18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Magda Gessler i Piotr Ikonowicz - rodzeństwo, które wbrew pozorom wiele łączy

Dorota Kowalska
Magda Gessler
Magda Gessler ARC Dziennik Zachodni
Trudno uwierzyć, że są rodzeństwem, bo - jak sami przyznają - żyją w zupełnie różnych światach. Ale oboje mają poczucie misji. On walczy o prawa wykluczonych, ona o to, by Polacy zrozumieli, jak ważne jest to, co i jak jedzą - pisze Dorota Kowalska.

On - ostatni polski komunista, ideowiec. Ona - najbardziej znana polska restauratorka, bizneswoman, gwiazda TVN. On - jak zawsze ma kłopoty. Ona - pracuje 24 godziny na dobę i święci triumf za triumfem. Kilka dni temu Piotr Ikonowicz napisał na Facebooku: "Znowu jestem zmuszony po raz kolejny zwrócić się do Was z prośbą o wsparcie Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej. Mamy wyłączone telefony komórkowe i zaległe rachunki, nieczynne ksero itp.". Jego Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej, która pomaga ludziom skazanym na eksmisje, wpadła w poważne finansowe tarapaty. Rzeczywiście, dwa telefony komórkowe Ikonowicza milczą, telefon stacjonarny w kancelarii także. "Nie ma takiego numeru" - tyle można usłyszeć.
Ale to nie koniec nieszczęść. Piotr Ikonowicz dostał wezwanie do odbycia kary 90 dni aresztu. Za to, że blokował eksmisję pary staruszków 13 lat temu.

Więzieniem zdaje się nie przejmować. - Jak się idzie pod prąd, trzeba za to płacić - mówi. - Trafię do aresztu, nie będę się nudził. Dokończę doktorat, który piszę z filozofii prawa. Temat? "Dlaczego większość przegrywa wybory" - bagatelizuje sprawę.
Piotr Ikonowicz i Magda Gessler to chyba jedno z najbardziej egzotycznych polskich rodzeństw, bo choć wychowali się w jednym domu, ich drogi życiowe są zupełnie różne.

Nie dla wszystkich jednak Kuchenne rewolucje zakończyły się szczęśliwie. Oto wybrane restauracje, które - pomimo udziału w programie - zostały zamknięte. Ciekawi Cię dlaczego? Sprawdź na kolejnych slajdach (naciśnij strzałkę w prawo na klawiaturze lub na zdjęciu).

Nie pomogła nawet Magda Gessler. Te restauracje są zamknięte...

Ojciec polityka i restauratorki Mirosław Ikonowicz, wywodzący się w Wileńszczyzny, był korespondentem PAP. Matka Olga Borkowska z pochodzenia jest Rosjanką. Cała rodzina sporo podróżowała - były więc Sofia, Hawana, potem Madryt.
Kiedy pytam Piotra Ikonowicza, jak rodziła się jego lewicowość, nie zastanawia się długo. - Byliśmy na Kubie, przez nasz dom przewijali się kubańscy intelektualiści, panował w nim bardzo specyficzny klimat, chłonąłem go. Do tego dochodziły lektury. Byłem zafascynowany Jackiem Londonem. To była taka chłopięca fascynacja byciem awanturnikiem, człowiekiem, który wszystko może - opowiada Piotr Ikonowicz. I dodaje, że siostra Magda inaczej wtedy Kubę przeżywała. - Po roku chodzenia do kubańskiej szkoły byłem Kubańczykiem z krwi i kości. Natychmiast zintegrowałem się z miejscową dzieciarnią. Magda wciąż czytała pod ławką literaturę dla młodzieży w języku polskim - wspomina. - Odkrywała Kubę zmysłami, ja się w nią wtopiłem - dodaje.

