Jak rozpoznać demona? Nasi przodkowie zwracali uwagę na cechy zewnętrzne, takie jak nietypowa barwa skóry, niski wzrost lub też bardzo wysoki, intrygujące zęby, czy nietypowe zachowanie.
Ludzie od dawna bali się upiornych postaci wysysających krew. Jeszcze zanim na polskich ziemiach rozpowszechniło się chrześcijaństwo, postać wampira była obecna w przekazywanych z pokolenia na pokolenie podaniach i opowieściach. W ludowych wyobrażeniach wierzono, że upiorami stają się duchy niektórych ludzi po ich śmierci - przybierają postać ciała ożywionego przez własnego bądź obcego złego ducha. Jednym ze słowiańskich upiorów jest wąpierz. Demon ten lubił pastwić się nad żyjącymi poprzez wypijanie ich krwi oraz duszenie. Słowiański wąpierz trafił do kultury angielskiej pod nazwą „vampyre”, spopularyzowaną przez powieść Brama Stokera Dracula z 1897 roku. Książka ukazuje diaboliczną działalność hrabiego Draculi z Transylwanii.
Podobne wątki podejmują także wcześniejsze dzieła autorów romantycznych.
Lęk przed wampirami był silny. Wyobrażano je sobie jako żywe trupy, które wstawały z grobu i nawiedzały siedziby ludzi, aby napastować śpiących i wysysać z nich krew. Wampir mógł opętać niewinną istotę, która stawała się żywym trupem. Przed tym wszystkim należało się zabezpieczyć.
Płyta zdobiona wizerunkiem czaszki
W jaki sposób to robiono, dowiadujemy się między innymi z badań archeologicznych. Fascynującego odkrycia dokonali badacze pod posadzką kościoła w Pączewie w powiecie starogardzkim.
Prace archeologiczne rozpoczęły się w związku z przygotowaniem kompleksowego programu prac konserwatorskich świątyni pw. Zwiastowania NMP w Pączewie leżącej gminie Skórcz. Archeolodzy pierwszy wykop otworzyli w prezbiterium.
- Już po odsunięciu ław dla wiernych natrafiono na zdobioną obrazem czaszki płytę, która dotychczas nie była zinwentaryzowana - opowiada kierujący pracami archeologicznymi dr Jakub Mosiejczyk z Archeo-Adventure Pracowni Archeologicznej. - Była ona przeniesiona w czasie remontu prezbiterium w latach osiemdziesiątych XX wieku. Pod posadzką zidentyfikowano nawarstwienia wczesnonowożytne.
W czasie eksploracji odkryto szereg pochówków, w tym jeden nietypowy z oznakami tzw. praktyk antywampirycznych. W stwierdzonym przypadku osobnik miał położony przy szyi sierp, co miało stanowić zabezpieczenie przeciw jego powstaniu z grobu.
Tego typu praktyki są notowane w terenie Pomorza i znane ze źródeł etnograficznych. Jeszcze w początkach XX wieku wierzono we „Wieszczy”, niespokojne dusze które mogły powrócić do świata żywych. Aby temu zapobiec stosowano rozmaite zabiegi: układano na szyi sierp, krępowano zwłoki, zamykano na ciele kłódki, kładziono na oczy monety, posypywano makiem, aby zmarły mocno spadł, owijano ciała w rybackie sieci, lub przygniatano ciała kamieniem lub cegłami.
Groby z sierpem na szyi odkrywano na Pomorzu między innymi w Chojnicach, Pieniu (koło Bydgoszczy), w Wielkopolsce: w Drawsku (koło Krzyża Wlkp.) oraz na Górnym Śląsku. Wszystkie datowane są na XVII wiek. Ma to związek z zataczającą szerokie kręgi legendą ludową, która mówiła o rzekomych atakach wampirów.
Co robi wampir w świątyni?
Szczątki z Pączewa zostały przebadane przez antropologa w miejscu znalezienia. Osobnik z sierpem, według wstępnych ustaleń antropolog dr Justyny Karkus był starszym, jak na owe czasy mężczyzną - około 50-letnim, z licznymi, zagojonymi urazami twarzoczaszki. Być może poprzez liczne blizny został uznany za „wampira”. Mimo to został pochowany w prestiżowym miejscu w kościele.
- Czaszka z licznymi obrażeniami wskazuje na to, że człowiek za życia miał na twarzy wiele głębokich blizn. Podczas jednego z uderzeń stracił też część zębów. Wyglądał inaczej niż przeciętni ludzie. A to potrafi budzić strach. W XVII wieku ten człowiek został posądzony o wampiryzm - mówi dr Justyna Karkus.
Odkrycie w Pączewie zaskoczyło naukowców. To pierwszy znany antywampiryczny pochówek, który odkryto w kościele.
