Dramatyczny brak insuliny w Kijowie i innych miastach Ukrainy, alarmują prowadzący apteki i ci, którzy nie mogą się obyć bez tego specyfiku. Najczęściej pada odpowiedź, że w hurtowniach insuliny brakuje. W sytuacji, kiedy zapasy się kurczą, wkrótce wielu potrzebujących nie będzie miało innego wyjścia, jak uciec z kraju, aby ratować życie.
Do takich należy Tetiana Dagadajewa, której 11-letni syn Oleksij musi przyjmować insulinę. I każdego ranka, kiedy kończy się godzina policyjna, kobieta biegnie od apteki do apteki, w nadziei, że znajdzie potrzebny specyfik.
Wolontariusze zorganizowani w grupach na Telegramie pomagają skontaktować się z aptekami osobom, które nie są w stanie stać w kolejkach. Aptekarze mówią, że nie mogą aktualizować bazy danych o dostępnych lekach, a wielu klientów ma problemy ze znalezieniem dotowanych dostaw, w tym insuliny w mniejszej cenie. Nie stać ich bowiem na zakup nawet niewielkich ilości z własnej kieszeni.
– Musimy o tym krzyczeć, a nie tylko rozmawiać – mówiła Tetiana Rutkis, która prowadzi aptekę w centrum Kijowa, Sytuacja jest naprawdę zła - dodaje.
Jeszcze przed wojną, gdy zaczynała pracę w aptece, bywały dni, że nikt nie czekał na otwarcie na zewnątrz. Kiedy wybuchła wojna, kolejki ciągnęły się do pobliskiego parku. Teraz jest ponownie mało ludzi, ale dlatego, że nie ma lekarstw - dodaje farmaceutka.
Włochy i Szwajcaria zmieniają swoje granice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?