Jezioro Głębokie ma powierzchnię ponad 100 hektarów. Jest położone na południowo-wschodnim krańcu powiatu słupskiego, w pobliżu miejscowości Niepoględzie. Akwen ten, przez który przepływa rzeka Słupia, leży w graniach Parku Krajobrazowego Dolina Słupi. Natomiast woda z jeziora Głębokiego jest wykorzystywana do napędzania turbin elektrowni wodnej w Gałąźni Małej, która należy do spółki Energa-Wytwarzanie.
Obiekt elektrowni jest oddalony o kilka kilometrów od jeziora Głębokiego, a do tego położony kilkadziesiąt metrów poniżej jego lustra wody. Woda dopływa do turbin podziemnymi sztolniami, a następnie rurociągami. Elektrownia może regulować siłę spadku wody z jeziora. I tu jest problem. Według przyrodników z Parku Krajobrazowego Dolina Słupi, energetycy zbyt mocno otworzyli przepusty, przez co nastąpił niekontrolowany spadek wody z jeziora.
- Dowiedzieliśmy się o tym wczoraj i od razu pojechaliśmy na miejsce. To zgroza, co tam zobaczyliśmy - mówi Marcin Miller, kierownik Parku Krajobrazowego Dolina Słupi. - Brzegi jeziora cofnęły się o kilka metrów, odsłaniając jego dno. W efekcie zginęło tysiące organizmów. Ta materia obecnie ulega rozkładowi wydzielając nie tylko nieznośny fetor, ale stanowiąc także zagrożenie dla środowiska.
Na zdjęciach, które zaprezentowali nam przyrodnicy widać dziesiątki martwych małży i ślimaków zalegających na przybrzeżnym dnie, które jeszcze kilka dni temu było przykryte kilkumetrową warstwą wody. Teraz dno jest suche, a padłych organizmów jest tak dużo, że można je zgarniać łopatą.
- Wśród małż do skójka zaostrzona i szczeżuja pospolita. Są tez ślimaki, żyworódka pospolita, rozdepka rzeczna, zatoczek rogowy oraz błotniarka stawowa i błotniarka uszata - wylicza dr Brygida Radawiec, biolog z Akademii Pomorskiej w Słupsku, do której przyrodnicy z Doliny Słupi zwrócili się z prośbą o identyfikację martwych zwierząt.
Choć te organizmy nie są objęte ochroną, to jednak pełnią bardzo ważną rolę w ekosystemie. - Na przykład małże oczyszczają wodę. Odżywiają się glonami i pierwotniakami zasysając je z wodą i oddzielając cząstki jadalne od niejadalnych. Małż po prostu filtruje wodę - wyjaśnia Marcin Miller.
Jego zdaniem w wyniku niekontrolowanego spustu wody z jeziora Głębokiego zginęła także ikra leszczy i linów. - Akurat niedawno był okres tarła tych ryb. Składają one ikrę w płytkich wodach, w jeziorach przy brzegach, które w Głębokim zostały właśnie odsłonięte - mówi Marcin Miller.
Zdaniem słupskich przyrodników, odsłonięte brzegi jeziora Głębokiego zalega obecnie kilka ton martwej biomasy, która zagraża środowisku.
- Ten materiał ulega rozkładowi, a do rozkładu potrzebny jest tlen. Z chwilą, kiedy lustro jeziora podniesie się biomasa zacznie zabierać tlen z wody, a potem rzeką Słupią spłynie do Bałtyku, gdzie przyczyni się do dalszej degradacji tego morza. I Słupi oczywiście też - stwierdza kierownik Parku Krajobrazowego Dolina Słupi.
Ubytek wody jest aż nadto widoczny na roślinności zarastającej brzegi jeziora, a także przy pomostach, które od lustra wody dzieli kilkadziesiąt centymetrów. Wcześniej stały one niemal w całości w wodzie. O sprawie został powiadomiony Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku.
Dziś rano, gdy tylko dowiedzieliśmy się o sytuacji na jeziorze Głębokim, wysłaliśmy pytania do Grupy Energa, w skład której wschodzi spółka Energa-Wytwarzanie, czy za nagłym ubytkiem wody w jeziorze Głębokim stoi właśnie spust dokonany przez elektrownię w Gałąźni Małej. Do godzin popołudniowych odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Do sprawy wrócimy.