Miał 16 lat, kiedy odmówił wyjazdu z rodziną do Hiszpanii, choć wiedział, że tam czekają na niego dobra szkoła i lekcje tenisa. - Nie chciałem być bananową młodzieżą - tłumaczy. Jak wspomina, rodzice w ramach kary, a raczej licząc na to, że zmieni decyzję, odcięli go od pieniędzy. Wcale się tym nie przejął. Miał 16 lat, mieszkał w ich warszawskim mieszkaniu i sam musiał zadbać o siebie. Pierwszą pracę złapał na tyłach Dworca Gdańskiego. Wieczorem podjeżdżały tam wagony ze żwirem, kilku takich jak on zrzucało ten żwir na ziemię. Potrafił zarobić i 500 złotych za noc, suma niewyobrażalna dla nastolatka. Potem były wagony z węglem, które podjeżdżały na ulicę Ordona. Płacili 4,90 zł za zrzuconą tonę. I w końcu wymarzona robota wózkowego ładowacza w Zakładach Radiowych Kasprzaka. - Rodzina trochę się uspokoiła, kiedy zobaczyła moje pierwsze świadectwo. Uświadomili sobie, że uczę się dobrze, że nie zawalam szkoły. Powiem tylko tyle, że maturę zdałem na piątki - śmieje się dzisiaj.

Działał także poza nią, jako 16-latek zakładał pierwsze marksistowskie koła w Warszawie, spotkania odbywały się oczywiście u niego w domu. Żył pełną piersią, ale - jak wspomina - wtedy żyło się na innym pułapie. Pamięta kolejki pod Pałacem Kultury po karnety teatralne, ludzie chłonęli świat, byli go ciekawi. - W Hiszpanii, owszem, bywałem, wyjeżdżałem do rodziny na wakacje. Ale natychmiast zakolegowałem się z hiszpańską młodzieżą komunistyczną, w efekcie czego zostałem deportowany - wspomina.
Potem były studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego i Podyplomowe Studium Instytutu Geografii i Krajów Rozwijających się. Jak można się było spodziewać, Ikonowicz szybko rzucił się w wir polityki. Była więc Polska Partia Socjalistyczna, posłowanie, Nowa Lewica, flirt z Samoobroną, a nawet start w wyborach prezydenckich. W 2011 r. Ikonowicz został doradcą Ruchu Palikota. - To ostatni komunista w Polsce, oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu. Ideowiec. Widziałem go podczas kilku eksmisji, do których nie chciał dopuścić, on by ostatnią koszulę oddał potrzebującemu - mówi Andrzej Rozenek, rzecznik prasowy Ruchu Palikota.

Realizował się także jako dziennikarz. Był współzałożycielem pisma "Miś", gazety "Robotnik", jest publicystą tygodników "Przekrój", "Uważam Rze", "Fakty i Mity". Ale, jak mówią znajomi Ikonowicza, ten, z racji swojej działalności, a prowadzi Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej, która udziela darmowych porad prawnych osobom ubogim, co rusz pakuje się w kłopoty. W lutym 2008 r. został w pierwszej instancji skazany na karę roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres trzech lat za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji w czasie blokowania eksmisji. Nie stawiał się jednak na rozprawach, rozesłano więc za nim list gończy, no i tak w 2006 r. trafił do aresztu.
Z siostrą już wtedy nie spotykał się często. Chociaż, jak mówi, ma cudowne wspomnienia z dzieciństwa, przeżyli z Magdą wiele magicznych chwil. Dogadywali się jako rodzeństwo. - Pewnie jako młodszy brat byłem jej kulą u nogi. Wiadomo, pierwsze miłości, chłopcy, a tu ja obok - wzrusza ramionami.

A dzisiaj? - Żyjemy w dwóch różnych światach. One nie mają ze sobą nic wspólnego, nawet się nie stykają. Magda żyje swoim rytmem, ja swoim - tak to sobie tłumaczy. - Ona stała się częścią korporacji, została zawłaszczona, ja wciąż walczę o swoje idee - mówi. Ale zaraz dodaje, że kiedy już się spotkają, rozmawiają jak brat z siostrą, nie brakuje im tematów, nie mają kłopotu, żeby się razem pośmiać. Magda Gessler ma mało czasu, wiecznie zabiegana. Ona, w przeciwieństwie do brata, pojechała z rodzicami do Hiszpanii i spędziła w Madrycie kilkanaście lat.

Ale Kubę, o której z taką pasją opowiada Piotr Ikonowicz, wspomina inaczej. - Podczas pierwszego wyjazdu miałam dziesięć lat i byłam blondynką na Kubie. Wzbudzałam zainteresowanie, a byłam przecież jeszcze tylko dzieckiem - zauważa. Pamięta, tata pojechał kiedyś za nią, kiedy szła do szkoły, i nie mógł się nadziwić - maszerowała zygzakiem, próbując omijać wszystkich przedstawicieli płci przeciwnej. Śmiał się, pytał, czemu tak kluczy. A jej przeszkadzało zainteresowanie, które wzbudzała, była inna niż wszystkie kubańskie dziewczyny. - Poza tym tęskniłam za dziadkami, za Polską - przyznaje. - Ale już kolejny wyjazd na Kubę był inny, pokochałam ten kraj - dodaje szybko.

