CZYTAJ TAKŻE:
Czytelnicy pytają, jasnowidz z Człuchowa odpowiada
Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa o kradzieży militariów w Helu [ZDJĘCIA]
Przepowiednie jasnowidza z Człuchowa, Krzysztofa Jackowskiego na 2012 rok Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski wskazał miejsce, w którym znaleziono ciało 25-latka z Pucka
Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski na tropie bestialskiej zbrodni
Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski o śmierci 6-miesięcznej Magdy: To zabójstwo z premedytacją
Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski wie, gdzie jest Iwona Wieczorek?
Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski prowadzi wykłady z... jasnowidzenia
Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski o swojej samotności [WYWIAD, ZDJĘCIA]
rozm. Dorota Abramowicz
Co się robi z taką zagadką? Opowiada o niej żonie, matce, przyjaciołom?Trzyma w tajemnicy. I zostaje z nią zupełnie sam na sam. Szybko zrozumiałem, że nie ma co się tym z ludźmi dzielić. Przecież każdy, kto zacznie opowiadać, że przewiduje przyszłość, będzie wzięty za wariata! Nie chciałem, by mnie tak postrzegano. To naprawdę bardzo ciężkie...Nie wiem, czy cięższe nie jest trzymanie tego w sobie. Człowiek musi szukać wytłumaczenia nietypowych zjawisk.Dlatego równocześnie zacząłem się nad tym zastanawiać. Czy mogę przewidzieć, co zrobi widziany po raz pierwszy obcy człowiek? Co się z nim stanie? Pewnego dnia wyglądałem z mojego okna, na pierwszym piętrze kamienicy w Człuchowie. Miałem widok na deptak. Po deptaku szła para, rozmawiała ze sobą. Ciekawe, co się zaraz stanie? - zapytałem się w duchu. I wtedy pojawiła się mocna myśl, że kobieta odwróci się i zacznie biec w drugą stronę. Kilka sekund później tak się stało. Zacząłem więc opowiadać przyjaciołom o tym, co się ze mną dzieje.Jak reagowali?Wie pani, ja o tym mówiłem tak... delikatnie. Nie chciałem, by traktowali mnie jak nawiedzonego. Trzeba uważać, zresztą do dziś jest tak samo. Ludzie boją się mówić o swoich przeczuciach. Z ogromnym wstydem kryjemy swoje wnętrze przed światem. Ostatecznie te delikatne rozmowy przyniosły skutek - ktoś powiedział mi, że w Człuchowie mieszka artysta-plastyk, pan Eugeniusz, który dużo czyta i wie na temat parapsychologii. Poszedłem do niego, pożyczył mi książkę najsławniejszego przedwojennego jasnowidza, Stefana Ossowieckiego "Świat mego ducha i wizje przyszłości". Była to pierwsza książka, na temat jasnowidzenia, jaką przeczytałem. Historia zatoczyła krąg, po dwudziestu latach poproszono mnie o napisanie wstępu do drugiego wydania tej książki.Czy po jej przeczytaniu zrozumiał Pan wreszcie, co się z Panem dzieje?Nie do końca. Ossowiecki pisał tak... sztywno. Nie o głębi, o metodzie, tylko o skutkach. Przeciętny czytelnik nie musiał tego rozumieć. Dlatego w mojej autobiografii staram się to pokazać inaczej. Tak, by czytelnik wiedział, że wizje przychodzą w różnych momentach i nie są do siebie podobne...Czym innym jest zmaganie się z obrazami, które bez zaproszenia wchodzą do głowy, a czym innym wykonywanie takich wizji na zamówienie. Kiedy stał się Pan zawodowym jasnowidzem?To wszystko w pewien sposób postępowało, krystalizowało się. Rozmawiałem z wieloma ludźmi, zdobywałem doświadczenia. Zastanawiałem się, czy można komuś "ukraść myśl". Dziś jestem pewien, że tak samo, jak przez Bluetooth w telefonii (o którym wtedy jeszcze nic nie wiedziałem) można bezprzewodowo popatrzeć w głąb człowieka. Zanim jednak do tego doszedłem, musiałem sprawdzić, czy widząc to, czego inni nie widzą, nie mylę się. CZYTAJ DALEJ
Z jasnowidzem z Człuchowa, Krzysztofem Jackowskim - o tym, jak odkrył swoje niezwykłe zdolności, pierwszych rozwikłanych sprawach i o tym, dlaczego nie może przepowiadać przyszłości sobie - rozmawia Dorota Abramowicz
Podaj powód zgłoszenia
ś
nigdy nie widziałam żeby się uśmiechał, przecież życie nie składa się z samych smutnych chwil, może jest ktoś kto przewidzi mu jego los i wtedy się uśmiechnie
Poproszę jeszcze o wywiad z kobietą którą zgwałcili Marsjanie, wróżbitami z ezo tv może jeszcze kilku innych dekli i cwaniaków się znajdzie, żeby ubarwić łamy waszego portalu. Bo samym jackowskim to już rzygać się chce.
