Zawsze brzmiały jak wyrok. Bo to przecież odmowa przystąpienia do apetycznej ceremonii wieńczącej dzień. Odmowa skazująca Was na lodowatą kołdrę Waszego małżeńskiego łóżka, bez nadziei, że zamieni się ono w oazę rozkoszy. Zdarza się to często? Bardzo często?
Żona wchodzi do sypialni w koszuli nocnej zapiętej pod szyją, bawełnianych majtkach i ciepłych skarpetach? W łóżku odwraca się plecami i po chwili delikatnie pochrapuje? Wasze zaloty, które wcześniej dawały oczekiwany efekt, przestały ją pociągać? Zastanawiacie się: "A może już się mną znudziła? A może kogoś sobie znalazła? A może ?".
Przyjaciel mojego męża skarżył się ostatnio na taką właśnie sytuację. Ponieważ siedzieli w salonie, a nasza kuchnia jest z nim połączona - dokładnie słyszałam rozmowę. - I ona ciągle się ode mnie odwraca plecami. Marudzi o stresie i zmęczeniu. Ma nieustającą migrenę. - opowiadał gość.
- To pech… - stwierdził mój mąż. - Przecież to nie moja wina, że ona ma taką pracę! To nie moja wina, że ona się wszystkim przejmuje i każdy bzdet musi przemielić jak przez maszynkę! Co ja na to poradzę, że ona taka jest - ciągnął kolega. Mój mąż próbował doradzać. Proponował, żeby kolega kupił jej kwiaty, seksowną bieliznę, nowe perfumy.
- Myślisz, że nie próbowałem?! Dałem jej te kwiaty, nawet świece zapaliłem! Ona na to, że dziękuje, że to miłe, i znowu oglądam jej plecy. Rozmowa dość długo toczyła się wokół różnych gadżetów i możliwych atrakcji, które mogłyby skłonić mał-żonkę kolegi do przekręcenia się z pleców na drugi bok.
W końcu nie wytrzymałam: - A próbowałeś z nią o tym szczerze porozmawiać? Kolega zastanawiał się chwilę. Najwyraźniej do tej pory wydawało mu się oczywiste, że kwiaty, pończochy, świece czy muzyka załatwią sprawę. - Z nią się nie da gadać. Już dawno przestałem mieć na to ochotę - stwierdził na koniec.