Rezygnując z jego mało atrakcyjnej oferty, odpowiedziałam: - Klasę się ma albo się jej nie ma. Nigdy więcej nie usłyszałam od niego żadnej propozycji. I dzięki Bogu. Co takiego bowiem może zaproponować samotnej - w tamtych czasach chodziłam jeszcze bez obrączki - kobiecie żonaty mężczyzna?
Kilka miłych wieczorów, podczas których odbierze telefon od żony będzie jej wmawiał, że nie może rozmawiać, bo jest właśnie w trakcie ważnych negocjacji? Albo rozmowę przez telefon w chwili kiedy żona wyszła na spacer z psem? Może jeszcze podarować zakaz dzwonienia do siebie, bo wszystko się wyda, i niewielki prezencik, którego zakup nie zostanie zauważony w rodzinnym budżecie.
Nie chcę pisać o tym, że zdrada to fatalna sprawa, bez względu na to, z której strony zdrady człowiek się znajduje. Chcę tylko spytać, jakim mężczyzną jest ten, który owej zdrady się dopuszcza. Wreszcie chcę spytać o to, co jest prawdziwie męskie.
Ostatnio, będąc niespełna dwie godziny na nartach z synkiem, na prostej drodze, poruszając się z ledwo dostrzegalną prędkością, doznałam kontuzji kolana. Na tyle poważnej, że już drugi tydzień chodzę o kulach. Mój mąż zajął się mną tak, jak powinien zrobić to kochający człowiek.
Nawet nie chcę sobie wyobrażać sytuacji, w jakiej byłaby kochanka, której przydarzyłaby się tego typu kontuzja uniemożliwiająca spędzanie kilku godzin w biegu w hotelowym pokoju. Nie chcę sobie nawet wyobrażać samotnych wieczorów zdradzanej żony, której mąż nie może pomóc w wieczornej kąpieli, bo prowadzi ważne negocjacje.
Przeprasza i mówi do niej czule "kotku", trzymając głowę na piersiach swojej kochanki. Mężczyzna powinien być uczciwy. Musi być oddany i opiekuńczy. Nie musi gadać w kółko o głębokich uczuciach i deklarować swojego oddania - "Przecież wiesz, że cię kocham, kotku". Musi być odważny. Nie bać się zmian, ale również odpowiedzialności za nie. Oczywiście powinien być twardzielem. Mężczyzną się jest, Panowie. Tak samo jak się ma klasę albo nie. Agnieszka Sikora [email protected]