Kobiecy punkt widzenia: Gdzie jest krawat?

Agnieszka Sikora
Jakiś czas temu byłam na zjeździe rodzinnym, podczas którego moja ciotka, kobieta pod pięćdziesiątkę, stwierdziła: "Zaskoczyła mnie ta piękna pogoda i nie spakowałam Jacusiowi krótkich spodni".

Jacuś, jej mąż, również pod pięćdziesiątkę, musiał biedny biegać w długich spodniach. Druga ciotka, nieco starsza, również nie przewidziała wszystkiego i zapomniała o sandałach dla męża. Pytam te ciotki, czy ich mężowie nie mogli sami spakować swoich spodni, butów, czy za przeproszeniem gaci. "Wiesz - mówi ta młodsza - gdyby Jacuś sam się pakował, praca byłaby podwójna, bo co chwilę pytałby mnie, gdzie te jego rzeczy leżą". W istocie, Panowie, przypomnijcie sobie, od ilu lat pytacie swoją żonę co rano: "Kochanie, nie widziałaś tego mojego zielonego krawata?". A krawat od 15 lat wisi w tym samym miejscu - na lewych drzwiach szafy.

Mój ojciec, który prowadzi z matką wspólne gospodarstwo od ponad 30 lat, również ma kłopoty z orientacją. Rozbrajają mnie jego pytania o położenie koszuli czy szalika. Warto zaznaczyć, że przez cały ten czas nie zmieniły lokalizacji. Przyjmijmy więc, że kobiecy świat skupiony wokół układania Waszych ciuchów w szafie jest dla Was nie do pojęcia. Co natomiast się dzieje, kiedy my próbujemy wkroczyć w Wasz świat i zrobić Wam niespodziankę, która będzie do tego świata pasowała? Pewnego razu moja matka pojechała po ojca jego samochodem na lotnisko. Odbiera go, podchodzą do auta i matka pyta: "Nic nie zauważyłeś? Zrobiłam ci niespodziankę…". Ojciec przygląda jej się bacznie i po chwili stwierdza: "Masz nową fryzurę?".

Pytanie nieco nie na miejscu, bo wyjście do fryzjera miała dopiero w planach na najbliższą przyszłość. Matka kręci głową, a ojciec zgaduje dalej: "Spódnicę sobie kupiłaś?". Ta zgadywanka nie wypada dla niego najlepiej, bo strój, który mama ma na sobie, pamięta jeszcze czasy studenckie. W końcu ojciec się poddaje. Okazuje się, że ta niespodzianka to… czysty samochód. Mama przed pojechaniem na lotnisko wybrała się do myjni. Panowie, nie zgłaszam pretensji do Waszej nieuwagi, choć bywa czasem irytująca. Wychodząc do fryzjera, na wszelki wypadek informuję o tym męża, żeby nie zaliczył wpadki, nie dostrzegając zmian. Staram się też zainteresować go zawartością szafy. Nie chciałabym przez całe życie instruować go w kwestii położenia jego ubrań. Niestety z każdym miesiącem zaczyna do mnie docierać, że jest to syzyfowa praca. Mąż coraz częściej stwierdza: "Widzę mój zielony krawat, ale gdzie jest ten niebieski". "Niebieski jest tam, gdzie zielony - odpowiadam. - W tym samym miejscu".

Wróć na i.pl Portal i.pl