Na taki pomysł czekali i młodsi i starsi słuchacze. 30 lat wcześniej, korzystając z luki w prawie autorskim, braku spadkobierców i obwarowań, triumfy sprzedaży święcił kompakt z największymi przebojami, nie tylko filmowymi, Henryka Warsa. Paradoksalnie wyklinana w PRL II RP była doskonale znana od strony pop kulturowej dzięki cyklowi "W starym kinie". I stąd wielka popularność tamtej płyty i przedwojennych hitów.
Prędzej czy później można było się spodziewać, że ktoś znów po te utwory sięgnie. Zwłaszcza, że mają zabawne teksty, eleganckie melodie i można zabawić się ich aranżacją. Wszak taneczny jazz dodawał blasku kinu po obu stronach Atlantyku, choć twórcami często byli utalentowani muzycy z Europy Wschodniej. Szczególnie w USA, gdzie obowiązywała segregacja rasowa, a biali błyskawicznie zaadaptowali na potrzeby komercji czarną muzykę.
Jazz Band Młynarski-Masecki dzięki talentowi pianisty i kompozytora Marcina Maseckiego brzmi rzeczywiście jak rasowy band, zaś Jan Emil Młynarski zdaje się być stworzony do śpiewania takich hitów. Kiedy saksofoniści grają solówki, nie stara się stepować czy wygłupiać, a skromnie siada i gra na banjo. Jest styl, klimat, stosowne stroje i big bandowy anturaż. Nic dziwnego, że odważni puszczali się w tany. Przecież to muzyka taneczna, tak porywająca, że nie przeszkadza jej nawet wielki post.
Jazz Band Młynarski-Masecki. Dawne piosenki na nowo
Źródło: Dzień Dobry TVN