- Osoby nazywane przez społeczność wampirami, były izolowane - zaznacza dr Justyna Karkus, antropolog. - Wewnątrz kościoła chowano duchownych, dobrodziejów kościoła, osoby dostojne, szczególnie zasłużone. Pochówki „antywampiryczne” znajdowały się na peryferiach, zdarzały się też na cmentarzach. Wówczas były jeszcze bardziej zabezpieczone. W Pączewie mamy pierwszy znany przypadek pochówku antywampirycznego w kościele.
Dlaczego ten mężczyzna spoczął w podziemiach kościoła? Tego na razie nie wiadomo.
- Będziemy się nad tym zastanawiać. Być może to był ktoś zasłużony dla lokalnej społeczności, a coś spowodowało, że się go obawiano. Jeden z urazów na czaszce był bardzo poważny. Spowodował powstanie szczeliny, która penetrowała aż do wnętrza czaszki. Był to uraz kości czołowej, za którą znajdują się delikatne struktury mózgowe. Mogło to spowodować, że zachowanie tego człowieka nagle się zmieniło. Może był to ktoś znany z tej społeczności. Ten człowiek z pewnością miał bardzo charakterystyczny wygląd i być może też tak się zachowywał - zastanawia się antropolog.
Strach przed „innym”
Radosław Sawicki, kierownik Muzeum Mitologii Słowiańskiej w Owidzu wspomina, że kilka lat temu, podczas jednego z wydarzeń organizowanych w Grodzisku Owidz odbył się wykład nt. pochówków antywampirycznych.
- Wygłosił go dr hab. Łukasz Maurycy Stanaszek, autor książki „Wampiry w średniowiecznej Polsce” - mówi badacz. - Kościół w Pączewie znajduje się zaledwie 12 km od Grodziska Owidz i naszego Muzeum Mitologii Słowiańskiej. Możemy zatem powiedzieć, że teraz mamy swojego własnego, lokalnego wampira.
Przypomnę, że mamy też lokalną czarownicę - Katarzynę Heiders z równie nieodległego Szpęgawska. Została ona oskarżona o czary i spalona na stosie w lipcu 1699 roku. Pochówek antywampiryczny z Pączewa także datowany jest na XVII wiek. Jak widać, był to bardzo niebezpieczny czas. Łatwo można było zostać oskarżonym o konszachty z mrocznymi siłami i brutalnie pozbawionym życia.
Jak wskazuje w swej książce dr Stanaszek: „(...) idea wampiryzmu ma u Słowian metrykę sięgającą co najmniej V wieku naszej ery i wytworzyła się zapewne jeszcze przed ich wyruszeniem z hipotetycznej praojczyzny (...) na południe i zachód Europy. Świadczą o tym bliźniacze opowieści o wampirach i sposobach walki z nimi, występujące niezależnie zarówno u Słowian południowych (...), zachodnich (...) jak i na macierzystych terenach ruskich, z tym zastrzeżeniem jednakże, że tradycje tych przekazów sięgają wczesnego średniowiecza”.
Badacz zauważa jednak, że wiara w wampiry i pochówki antywampiryczne znana jest także z innych kultur, w tym starożytnych.
- Na przestrzeni wieków różne były określenia stosowane w odniesieniu do demonów o wampirycznych cechach. Za synonimiczne nazwy uznać możemy słowa „upiór”, „strzyga” czy „strzygoń”. Na Kaszubach był to „wieszczy”. O wampiryzm oskarżano osoby wyróżniające się wyglądem lub zachowaniem. Wystarczyło być garbatym, kulawym, jąkać się czy mieć tzw. zajęczą wargę. Strach i niechęć członków lokalnej wspólnoty mogły wzbudzać też epilepsja czy choroby psychiczne. Nietypowym osobom urządzano nietypowe pochówki. Nie wiemy, czym podpadł dawnym mieszkańcom Pączewa mężczyzna pochowany z sierpem przy szyi pod posadzką tamtejszego kościoła. Nie wiemy też dlaczego „wampira” pochowano w świątyni, jest to niespotykana praktyka - podkreśla również Sawicki.
Badania kości przebiegały w miejscu znalezienia „wampira”. Szczątki po przeprowadzonych badaniach zostały zasypane w ich pierwotnych jamach grobowych. Do badań został zabrany z grobowca sierp. Badacze podejmą próbę jego datowania.
Obok ciekawych pochówków będących świadectwami wierzeń ludowych i obrzędów badania archeologiczne przyniosą odpowiedzi o historię budowlaną kościoła oraz jej wystrój. Pośród ruchomych zabytków pozyskano płytki posadzkowe oraz elementy witraży gotyckich, które będą przyczynkiem do dyskusji nad odtworzeniem historycznego kostiumu kościoła.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
