Kobieto! Nie daj sobie wmówić, że ból to twoja uroda. Rozmawiamy z Joanną Piórek - Wojciechowską z Gdańska, autorką książki "Bez bólu..."

Anna Szałkowska
Joanna Piórek-Wojciechowska napisała „Kobiecą fizjoterapię” i „Bez bólu...”. To przystępne przewodniki, które pomagają zadbać o kobiece zdrowie. Zajrzyj do naszej galerii
Joanna Piórek-Wojciechowska napisała „Kobiecą fizjoterapię” i „Bez bólu...”. To przystępne przewodniki, które pomagają zadbać o kobiece zdrowie. Zajrzyj do naszej galerii KAROLINA MISZTAL
Zanim przeczytałam książkę „Bez bólu. Nie daj sobie wmówić, że ból to twoja uroda”, postrzegałam nas - kobiety - jako siłaczki, które muszą nieustannie udowadniać sobie i mężczyznom, jak bardzo są mocne. Po lekturze zmieniłam trochę perspektywę. Uważam, że najważniejsze jest to, abyśmy się o siebie zatroszczyły

Spis treści

Pani Joanna ma misję, jak ulżyć kobietom

Książka „Bez bólu...” to druga już pozycja na #liście Joanny Piórek-Wojciechowskiej, fizjoterapeutki uroginekologicznej z Gdańska. Pierwsza - „Kobieca fizjoterapia” wydawnictwa Pascal - miała premierę w marcu 2024 roku. Czytelniczki mogły poznać zależności między mięśniami dna miednicy a innymi obszarami organizmu, dowiedzieć się więcej o kobiecych dolegliwościach i jak sobie z nimi radzić.

Autorka rozłożyła na czynniki pierwsze zjawisko nietrzymania moczu, temat nadal trochę wstydliwy dla naszego społeczeństwa, a jednak wymagający powszechnej edukacji. Miesiąc temu miała miejsce premiera jej nowej książki.

- Temat bólu pojawia się w gabinecie podczas pracy z pacjentkami - tłumaczy Joanna Piórek-Wojciechowska. Delikatna, drobna kobieta bez skrupułów rozprawia się z jednym po drugim tabu dotyczącym intymnego zdrowia kobiety. A może po prostu kobiecego zdrowia? W przystępny sposób omawia choroby, przez które nie tylko trudno cieszyć się skąd-inąd przyjemnym przecież współżyciem, ale czasem trudno jest zwyczajnie żyć.

Na co dzień ze swoim zespołem specjalistek przyjmuje pacjentki w gabinecie Kobieca Fizjoterapia w Gdańsku. Pisze książki, ale jest dostępna też na instragramowym profilu kobieca_fizjoterapia, gdzie ma już 85 tysięcy obserwujących.

Napisała książkę o bólu, bo jej zdaniem wiemy o nim zdecydowanie zbyt mało, a przez niewiedzę boli nas, chociaż wcale nie musi, ani tak mocno, ani tak często.

Kobiety na każdym etapie życia odczuwają różny ból. Młode dziewczyny - głównie miesiączkowy. W ciąży bolą kręgosłup, spojenie łonowe, stawy krzyżowo-biodrowe, biodra i kolana. Dojrzałe kobiety miewają bóle związane ze spadkiem estrogenów, problemami z pęcherzem, suchością pochwy czy bólem przy współżyciu.

Ból kobiety ma niejedno imię. Kogo boli w jakim okresie życia?

Po menopauzie mniej jest kolagenu, gorsza elastyczność, bolą stawy przeciążone zwiększającą się wagą. I chociaż świadomość wśród pań jest coraz większa, to wciąż rządzą pewne stereotypy wpajane nam z pokolenia na pokolenie.

- Ból menstruacyjny nadal jest bagatelizowany - mówi fizjoterapeutka. - Nawet gdy rozmawiam z koleżankami i mówię: „Miesiączka nie powinna boleć!”, to słyszę: „Tylko jedną tabletkę biorę, to przecież nic takiego”. Tylko że już ta jedna tabletka oznacza, że coś jest nie tak. Prawda jest też taka, że często na jednej tabletce się nie kończy. Wiele kobiet co miesiąc musi brać wolne z pracy, leżeć dwa dni pod kocem, bo nie są w stanie funkcjonować. I później mówią, że ten ból miesiączkowy bywa gorszy niż poród. Skręcający, wyciskający...

Ból w statystyce. Kobiet z bólem jest więcej

O bólu statystycznie Najpierw krótka definicja. Ból jest nieprzyjemnym doznaniem zmysłowym i emocjonalnym związanym z rzeczywistym lub potencjalnie zagrażającym uszkodzeniem ciała. Ale uwaga! Ten sam ból nie daje rzetelnej i aktualnej informacji na temat stanu tkanek ciała.