n
od pewnego czasu, coraz mniej o bolku wałęsie, za to coraz więcej o jackowskim.
M
Samotna Wróżka hehehehehehehehe poprawiłeś mi humor Ostatni Proroku :)))) Ale to prawda :))) WIEDZA I NAUKA to jest przyszłość a nie cudowania tego samotnika hehe
d
byłby chyba pierwszym facetem na świecie, który po porannym przyjściu żony do domu nie musiał pytać: gdzie byłaś? :)
O
.....przepowiedziala wspolczujaca, samotna WROZKA.....oooooooohhhhhhhh.....
Dlatego WIEDZA i NAUKA a nie " hokus pokus " !!!
Dlatego WIEDZA i NAUKA a nie " hokus pokus " !!!
K
W dzisiejszym, sobotnim wydaniu, teksty dot. jasnowidza K. Jackowskiego znajdujemy
na stronach pierwszej, trzeciej no i oczywiście na stronie XIV. Jeszcze trochę a wszystkie
strony Dz. Bałt. będą zadrukowane dywagacjami poświęconymi Jackowskiemu.
Natomiast zdawkową kilku wierszową notatkę dot. listu Obamy do Polski znajdujemy
dopiero na str. 7. A przecież sprawa "polskich obozów śmierci", o których mówił
Obama obiegła cały świat i chciałoby się wiedzieć co w swoim liście do Komorowskiego
Obama napisał. Niestety dla Dz. Bałt. ważniejsza jest prognoza wyników polskich piłkarzy,
którą przecież zainteresowany jest niewielki procent gdańszczan, z resztą, mających
własne prognozy.
Przy okazji: to dobrze, że emblemat M. Platini'ego znajdzie się na Alei Gwiazd Sportu,
o czym - a jakże - na drugiej str. Dz. Bałt., bo wreszcie Platini będzie wiedział,
że Gdańsk nad morzem a nie na Mazurach jest położony. W końcu coś za coś!
na stronach pierwszej, trzeciej no i oczywiście na stronie XIV. Jeszcze trochę a wszystkie
strony Dz. Bałt. będą zadrukowane dywagacjami poświęconymi Jackowskiemu.
Natomiast zdawkową kilku wierszową notatkę dot. listu Obamy do Polski znajdujemy
dopiero na str. 7. A przecież sprawa "polskich obozów śmierci", o których mówił
Obama obiegła cały świat i chciałoby się wiedzieć co w swoim liście do Komorowskiego
Obama napisał. Niestety dla Dz. Bałt. ważniejsza jest prognoza wyników polskich piłkarzy,
którą przecież zainteresowany jest niewielki procent gdańszczan, z resztą, mających
własne prognozy.
Przy okazji: to dobrze, że emblemat M. Platini'ego znajdzie się na Alei Gwiazd Sportu,
o czym - a jakże - na drugiej str. Dz. Bałt., bo wreszcie Platini będzie wiedział,
że Gdańsk nad morzem a nie na Mazurach jest położony. W końcu coś za coś!