:22.
Zmiana stron przyniosła poprawę przede wszystkim gry wrocławian. Zaczęli przede wszystkim bardziej zdecydowanie bronić. Gospodarzom nie przychodziło już tak łatwo zdobywanie punktów, a ich przewaga zaczęła topnieć. Śląsk mocno zapracował na to, żeby przed decydującą kwartą pozostać w grze. AZS AGH prowadził już bowiem na starcie ostatniej części tylko 48:41.
W ostatniej kwarcie było trochę chaosu, nerwów, błędów, ale też z perspektywy krakowskiej najważniejsze było to, że początek tej części nie przyniósł znaczących różnić jeśli chodzi o ich przewagę. A może inaczej - nieco przyniósł, bo wzrosła ona nieznacznie. Śląsk jednak nie pasował. Na cztery minuty przed końcem doszedł gospodarzy na sześć punktów (55:49), a po kolejnej minucie już na cztery (55:51). Na dwie minuty przed końcem zrobiło 55:54, ale wtedy Paweł Zmarlak trafił za trzy punkty. To był bardzo ważny rzut, bo dał krakowianom nieco spokoju w końcówce.
AZS AGH Kraków - WKS Śląsk II Wrocław 63:59 (18:12, 18:10, 12:19, 15:18)
AZS AGH: Lis 16, Sobiech 13, Szmit 9, Zmarlak 8, Wydra 3 oraz Szymański 8, Abdelaal 6, Dyrda 0, Orłowski 0.
Śląsk: Wiśniewski 13, Leńczuk 10, Bereszyński 6, Góreńczyk 5, Korman 4 oraz Bożenko 13, Siembiga 4, Bender 2, Hlebowicki 2, Piśla 0.
Sędziowali: Mariusz Nawrocki, Damian Kuziora oraz Michał Cieśla.
