„Jak pamiętacie, niedawno antyaborcjoniści na jednym ze swoich plakatów umieścili moje nazwisko. Zapewne z powodu, że przeciwstawiam się tego typu ekspozycjom. Podkreślam, że nic się nie zmieniło w tym temacie. Dziś rozwiązaliśmy zgromadzenie przed Urzędem Miejskim, któremu ponownie towarzyszyły plakaty martwych płodów i poronień. Obok tego wszystkiego rodziny wrocławskie z dziećmi. Raz jeszcze podkreślam: nie ma na to mojej zgody” - napisał prezydent na portalu społecznościowym facebook.
W nagranym wystąpieniu Jacek Sutryk zwraca się bezpośrednio do organizatorów antyaborcyjnych manifestacji z plakatami: „Teraz zwrócę się do was pieszczotliwie, bo wy tego nie rozumiecie. Otóż moje drogie matołki, wiecie gdzie jest istota sporu?” I dalej prezydent wytłumaczył, że szanuje prawo każdego do manifestowania własnych poglądów, ale nie zgadza się z tym, w jaki sposób to prawo jest realizowane. Pokazywał rodziny z dziećmi, przechodzące placem i narażone na drastyczny widok.
Przypomnijmy, że w grudniu magistrat rozwiązał dwie podobne pikiety. Przeciwko ich organizatorom wszczęto postępowanie w sprawie o wykroczenie. Karane jest m in „wywoływanie publicznego zgorszenia”. Antyaborcjoniści uważają, że ich akcje to „głoszenie prawdy o aborcji” i w żaden sposób nie nadużywają wolności zgromadzeń czy swobody debaty publicznej. Rzeczywiście kilka tygodni temu wywiesili we Wrocławiu plakat przyrównujący działania prezydenta Sutryka do władz PRL-u zabraniających głoszenia prawdy o Katyniu.