Może, ale nie musi świadczyć o ich uszkodzeniu. Ból może się pojawić bez uszkodzenia tkanek i odwrotnie, może dojść do uszkodzenia, a mimo to bólu nie poczujemy. Na ból wpływa nawet to, co o nim myślimy, nasze przekonania oraz kontekst, w którym się ten ból pojawił.

Według szacunków Głównego Urzędu Statystycznego 8,5 miliona Polaków cierpi z powodu przewlekłego bólu. 60 procent tej grupy to kobiety, a 30 proc. z nich nie podejmuje leczenia i próbuje leczyć się na własną rękę. Zazwyczaj środkami przeciwbólowymi. Dlaczego ból dotyka częściej kobiety?

- Bo tak jesteśmy zbudowane - wyjaśnia pani Joanna. - Mimo że jesteśmy fizjologicznie wytrzymałe, mamy więcej predyspozycji, aby poczuć ból. Hormony, które robią „bałagan”, macicę, która co miesiąc musi się obkurczyć, kobiece cykle. No i nasza budowa. Mężczyźni zazwyczaj nie odczuwają bólu przy współżyciu, a u kobiet, jeśli ciało jest napięte, to boli.

Tajemnicza wulwodynia: choroby, na które duży wpływ ma stres

W tej bardzo przystępnie napisanej książce nie brakuje terminologii schorzeń, na które cierpią panie.

- Piszę między innymi o wulwodynii, chorobie, która charakteryzuje się kłuciem czy pieczeniem okolicy krocza, bólem podczas stosunku - opowiada autorka. - To pojęcie medyczne, ale mało kto je zna. Nawet kobiety, które przychodzą do mnie, często nie wiedzą, co im jest. Trudno też o prawidłową i szybką diagnozę.

Średni czas diagnostyki wulwodynii to… osiem lat. Przez ten czas chore chodzą od specjalisty do specjalisty, badają się, wykluczają zapalenia, torbiele, guzy. I nic. Bo wulwodynii nie widać na badaniach obrazowych. Czasem lekarz powie: „Pani sobie wymyśla”, inny wyśle do psychiatry, bo „to niemożliwe, że tak boli”. A jednak boli. No i ten ból jest różny. Czasem to pieczenie, szczypanie, jak przy infekcji. Tylko że posiew wychodzi czysty, a lekarz znów mówi: „Wymyśla pani”. Ostatnio przyszła do mnie pacjentka, która od czterech lat nie ubrała spodni, bo dyskomfort jest zbyt duży. Chodzi w luźnych sukienkach. Była u kilku ginekologów i żaden nie pomógł, a ona nie może nawet usiąść wygodnie przy stole. Skoro nawet lekarze nie zawsze potrafią pomóc, to co mówić o samej pacjentce, jej najbliższym otoczeniu?

Kobiety czują się pozostawione same z bólem, nie radzą sobie ze stresem

Jak mówi pani Joanna, statystyki pokazują, że połowa kobiet z wulwodynią doświadcza depresji lub stanów lękowych. Nie wiedzą, co się dzieje, czują się zlekceważone i pozostawione z tym bólem. Dlatego wulwodynię najczęściej leczy się fizjoterapią i psychoterapią. Bo okazuje się, że często winą kobiecych dolegliwości jest stres.

- Źle radzimy sobie ze stresem. To widać w gabinetach i mam wrażenie, że sytuacja zamiast się poprawiać, ulega pogorszeniu. Stres wpływa na nasze dolegliwości - mamy mnóstwo pracy, obowiązków domowych. Kiedyś człowiek poszedł na spacer i odpoczywał, teraz przełączamy się z jednej aplikacji w drugą - Instagram, Facebook, a to nie jest prawdziwy odpoczynek - mówi pani Joanna.

Nic dziwnego, że stres znalazł należne miejsce w książce o kobiecym bólu. Bo generalnie większość ludzi źle sobie radzi ze stresem, ale kobiety są niestety w czołówce.

Z powodu przewlekłego stresu odczuwamy zaburzenia nastroju, problemy ze snem, tkliwość ciała, spadek libido, pogorszenie pamięci, osłabienie układu odpornościowego czy problemy jelitowe. Ale to nie wszystko.

Przewlekły stres może powodować ból, bo zatrzymuje procesy gojenia i wzrostu, hamuje pozytywne zjawisko neuroplastyczności, doprowadza do nadwrażliwości tę część mózgu, która odgrywa ważną rolę w odczuwania bólu.

Pod wpływem stresu pojawia się też napięcie. Kiedy ostatni raz czułyście zaciśnięte szczęki, podniesione ramiona, krótki oddech, niemożliwe do wytrzymania napięcie w środku? A teraz wyobraźcie sobie, że także dno miednicy może wejść w stan podniesionego napięcia, a wtedy przyjemność ze współżycia gwałtownie maleje. A czasem - jak w przypadku pochwicy, innej dolegliwości - skurcz mięśni pochwy uniemożliwia je całkowicie. Na szczęście nie jesteśmy bezbronne wobec stresu, chociaż czytanie o dolegliwościach, które mogą się pojawić pod jego wpływem, trochę przeraża.

