Koronawirus w Niedrzwicy. Syn dzwoni do matki: „Nie wychodź z domu”

Sławomir Skomra
Sławomir Skomra
Szkoły i przedszkola są pozamykane. Ze sklepu ludzie wychodzą obładowani zakupami. Ksiądz na mszach będzie mówił o zasadach bezpieczeństwa. - Jak się dowiedziałam, że jest koronawirus, to musiałam wziąć dwie tabletki na ciśnienie - mówi pani Teresa z Niedrzwicy Dużej.

W szpitalu w Bełżycach leży pacjent zarażony koronawirusem, mieszkaniec Niedrzwicy Dużej pod Lublinem. To pierwszy przypadek w województwie lubelskim. Mężczyzna prawdopodobnie został zarażony przez syna, który wrócił z krótkiego pobytu we Włoszech. Syn nie ma objawów, ale jest izolowany w lubelskim szpitalu. Także w szpitalu, na oddziale zakaźnym, znajdują się pozostali członkowie rodziny pacjenta.

Na początku była beka

Informacja o tym, że jeden z mieszkańców Niedrzwicy Dużej jest zakażony koronawirusem, dotarła do miejscowej społeczności we wtorek wieczorem. Niektórzy dowiedzieli się z portali internetowych, innym wiadomość przekazali sąsiedzi. – Na początku beka była, że szkołę zamknęli i luz. Ale potem tak myślę, że to poważna sprawa i może być różnie – mówi młody chłopak spotkany przez nas w środę w Niedrzwicy.

Widać tam nerwówkę. Najbardziej chyba w sklepach. - Wszyscy pełnymi koszykami zakupy wynoszą – mówi sprzedawczyni z delikatesów w centrum miejscowości. Niemal bez przerwy środkiem czyszczącym spryskuje blat lady i energicznie przeciera szmatką. – Myjemy też koszyki – dodaje.

Najazd na sklep zaczął się w środę z samego rana. – Ludzie się boją. Kupują towar z długim terminem ważności: makaron, ryż, konserwy i mięso do mrożenia. Cały czas mam ruch, nawet nie miałam czasu przejść się po sklepie, zobaczyć czego na półkach brakuje – mówi sprzedawczyni.

Ale w środę koło południa z zaopatrzeniem nie było problemu. Choć są i klienci mający pretensje do sprzedawców, że czegoś brakuje. Pytają głównie o spirytus. – Towar przyjechał rano. Do wieczora pewnie sklep będzie już pusty – zwiastuje kobieta stojąca za ladą.

Swoje sprawunki przy kasie właśnie wykłada starsza pani. Rachunek wynosi niemal 120 złotych, ale jak mówi klientka, nie przygotowuje się specjalnie na epidemię. – Coś tam mam w domu, ale i tak suche rzeczy kupuję – przyznaje i dodaje, że o wirusie dowiedziała się we wtorek z telefonu od syna. – Siedzi w tym komputerze, to wie – opowiada.

Plotki, plotki...

Szkoła i przedszkole przy głównej trasie są zamknięte. Na drzwiach nie ma o tym informacji, ale każdy, z kim rozmawiam dobrze wie, jaka jest sytuacja. Niedaleko szkoły trzech młodych chłopaków stara się zabić czas siedząc w samochodzie i słuchając muzyki puszczanej z komórki. Posiedzą tak jeszcze trochę, a potem pójdą grać w gry komputerowe. – Coś trzeba robić w tym czasie – mówi jeden z nich, a drugi dodaje. – Na razie szkoła jest zamknięta do piątku, ale pewnie będzie to trwało dłużej.

Miejscowa plotka głosi, że w szpitalu w Bełżycach zmarł zarażony pacjent. Taką wersję słyszymy niemal od każdego spotkanego. - Znam jego syna. W porządku jest. Na nic się nie skarżył – opowiada jeden z chłopaków.

Część mieszkańców nie wychodzi z domów. Gdy pukamy do ich drzwi, to rozmowa jest krótka i rzeczowa. – Myję ręce, dezynfekuję, nie wychodzę – relacjonuje jedna z mieszkanek.

Inni wychodzą na dwór i sami widzą, że nerwówka udzieliła się mieszkańcom tej podlubelskiej miejscowości. Na niewielkim placyku w centrum codziennie rozstawiane były dwa stragany z warzywami. W środę w tym miejscu jest pusto. – Może przez deszcz, ale bardziej to przestraszyli się choroby – ocenia pani Krystyna. Właśnie wraca w zakupów prowadząc leciwy czerwony składak.
O wirusie dowiedziała się wieczorem, gdy zadzwonił syn. Była godzina 21.30. – Powiedział: mamuś, nie wychodź z domu. Aż mi ciśnienie skoczyło. Miałam 210 na 118. Aż dwie tabletki pod język wzięłam – opowiada.

Dzwonią z pracy: „nie przychodź"

Jak mówią nam w Niedrzwicy, osoby, które pracują w Lublinie, nie poszły w środę do pracy. Zostały w domu. – Rano były telefony od szefów, żeby nie przychodzili – zdradza jedna z mieszkanek.

Z ustaleniem, kto jest chory, mieszkańcy Niedrzwicy nie mieli najmniejszego problemu. Momentalnie rozeszła się informacja, że osoba z koronowirusem to przedsiębiorca działający w branży jubilerskiej. Jego żona pracuje w miejscowej szkole. Wirusa przywiózł z Włoch ich syn. – Ja to bym jej głowę ukręciła. Przecież od razu bym synowi powiedziała, jak wrócił z Włoch: synku, z samochodu nie wychodź, tylko jedź na badania. A on chodził dwa tygodnie, zarażał. Był w sklepie mojego syna – denerwuje się jedna ze spotkanych mieszkanek. – A ta pani, to co? Przecież do pracy chodziła, uczyła dzieci! – nerwy nie ustępują.

Dlatego właśnie władze gminy poleciły dyrektorowi szkoły sporządzić listę uczniów, która została przesłana do sanepidu.

Atmosferę podgrzewa informacja, że w ubiegłym tygodniu w jednej ze szkół zorganizowano spotkanie dyrektorów placówek. Mówiono o koronawirusie i ponoć była na nim żona chorego pacjenta. - Takie spotkanie się odbyło, ale nie byłem na nim, nie mam informacji, czy ta pani tam była – komentuje zastępca wójta Łukasz Czarnomski.

Miejscowy ksiądz na mszach będzie mówił o zasadach zachowania bezpieczeństwa. – Rozmawialiśmy z księdzem proboszczem w tym zakresie. Staramy się, aby ta informacja dotarła do mieszkańców z różnych stron – mówi zastępca wójta. – Wszystkie działania do nas należne staramy się odpowiednio wykonywać - podkreśla.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Koronawirus w Niedrzwicy. Syn dzwoni do matki: „Nie wychodź z domu” - Kurier Lubelski

Komentarze 57

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

M
Marta
12 marca, 14:28, Gość:

A ja nie współczuję, bo o koronawirusie we Włoszech mówi się od dawna i można sobie było odpuścić, a nawet jeśli dowiedzieli się będąc tam, to nie zważając na uchybienia w służbie zdrowia, bo faktycznie mogło tak być, wystarczyło odizolować się od innych i nieustannie zgłaszać zagrożenie sanepidowi. Jego rodzina też od razu powinna zostać na kwarantannie domowej, ale ludzie lekceważą, bo co tam, tyle ludzi umiera z głodu, to nie jest grozniejsze niż sezonowa grypa itd tylko, że dla ludzi starszych i schorowanych to będzie wyrok, a te wirusy to loteria, nikt nie wie jak to przechoruje. Może i tysiące ludzi umiera na raka, ale nie mamy na to wpływu, a na tę sytuację już tak. Niestety sporo ludzi umrze przez takich nieodpowiedzialnych idiotów jak ta rodzina, to tak jak kierowca, który wyprzedza przed zakrętem, uda się albo nie uda się. Czy to się czymś różni? No czym?

14 marca, 10:56, Mama:

dokładnie, tutaj rozwój zdarzeń i rozsiew wirusa zależy od ludzkich postaw i MYŚLENIA nie tylko o sobie.

14 marca, 14:25, Gość:

Zgłosili się do sanepidu, olali ich, chcieli się przebadać, olali ich, chcieli zrobić badania na własną rękę olali ich, zgłaszali kaszel chłopaka olali ich, ojciec zaczął się źle czuć, olali ich, poprosili o karetkę, olali ich.

Ale tego się nie dowiecie bo Sławomir Skomra woli kliki i woli jak ludzie sobie wyłupują oczy niż żeby poznali wersję obu stron.

To wyciągnąć konsekwencje wobec wszystkich pracowników z tych służb, który ich "olali" - jeżeli rzeczywiście tak było, to j bym za nic nie darowała na miejscu tej rodziny. Tym pracownikom należy się kara, bo nie dopełnili "świętych obowiązków zawodowych" i oni ponoszą współwinę. Słyszałam jednak, że przy przyjęciu ojca do szpitala rodzina nie przyznała się do faktu, że ktokolwiek z rodziny był we Włoszech. Czy too prawda? Jeśli tak, to ktoś tu kłamie i mataczy

G
Gość
13 marca, 9:04, Gość:

Nikt rozsądny nie urządza sobie wycieczek tam, gdzie jest takie zagrożenie - na falę hejtu sobie solidnie zapracowali i na karę za świadome narażenie wielu innych osób ! a ten żałosny artykuł to desperacka próba ratowania wizerunku - słabe... aż dziw, że pod tekstem nie pojawiło się selfie z izolatki, pasowało by do tych z lustra z fejsa ?

13 marca, 18:42, Gość:

Zgadzsm się

13 marca, 19:09, Gość:

Owszem.

Zaraził całe województwo, a teraz robi z siebie ofiarę, mamuśka nie lepsza

G
Gość
14 marca, 14:21, Jar:

Sławomir Skomra: czy nie jesteś cmentarną hieną, która może zniszczyć życie innym w obliczy ich tragedii publikując taki artykuł? Odpowiedz sobie sam na to pytanie. Cytujesz słowa o ukręceniu głowy, które są czynem karalnym, napuszczasz tym ludzi na tych zarażonych i sprawiasz, że nawet po powrocie do zdrowia, będą przechodzić lincz społeczny, a nie piszesz, że chłopak zgłosił się do sanepidu i został olany, że jego dyrektorka (której przy twojej milczącej aprobacie chcą ukręcić głowę) chciała się przebadać na koszt własny i ją olano.

Nie czytam gazety w., nie lubie jej, ale tylko tam opisują sytuację z obu stron.

Sławomirze Skomra, wstyd mi jako człowiekowi, że tacy ludzie są wśród naszego gatunku.

14 marca, 15:42, Gość:

Człowieku odczep się od redaktora, i nie przezywaj kogoś, bo sobie na to nie zasłużył, relacjonuje to co było w Niedrzwicy. Co ma taki artykuł do tragedii? Bardzo dobrze i prawdziwie opisuję sytuację. Rodzina poszkodowana? Co za błazen dorwał się do komentarza, wstyd że mają dostęp do komputera takie niedorostki społeczne

14 marca, 16:56, Gość:

"- W Polsce po przylocie nikt nas nie sprawdzał. Jednak czytałem o tym, co się dzieje, więc ustaliliśmy ze znajomymi, że zadzwonimy do sanepidu. Podaliśmy wszystkie nasze dane. W sanepidzie powiedzieli nam, że nie ma żadnych powodów do obaw, skoro nic nam nie dolega. Mieliśmy normalnie żyć, postępować tak jak zawsze. Ja chodziłem do pracy, grałem ze znajomymi w piłkę. Miałem lekki kaszel, ale powiedzieli mi, żeby się tym nie przejmować, bo objawy zakażenia to miał być mocny katar, kaszel i przede wszystkim wysoka gorączka. A żadnego z tych objawów nie miałem - tłumaczy Paweł.

Mimo to matka 23-latka stwierdziła, że cała rodzina powinna się przebadać w kierunku zakażenia koronawirusem.

- Chciała przeprowadzić te badania prywatnie. Skontaktowała się ze znajomą, która pracuje w jednym ze szpitali, ale ta powiedziała jej, że nie ma szans na zrobienie takiego badania. Że to ogromne koszty i nikt z personelu nie zechce ich wykonać. W związku z tym daliśmy sobie spokój - dodaje nasz rozmówca."

Tego już twoj redaktorek, niedorostek społeczny, jak piszesz nie potrafi wspomnieć. Potrafi tylko zorganizować lincz społeczny, cytować wypowiedzi o urwaniu głowy, czy pozwalać na wypowiedzi W KOMENTARZACH, w których matkę tego chłopaka ( MIMO ŻE WCIĄŻ NIE MA DOWODÓW ŻE TO ON PRZYWIÓZŁ WIRUSA) nazywać "dziwką".

Brawo dla Sławomira Skomry!

14 marca, 20:01, Gość:

Gazeta wyborcza w natarciu, a jak tam Michnik się miewa?

14 marca, 20:27, Gość:

"Nie czytam gazety w., nie lubie jej"

czyta co komentuje? czy po prostu nie ogarnia treści pisanych?

15 marca, 00:05, dok:

a czy ten chłopak jadąc do Włoch nie myślał ze komuś może naprawdę zniszczyc życie narazając na kontakt za sobą w szczegolnosci

z osobą starszą? A to, ze kazdy ma mu za złe wyjazd nie jest niszczeniem życia tylko uświadomieniem czegos co powinien byl wiedziec przed wyjazdem a nie uswiadomila go rodzina która teraz krzyczy. Że wyjazd był nieodpowiedzialnością.

Teraz prenensje do sanepidu a jak sanepid odradzal wyjazdy to nie słuchał..

ta dyrektoka była niestety na tym szkoleniu bo teraz reszta dyrektow jest na kwarantannie niestety.

Z tego co wiem to chłopak wyleciał do Włoch 21go. Dzień wcześniej we Włoszech, a więc i chyba w całej Europie było 3ch zakażonych - TRZECH. Zapewne nawet nie było o tym nawet informacji na pierwszych stronach gazet, bo to dopiero było przed wybuchem epidemii, która się rozszalała dopiero w momencie gdy już wracał - byli tam 2,5 dnia.

Co miał w takim razie wg Ciebie wiedzieć? To nie on sobie zorganizował ten wyjazd.

d
dok
14 marca, 14:21, Jar:

Sławomir Skomra: czy nie jesteś cmentarną hieną, która może zniszczyć życie innym w obliczy ich tragedii publikując taki artykuł? Odpowiedz sobie sam na to pytanie. Cytujesz słowa o ukręceniu głowy, które są czynem karalnym, napuszczasz tym ludzi na tych zarażonych i sprawiasz, że nawet po powrocie do zdrowia, będą przechodzić lincz społeczny, a nie piszesz, że chłopak zgłosił się do sanepidu i został olany, że jego dyrektorka (której przy twojej milczącej aprobacie chcą ukręcić głowę) chciała się przebadać na koszt własny i ją olano.

Nie czytam gazety w., nie lubie jej, ale tylko tam opisują sytuację z obu stron.

Sławomirze Skomra, wstyd mi jako człowiekowi, że tacy ludzie są wśród naszego gatunku.

14 marca, 15:42, Gość:

Człowieku odczep się od redaktora, i nie przezywaj kogoś, bo sobie na to nie zasłużył, relacjonuje to co było w Niedrzwicy. Co ma taki artykuł do tragedii? Bardzo dobrze i prawdziwie opisuję sytuację. Rodzina poszkodowana? Co za błazen dorwał się do komentarza, wstyd że mają dostęp do komputera takie niedorostki społeczne

14 marca, 16:56, Gość:

"- W Polsce po przylocie nikt nas nie sprawdzał. Jednak czytałem o tym, co się dzieje, więc ustaliliśmy ze znajomymi, że zadzwonimy do sanepidu. Podaliśmy wszystkie nasze dane. W sanepidzie powiedzieli nam, że nie ma żadnych powodów do obaw, skoro nic nam nie dolega. Mieliśmy normalnie żyć, postępować tak jak zawsze. Ja chodziłem do pracy, grałem ze znajomymi w piłkę. Miałem lekki kaszel, ale powiedzieli mi, żeby się tym nie przejmować, bo objawy zakażenia to miał być mocny katar, kaszel i przede wszystkim wysoka gorączka. A żadnego z tych objawów nie miałem - tłumaczy Paweł.

Mimo to matka 23-latka stwierdziła, że cała rodzina powinna się przebadać w kierunku zakażenia koronawirusem.

- Chciała przeprowadzić te badania prywatnie. Skontaktowała się ze znajomą, która pracuje w jednym ze szpitali, ale ta powiedziała jej, że nie ma szans na zrobienie takiego badania. Że to ogromne koszty i nikt z personelu nie zechce ich wykonać. W związku z tym daliśmy sobie spokój - dodaje nasz rozmówca."

Tego już twoj redaktorek, niedorostek społeczny, jak piszesz nie potrafi wspomnieć. Potrafi tylko zorganizować lincz społeczny, cytować wypowiedzi o urwaniu głowy, czy pozwalać na wypowiedzi W KOMENTARZACH, w których matkę tego chłopaka ( MIMO ŻE WCIĄŻ NIE MA DOWODÓW ŻE TO ON PRZYWIÓZŁ WIRUSA) nazywać "dziwką".

Brawo dla Sławomira Skomry!

14 marca, 20:01, Gość:

Gazeta wyborcza w natarciu, a jak tam Michnik się miewa?

14 marca, 20:27, Gość:

"Nie czytam gazety w., nie lubie jej"

czyta co komentuje? czy po prostu nie ogarnia treści pisanych?

a czy ten chłopak jadąc do Włoch nie myślał ze komuś może naprawdę zniszczyc życie narazając na kontakt za sobą w szczegolnosci

z osobą starszą? A to, ze kazdy ma mu za złe wyjazd nie jest niszczeniem życia tylko uświadomieniem czegos co powinien byl wiedziec przed wyjazdem a nie uswiadomila go rodzina która teraz krzyczy. Że wyjazd był nieodpowiedzialnością.

Teraz prenensje do sanepidu a jak sanepid odradzal wyjazdy to nie słuchał..

ta dyrektoka była niestety na tym szkoleniu bo teraz reszta dyrektow jest na kwarantannie niestety.

G
Gość
12 marca, 15:52, LL:

JEDNAK POLSKA TO CIEMNY NAROD.... A JUZ CI MIESZKAJĄCY W NIEDRZWICY...SZKODA GADAC...UTOPILI BY KAZDEGO W LYZCE WODY!!!NIE ZNAJA PRAWDY ALE NAJWAZNIEJSZE ZMIESZAC WSZYSTKICH Z BLOTEM, PRZEKRESLIC,MIMO ZE TO CHODZI O LUDZKIE ZYCIE I POKI CO TO NAJBARDZIEJ POSZKODOWANY JEST OJCIEC TEJ RODZINY, ZRESZTA JAK I RESZTA JEJ CZLONKOW. ZASTANOWCIE TROCHE, SKAD WIECIE CZY WY NIE ZARAZACIE...?!

13 marca, 18:41, Gość:

MY NIE JECHALIŚMY BRZMYSLNIE DO WLOCH W SRODEK EPIDEMII, PRZYWLÓKŁ ZARAZĘ DO LUBELSZCZYZNY, ZARAZOL CAŁĄ RODZINĘ 5 OSÓB, A ONI POROZSIEWALI DALEJ NA SZKOŁY, NA UM I NIE WIAFOMO GDZIE

13 marca, 21:31, Gość:

zgadza sie, bezmózgowcy zarażaja całą okolice i płacza jak to im krzywda sie dzieje..

Trzeba przyznać że zachowują się jak ofiary ,a wystarczyło się wstrzymać od wyjazdu, przecież to takie proste,a jednak ...za trudne.

G
Gość
14 marca, 14:21, Jar:

Sławomir Skomra: czy nie jesteś cmentarną hieną, która może zniszczyć życie innym w obliczy ich tragedii publikując taki artykuł? Odpowiedz sobie sam na to pytanie. Cytujesz słowa o ukręceniu głowy, które są czynem karalnym, napuszczasz tym ludzi na tych zarażonych i sprawiasz, że nawet po powrocie do zdrowia, będą przechodzić lincz społeczny, a nie piszesz, że chłopak zgłosił się do sanepidu i został olany, że jego dyrektorka (której przy twojej milczącej aprobacie chcą ukręcić głowę) chciała się przebadać na koszt własny i ją olano.

Nie czytam gazety w., nie lubie jej, ale tylko tam opisują sytuację z obu stron.

Sławomirze Skomra, wstyd mi jako człowiekowi, że tacy ludzie są wśród naszego gatunku.

14 marca, 15:42, Gość:

Człowieku odczep się od redaktora, i nie przezywaj kogoś, bo sobie na to nie zasłużył, relacjonuje to co było w Niedrzwicy. Co ma taki artykuł do tragedii? Bardzo dobrze i prawdziwie opisuję sytuację. Rodzina poszkodowana? Co za błazen dorwał się do komentarza, wstyd że mają dostęp do komputera takie niedorostki społeczne

14 marca, 16:56, Gość:

"- W Polsce po przylocie nikt nas nie sprawdzał. Jednak czytałem o tym, co się dzieje, więc ustaliliśmy ze znajomymi, że zadzwonimy do sanepidu. Podaliśmy wszystkie nasze dane. W sanepidzie powiedzieli nam, że nie ma żadnych powodów do obaw, skoro nic nam nie dolega. Mieliśmy normalnie żyć, postępować tak jak zawsze. Ja chodziłem do pracy, grałem ze znajomymi w piłkę. Miałem lekki kaszel, ale powiedzieli mi, żeby się tym nie przejmować, bo objawy zakażenia to miał być mocny katar, kaszel i przede wszystkim wysoka gorączka. A żadnego z tych objawów nie miałem - tłumaczy Paweł.

Mimo to matka 23-latka stwierdziła, że cała rodzina powinna się przebadać w kierunku zakażenia koronawirusem.

- Chciała przeprowadzić te badania prywatnie. Skontaktowała się ze znajomą, która pracuje w jednym ze szpitali, ale ta powiedziała jej, że nie ma szans na zrobienie takiego badania. Że to ogromne koszty i nikt z personelu nie zechce ich wykonać. W związku z tym daliśmy sobie spokój - dodaje nasz rozmówca."

Tego już twoj redaktorek, niedorostek społeczny, jak piszesz nie potrafi wspomnieć. Potrafi tylko zorganizować lincz społeczny, cytować wypowiedzi o urwaniu głowy, czy pozwalać na wypowiedzi W KOMENTARZACH, w których matkę tego chłopaka ( MIMO ŻE WCIĄŻ NIE MA DOWODÓW ŻE TO ON PRZYWIÓZŁ WIRUSA) nazywać "dziwką".

Brawo dla Sławomira Skomry!

14 marca, 20:01, Gość:

Gazeta wyborcza w natarciu, a jak tam Michnik się miewa?

"Nie czytam gazety w., nie lubie jej"

czyta co komentuje? czy po prostu nie ogarnia treści pisanych?

G
Gość
14 marca, 14:21, Jar:

Sławomir Skomra: czy nie jesteś cmentarną hieną, która może zniszczyć życie innym w obliczy ich tragedii publikując taki artykuł? Odpowiedz sobie sam na to pytanie. Cytujesz słowa o ukręceniu głowy, które są czynem karalnym, napuszczasz tym ludzi na tych zarażonych i sprawiasz, że nawet po powrocie do zdrowia, będą przechodzić lincz społeczny, a nie piszesz, że chłopak zgłosił się do sanepidu i został olany, że jego dyrektorka (której przy twojej milczącej aprobacie chcą ukręcić głowę) chciała się przebadać na koszt własny i ją olano.

Nie czytam gazety w., nie lubie jej, ale tylko tam opisują sytuację z obu stron.

Sławomirze Skomra, wstyd mi jako człowiekowi, że tacy ludzie są wśród naszego gatunku.

14 marca, 15:42, Gość:

Człowieku odczep się od redaktora, i nie przezywaj kogoś, bo sobie na to nie zasłużył, relacjonuje to co było w Niedrzwicy. Co ma taki artykuł do tragedii? Bardzo dobrze i prawdziwie opisuję sytuację. Rodzina poszkodowana? Co za błazen dorwał się do komentarza, wstyd że mają dostęp do komputera takie niedorostki społeczne

14 marca, 16:56, Gość:

"- W Polsce po przylocie nikt nas nie sprawdzał. Jednak czytałem o tym, co się dzieje, więc ustaliliśmy ze znajomymi, że zadzwonimy do sanepidu. Podaliśmy wszystkie nasze dane. W sanepidzie powiedzieli nam, że nie ma żadnych powodów do obaw, skoro nic nam nie dolega. Mieliśmy normalnie żyć, postępować tak jak zawsze. Ja chodziłem do pracy, grałem ze znajomymi w piłkę. Miałem lekki kaszel, ale powiedzieli mi, żeby się tym nie przejmować, bo objawy zakażenia to miał być mocny katar, kaszel i przede wszystkim wysoka gorączka. A żadnego z tych objawów nie miałem - tłumaczy Paweł.

Mimo to matka 23-latka stwierdziła, że cała rodzina powinna się przebadać w kierunku zakażenia koronawirusem.

- Chciała przeprowadzić te badania prywatnie. Skontaktowała się ze znajomą, która pracuje w jednym ze szpitali, ale ta powiedziała jej, że nie ma szans na zrobienie takiego badania. Że to ogromne koszty i nikt z personelu nie zechce ich wykonać. W związku z tym daliśmy sobie spokój - dodaje nasz rozmówca."

Tego już twoj redaktorek, niedorostek społeczny, jak piszesz nie potrafi wspomnieć. Potrafi tylko zorganizować lincz społeczny, cytować wypowiedzi o urwaniu głowy, czy pozwalać na wypowiedzi W KOMENTARZACH, w których matkę tego chłopaka ( MIMO ŻE WCIĄŻ NIE MA DOWODÓW ŻE TO ON PRZYWIÓZŁ WIRUSA) nazywać "dziwką".

Brawo dla Sławomira Skomry!

Gazeta wyborcza w natarciu, a jak tam Michnik się miewa?

A
Ania

społeczeństwo dojrzało do sytuacji, media w swojej większości NIE !!!

G
Gość
14 marca, 14:21, Jar:

Sławomir Skomra: czy nie jesteś cmentarną hieną, która może zniszczyć życie innym w obliczy ich tragedii publikując taki artykuł? Odpowiedz sobie sam na to pytanie. Cytujesz słowa o ukręceniu głowy, które są czynem karalnym, napuszczasz tym ludzi na tych zarażonych i sprawiasz, że nawet po powrocie do zdrowia, będą przechodzić lincz społeczny, a nie piszesz, że chłopak zgłosił się do sanepidu i został olany, że jego dyrektorka (której przy twojej milczącej aprobacie chcą ukręcić głowę) chciała się przebadać na koszt własny i ją olano.

Nie czytam gazety w., nie lubie jej, ale tylko tam opisują sytuację z obu stron.

Sławomirze Skomra, wstyd mi jako człowiekowi, że tacy ludzie są wśród naszego gatunku.

skoro tak wszędzie szukali pomocy to dlaczego w szpitalu przez trzy dni nie mówili ze ktoś z rodziny był we Wloszech.

G
Gość
14 marca, 14:21, Jar:

Sławomir Skomra: czy nie jesteś cmentarną hieną, która może zniszczyć życie innym w obliczy ich tragedii publikując taki artykuł? Odpowiedz sobie sam na to pytanie. Cytujesz słowa o ukręceniu głowy, które są czynem karalnym, napuszczasz tym ludzi na tych zarażonych i sprawiasz, że nawet po powrocie do zdrowia, będą przechodzić lincz społeczny, a nie piszesz, że chłopak zgłosił się do sanepidu i został olany, że jego dyrektorka (której przy twojej milczącej aprobacie chcą ukręcić głowę) chciała się przebadać na koszt własny i ją olano.

Nie czytam gazety w., nie lubie jej, ale tylko tam opisują sytuację z obu stron.

Sławomirze Skomra, wstyd mi jako człowiekowi, że tacy ludzie są wśród naszego gatunku.

14 marca, 15:42, Gość:

Człowieku odczep się od redaktora, i nie przezywaj kogoś, bo sobie na to nie zasłużył, relacjonuje to co było w Niedrzwicy. Co ma taki artykuł do tragedii? Bardzo dobrze i prawdziwie opisuję sytuację. Rodzina poszkodowana? Co za błazen dorwał się do komentarza, wstyd że mają dostęp do komputera takie niedorostki społeczne

"- W Polsce po przylocie nikt nas nie sprawdzał. Jednak czytałem o tym, co się dzieje, więc ustaliliśmy ze znajomymi, że zadzwonimy do sanepidu. Podaliśmy wszystkie nasze dane. W sanepidzie powiedzieli nam, że nie ma żadnych powodów do obaw, skoro nic nam nie dolega. Mieliśmy normalnie żyć, postępować tak jak zawsze. Ja chodziłem do pracy, grałem ze znajomymi w piłkę. Miałem lekki kaszel, ale powiedzieli mi, żeby się tym nie przejmować, bo objawy zakażenia to miał być mocny katar, kaszel i przede wszystkim wysoka gorączka. A żadnego z tych objawów nie miałem - tłumaczy Paweł.

Mimo to matka 23-latka stwierdziła, że cała rodzina powinna się przebadać w kierunku zakażenia koronawirusem.

- Chciała przeprowadzić te badania prywatnie. Skontaktowała się ze znajomą, która pracuje w jednym ze szpitali, ale ta powiedziała jej, że nie ma szans na zrobienie takiego badania. Że to ogromne koszty i nikt z personelu nie zechce ich wykonać. W związku z tym daliśmy sobie spokój - dodaje nasz rozmówca."

Tego już twoj redaktorek, niedorostek społeczny, jak piszesz nie potrafi wspomnieć. Potrafi tylko zorganizować lincz społeczny, cytować wypowiedzi o urwaniu głowy, czy pozwalać na wypowiedzi W KOMENTARZACH, w których matkę tego chłopaka ( MIMO ŻE WCIĄŻ NIE MA DOWODÓW ŻE TO ON PRZYWIÓZŁ WIRUSA) nazywać "dziwką".

Brawo dla Sławomira Skomry!

G
Gość
14 marca, 14:21, Jar:

Sławomir Skomra: czy nie jesteś cmentarną hieną, która może zniszczyć życie innym w obliczy ich tragedii publikując taki artykuł? Odpowiedz sobie sam na to pytanie. Cytujesz słowa o ukręceniu głowy, które są czynem karalnym, napuszczasz tym ludzi na tych zarażonych i sprawiasz, że nawet po powrocie do zdrowia, będą przechodzić lincz społeczny, a nie piszesz, że chłopak zgłosił się do sanepidu i został olany, że jego dyrektorka (której przy twojej milczącej aprobacie chcą ukręcić głowę) chciała się przebadać na koszt własny i ją olano.

Nie czytam gazety w., nie lubie jej, ale tylko tam opisują sytuację z obu stron.

Sławomirze Skomra, wstyd mi jako człowiekowi, że tacy ludzie są wśród naszego gatunku.

Człowieku odczep się od redaktora, i nie przezywaj kogoś, bo sobie na to nie zasłużył, relacjonuje to co było w Niedrzwicy. Co ma taki artykuł do tragedii? Bardzo dobrze i prawdziwie opisuję sytuację. Rodzina poszkodowana? Co za błazen dorwał się do komentarza, wstyd że mają dostęp do komputera takie niedorostki społeczne

G
Gość
12 marca, 14:28, Gość:

A ja nie współczuję, bo o koronawirusie we Włoszech mówi się od dawna i można sobie było odpuścić, a nawet jeśli dowiedzieli się będąc tam, to nie zważając na uchybienia w służbie zdrowia, bo faktycznie mogło tak być, wystarczyło odizolować się od innych i nieustannie zgłaszać zagrożenie sanepidowi. Jego rodzina też od razu powinna zostać na kwarantannie domowej, ale ludzie lekceważą, bo co tam, tyle ludzi umiera z głodu, to nie jest grozniejsze niż sezonowa grypa itd tylko, że dla ludzi starszych i schorowanych to będzie wyrok, a te wirusy to loteria, nikt nie wie jak to przechoruje. Może i tysiące ludzi umiera na raka, ale nie mamy na to wpływu, a na tę sytuację już tak. Niestety sporo ludzi umrze przez takich nieodpowiedzialnych idiotów jak ta rodzina, to tak jak kierowca, który wyprzedza przed zakrętem, uda się albo nie uda się. Czy to się czymś różni? No czym?

14 marca, 10:56, Mama:

dokładnie, tutaj rozwój zdarzeń i rozsiew wirusa zależy od ludzkich postaw i MYŚLENIA nie tylko o sobie.

Zgłosili się do sanepidu, olali ich, chcieli się przebadać, olali ich, chcieli zrobić badania na własną rękę olali ich, zgłaszali kaszel chłopaka olali ich, ojciec zaczął się źle czuć, olali ich, poprosili o karetkę, olali ich.

Ale tego się nie dowiecie bo Sławomir Skomra woli kliki i woli jak ludzie sobie wyłupują oczy niż żeby poznali wersję obu stron.

J
Jar

Sławomir Skomra: czy nie jesteś cmentarną hieną, która może zniszczyć życie innym w obliczy ich tragedii publikując taki artykuł? Odpowiedz sobie sam na to pytanie. Cytujesz słowa o ukręceniu głowy, które są czynem karalnym, napuszczasz tym ludzi na tych zarażonych i sprawiasz, że nawet po powrocie do zdrowia, będą przechodzić lincz społeczny, a nie piszesz, że chłopak zgłosił się do sanepidu i został olany, że jego dyrektorka (której przy twojej milczącej aprobacie chcą ukręcić głowę) chciała się przebadać na koszt własny i ją olano.

Nie czytam gazety w., nie lubie jej, ale tylko tam opisują sytuację z obu stron.

Sławomirze Skomra, wstyd mi jako człowiekowi, że tacy ludzie są wśród naszego gatunku.

G
Gość
13 marca, 9:04, Gość:

Nikt rozsądny nie urządza sobie wycieczek tam, gdzie jest takie zagrożenie - na falę hejtu sobie solidnie zapracowali i na karę za świadome narażenie wielu innych osób ! a ten żałosny artykuł to desperacka próba ratowania wizerunku - słabe... aż dziw, że pod tekstem nie pojawiło się selfie z izolatki, pasowało by do tych z lustra z fejsa ?

13 marca, 18:42, Gość:

Zgadzsm się

Owszem.

G
Gość

Ten ojciec przeżyje, bo podobno w tragicznym stanie?

Wróć na i.pl Portal i.pl