Towarowiec wielkości drapacza chmur dryfował niebezpiecznie blisko głównego mostu w Baltimore. Stracił moc i zgasły światła.
Statek był martwy: nie było elektroniki, dryfowali i nie byli w stanie powstrzymać tego, co się działo.
Pilot chce powstrzymać tragedię
Miejscowy pilot na pokładzie wydawał rozkazy, nakazując załodze skierowanie steru na lewą burtę i rzucenie kotwicy, aby nie dryfował na prawą burtę.
Na chwilę włączył się generator awaryjny, ale statek nie odzyskał sprawności silników.
I wtedy rozległo się: Dyspozytor C13, most właśnie się wali! – krzyknął pilot na kanale alarmowym.
Służby ratownicze momentalnie wkroczyły do akcji, zamykając ruch na czteropasmowym moście tuż przed tym, jak statek wbił się w przęsło mostu. Po chwili wiele sekcji przęsła wygięło się, zapadł wyrok na most.
Gubernator stanu Maryland Wes Moore okrzyknął tych, którzy prowadzili akcję, bohaterami i dodał, że uratowali życie wielu osobom.
Jednak zniszczenia są katastrofalne i będą miały dalekosiężne skutki dla gospodarki i podróży na Wschodnie Wybrzeże USA.
Zawaliła się znaczna część mostu o długości 4 kilometrów, gdy ośmiu ludzi wykonywało prace przy moście. Dwóch uratowano, jeden z nich jest ciężko ranny.
To bardzo ważny węzeł
Katastrofa wstrzymała żeglugę w porcie – jednym z największych w kraju – i odcięła część obwodnicy Baltimore, która jest też główną arterią w korytarzu między Waszyngtonem a Nowym Jorkiem.
Prezydent Joe Biden obiecał, że rząd federalny pokryje koszty naprawy.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
