Sobotni hit Ekstraklasy od pierwszego gwizdka sędziego nie stał na najwyższym poziomie. Obie drużyny raczej nie forsowały tempa i bały się odkryć, by intensywniej zaatakować. Inicjatywa należała jednak do gości, którzy w 17. minucie wyszli na prowadzenie. Po łatwym dośrodkowaniu w pole karne Lecha fatalne nieporozumienie bramkarza i obrońcy gospodarzy sprawiło, że Tomas Pekhart z łatwością trafił do pustej bramki. Był to pierwszy gol piłkarza w trzecim meczu dla Wojskowych.
Strata gola nie podziałała motywująco na gospodarzy, którzy mieli wyraźne problemy ze stwarzaniem sobie groźnych sytuacji. W pierwszej połowie Kolejorz miał prawie 60% posiadania piłki, ale oddał zaledwie jeden celny strzał na bramkę. Legia przed przerwą mogła natomiast podwyższyć swoje prowadzenie, ale raz świetnie interweniował Mickey van der Hart, a raz piłka minimalnie minęła słupek bramki Holendra.
Drugą połowę gospodarze rozpoczęli odmienieni i stwarzali większe zagrożenie pod bramką Legii. W 56 minucie Djordje Crnomarkovic zdobył nawet wyrównującego gola, ale sędzia po analizie var doszukał się minimalnego spalonego i nie uznał tego trafienia. Większa odwaga Kolejorza umożliwiała natomiast gościom tworzenie groźnych kontrataków, ale mimo dogodnych sytuacji Wojskowi nie potrafili podwyższyć prowadzenia.
Ostatecznie mecz zakończył się więc wynikiem 1:0, a Legia Warszawa umocniła się na pozycji lidera Ekstraklasy. Stołeczny klub ma 8 punktów przewagi nad Piastem Gliwice, który wcześniej wygrał z Wisłą Kraków 4:0.