Są metody, aby sobie z nim poradzić. I to metody, które pewnie stosujecie od czasu do czasu. Na przykład słuchanie spokojnej muzyki, oglądanie filmu, czytanie książki, spacer, medytacje czy w końcu techniki relaksacyjne.

Ta książka to sojusznik kobiety I chyba to jest najlepsze w książce Joanny Piórek-Wojciechowskiej, że nie zostawia nas z całą tą ciężką wiedzą na temat dolegliwości, które towarzyszą wielu kobietom, ale pokazuje, jak można sobie radzić z nimi w ramach zadbania o swój dobrostan.

Na dodatek kobiety uzbrojone w taką wiedzę łatwiej mogą sobie poradzić podczas wizyty u lekarza. Nie dać się zbyć prostym: „Wymyśla Pani”.

Dlaczego tak trudno nam się zrelaksować?

O jaki dobrostan chodzi? O to, aby zadbać o swoje ciało i swoje myśli. Lista jest dosyć krótka: zbilansowana dieta, aktywność fizyczna, odpowiednio nawodnione ciało, wystarczająca ilość snu i jego jakość, nasze nastawienie, a na końcu (chociaż wcale nie takie ostatnie) dobre relacje z innymi.

- Ból postrzegany w stresie staje się silniejszy. Gdy nauczymy się go kontrolować, maleje - mówi autorka książki. - Dlatego ważne jest, aby w naszym życiu było miejsce na te zwyczajne, proste rzeczy. Ale to właśnie je najczęściej od siebie odsuwamy. Nie mamy czasu, zamykamy się w pracy przy komputerach. Brakuje wspólnoty. Rozmawiam z paniami w gabinecie. Najczęściej słyszę: praca, komputer, dom, brak siły, kanapa, sen. Nawet z mężami nie mają siły porozmawiać. Każdy dzień wygląda tak samo. Nasze ciało ma niesamowite zdolności autoregulacji - potrafi się samo uzdrowić, ma potencjał zdrowia, ale musimy dać mu szansę.

Co warto wiedzieć o autorce

Joanna Piórek-Wojciechowska, fizjoterapeutka uroginekologiczna, studentka osteopatii w Still Academy of Osteopathy, absolwentka Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, członek International Pelvic Pain Society, certyfikowana terapeutka dna miednicy. Posiada dyplom EIRPP - Międzynarodowej Szkoły Fizjoterapii Uroginekologicznej.

Wykładowczyni akademicka, prowadzi autorskie szkolenia i warsztaty dla specjalistów: fizjoterapeutów, ginekologów i położnych. Mama dwóch chłopców.

Czego można się spodziewać po książce „Bez bólu. Nie daj sobie wmówić, że bój to twoja uroda”?

Wiedzy i pomocy w poradzeniu sobie z bólem, a także podpowiedzi, jak rozmawiać z lekarzem. Dużo łatwiej powiedzieć, że boli głowa czy kolano, niż przyznać, że ból uniemożliwia ci siedzenie, że mdli cię przed miesiączką albo że współżycie wiąże się z lękiem i cierpieniem. Wiele kobiet przez miesiące, a nawet lata milczy, nie zgłaszając swojego bólu z powodu wstydu, obawy przed oceną czy wcześniejszego doświadczenia lekceważenia. A kiedy w końcu trafiają do specjalisty, często słyszą, że „tak już musi być”. Joanna Piórek-Wojciechowska, fizjoterapeutka uroginekologiczna, udowadnia, że nie - nie musi. Ból brzucha, krocza czy pochwy nie jest naturalnym elementem kobiecości.

To o bólu warto zapamiętać!

1. Ból, który trwa długo, nie zawsze świadczy o tym, że coś jest w ciele uszkodzone lub jego stan się pogarsza.

2. Ból jest prawdziwy, nawet jeśli w analizach laboratoryjnych i badaniach obrazowych nie widać/nie daje się rozpoznać jego przyczyny. Czasem w wyniku wielu czynników mogło dojść do uwrażliwienia układu nerwowego, co w konsekwencji doprowadziło do zbyt intensywnej reakcji obronnej. To zaś wywołuje stan, w którym nawet delikatny dotyk możemy odbierać jako ból.

3. To, jak postrzegamy swój ból, może go nasilać lub zmniejszać (w naszej subiektywnej skali). Co więcej, nawet samopoczucie danego dnia może wpływać na jego intensywność.

4. Można zmniejszyć ból nawet bez lekarstw: psychologicznie (przez odpowiednie nastawienie) i behawioralnie (stosując techniki relaksacji).

Zobacz naszą galerię

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kobieta

Komentarze

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze!
Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i obowiązują na niej polityka prywatności oraz warunki korzystania z usługi firmy Google. Dodając komentarz, akceptujesz regulamin oraz Politykę Prywatności.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl