Afera z wyłudzaniem dotacji - na "fikcyjne dzieci" - przez przedszkola wybuchła po tym, jak rodzice dzieci z placówki "Pod Magnolią" zaalarmowali dziennikarzy "Dziennika Polskiego" o tym, co dzieje się w tej placówce. Okazało się wtedy, że pokłosiem śledztwa w sprawie wyłudzenia 5 mln zł przez właścicieli sieci przedszkoli był kilkudniowy brak prądu w "Magnolii" i zwalniania się pracujących tam osób. Rodzice obawiali się, że placówka może przestać funkcjonować.
Jak się później okazało przedszkole „Pod Magnolią” było tylko jednym z elementów w puli przedszkoli i szkół, u których wykazano szereg nieprawidłowości. Z informacji otrzymanych z biura prasowego UMK okazuje się, że do wyłudzeń mogło dochodzić także w innych placówkach. Z pośród 81 kontrolowanych przedszkoli i szkół w ciągu dwóch lat, w aż 70 przypadkach wykazano nieprawidłowości finansowe, a ich suma sięga blisko 18 mln złotych.
Miasto domaga się zwrotu np. ponad 3,5 mln zł od przedszkola publicznego "Ogródek" i prawie 1,3 mln od przedszkola publicznego "Malutkowo". W pozostałych placówkach kwoty, których zwrotu domaga się miasto, sięgają od kilkuset złotych do kilkuset tysięcy. Z informacji dostępnych w internecie wynika, że przedszkole "Ogródek" już zakończyło działalność.
Udało się nam skontaktować z przedstawicielem przedszkola "Malutkowo", który, jak zapewnia, nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Właściciele przedszkola nie zgadzają się z decyzją miasta. W tej sprawie toczy się postępowanie administracyjne, które rozstrzygnie, która ze stron ma rację. Wszystkie dzieci wykazane w naszych dokumentach uczęszczały do przedszkola.
Urząd miasta dokonywał wypłaty świadczeń zgodnie ze składanymi wnioskami i zgodnie ze stanem faktycznym. Z mojej wiedzy wynika że, sprawę tę badała prokuratura i nie dopatrzyła się jakichkolwiek przesłanek do wszczęcia postępowania. Działanie urzędu miasta doprowadziło do sytuacji, w której, dla zabezpieczenia funkcjonowania placówki w roku 2021 r. przedszkole musiało z własnych środków przeznaczyć na ten cel pół miliona złotych. W tym zakresie także toczy się postępowanie administracyjne - mówi Rafał Grabowski, przedstawiciel przedszkola "Malutkowo".
Komisja rewizyjna wystąpi do prezydenta
Wyłudzenia, które pojawiły się w 70 placówkach, skomentował radny Krakowa, wiceprzewodniczący Komisji Edukacji Wojciech Krzysztonek.
- Skala zjawiska jest faktycznie niepokojąca. Nie można oczywiście generalizować, że we wszystkich przypadkach dochodziło do wyłudzeń, niemniej obowiązkiem miasta jest sprawdzenie i wyjaśnienie przyczyn pobierania zawyżonej dotacji w każdym przypadku. A w sytuacji, kiedy istnieją ku temu przesłanki, należy powiadomić odpowiednie organy. Mam nadzieję, że tak się stało. Będę chciał, żeby kierowana przeze mnie komisja rewizyjna wystąpiła do prezydenta o szczegółowe wyjaśnienia w tej sprawie. Chodzi o dobro dzieci i ich rodziców oraz o publiczne pieniądze. Nie możemy tego tak zostawić. - tłumaczył Krzysztonek.
W tej sprawie wysłaliśmy również zapytanie do magistratu o to, czy urzędnicy powiadomili o nieprawidłowościach finansowych w kilkudziesięciu placówkach policję i prokuraturę. W odpowiedzi czytamy, że "w zakresie informacji dotyczących prowadzonych przez policję i prokuraturę postępowań uprzejmie proszę o kierowanie pytań do odpowiednich organów ścigania".
Zwróciliśmy się do prokuratury z prośbą o informacje. Jak dotąd nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Posłanka chce kontroli NIK
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z krakowską posłanką Lewicy Darią Gosek-Popiołek, która jest zbulwersowana tym, że mimo wieloletnich nieprawidłowości, przedszkola otrzymywały kolejne dotacje, a o problemach nie byli poinformowani rodzice dzieci ani opinia publiczna.
- Wyłudzenia w takiej skali oznaczają, że potrzebujemy pilnych zmian w zakresie przyznawania dotacji i gospodarowania tymi środkami. Celem zmian powinno być usprawnienie pracy przedszkoli, ale też uszczelnienie systemu ich finansowania. Dzięki temu nasze dzieci otrzymają właściwą opiekę w uczciwie działających przedszkolach, a coraz więcej matek i ojców będzie mogło lepiej łączyć życie rodzinne z zawodowym. Rozumiem, że miasto Kraków wystąpi na ścieżkę sądową w celu odzyskania wyłudzonych środków, ale nie ulega też wątpliwości, że należy przyjrzeć się procedurom i narzędziom kontroli mechanizmów przekazywania dotacji - mówi Daria Gosek-Popiołek.
Posłanka zauważa, że mechanizm ujawnionych wyłudzeń pozwala przypuszczać, że jest to problem, z którym borykają się również inne gminy.
- Dlatego złożę w tej sprawie wniosek do NIK, szczególnie licząc na rekomendacje i zalecenia ze strony kontrolerów dotyczących nadzoru nad prowadzeniem dokumentacji placówek i prawdziwą liczbą ich podopiecznych - podsumowuje Gosek-Popiołek.
- Gdzie na szybki wypad z Krakowa? TOP 10 urokliwych miejsc z dala od zgiełku
- Wyjątkowe i bardzo tanie domy do remontu wystawione na sprzedaż w Małopolsce!
- Ogromne podwyżki płac w Krakowie i Małopolsce. Kto dostał najwięcej?
- Miss Małopolski 2022 wybrana! Koronę założyła Aleksandra Budnik z Nowego Sącza
- Wielkie wykopy. Totalna zmiana krajobrazu na północy Krakowa