Piotr? Był synem mamusi, ona córką tatusia. - Mama była arystokratką o bardzo lewicowych poglądach. To ona miała największy wpływ na Piotra, ale miała też ogromny z nim kontakt - opowiada Magda Gessler. - Była niesamowicie charyzmatyczną osobą, z arystokratycznymi manierami. To była bardzo silna osobowość potrafiąca zdominować drugą osobę - dodaje.

Ona bardziej dogadywała się ojcem, mieli wspólną pasję - pracę. W Madrycie malowała obrazy, tata pisał. Po pracy, o godz. 4 rano, wspólnie wypijali kawę. Rozmawiali. Piotr z mamą zmieniali w tym czasie świat. Ukończyła malarstwo w akademii sztuk pięknych, ale sama dbała o swoje finanse. Sprzedawała swoje obrazy, a po farby jeździła do Polski, bo taniej. W Madrycie poznała swojego pierwszego męża, niemieckiego korespondenta prasowego Volkharta Müllera. Kiedy dziennikarz zmarł na raka, wróciła do Polski. Poznawała ludzi, obracała w tak zwanym wielkim świecie.
"Od dziecka miałam kontakt z ludźmi, którzy osiągnęli wszystko. Z ludźmi, którzy są znani, rozpoznawani i są historią tego świata, jak Fidel Castro. Król Hiszpanii Juan Carlos, kiedy już zasiadł na tronie, był przyjacielem mojego męża. Królowa Zofia pisze do mnie w miarę regularnie. Roman Polański odwiedzał moją restaurację. Lubiłam z nim rozmawiać, jest bardzo ciekawym człowiekiem. Halle Berry ucałowała moją rękę za kaczkę. Jadły u mnie Catherine Deneuve i Wisława Szymborska. Ryszard Kapuściński był moim ojcem chrzestnym i on jako pierwszy kupił mój obraz na wystawie w Madrycie" - opowiadała w wywiadzie dla "Gali". I jeszcze: "Byłam po stronie wolności i przyszłego prezydenta Felipe Gonzaleza, który stał się przyjacielem naszej rodziny, zwłaszcza mojego świętej pamięci męża. Zjedliśmy razem wiele kolacji i od gotowania dla niego zaczęło się moje gotowanie".

W Polsce wyszła za Piotra Gesslera, członka rodziny warszawskich restauratorów, syna Zbigniewa Gesslera i brata Adama Gesslera. Po podziale rodzinnej firmy Piotrowi i Magdzie Gesslerom przypadła restauracja U Fukiera w Warszawie. Dzisiaj Magda Gessler jest związana z Waldemarem Kozerawskim, chirurgiem plastycznym mieszkającym w Kanadzie.
Wciąż realizuje się zawodowo. Jest właścicielką bądź franczyzodawczynią kilkunastu restauracji w całej Polsce, do tego dochodzi praca w telewizji, bo Gessler prowadzi kolejną już edycję programu "Kuchenne rewolucje", w którym próbuje ratować polskie restauracje. Zasiada w jury polskiej edycji programu "MasterChef". Kiedy trafiła do telewizji, szybko zdobyła sympatię widzów, w 2011 r. otrzymała zresztą statuetkę Wiktora w kategorii największe odkrycie telewizyjne, rok później była nagroda w plebiscycie Telekamery 2012 w kategorii osobowość telewizyjna, potem statuetka Plejada Top w kategorii zawsze na szczycie.

Pisze książki, ma swoją rubrykę w "Newsweeku". Ale, jakby tego było mało, zaprojektowała własną kolekcję obrusów i serwet dla Fabryki Lnu Żyrardów. W każdym razie w TVN mówią, że trudno za Magdą nadążyć. Wciąż gdzieś gna.
Oczywiście media, z naciskiem na portale plotkarskie, bardzo osobę restauratorki doceniają, co rusz można w nich wyczytać jakieś rewelacje na jej temat. Było więc, że Magda Gessler ma kłopoty w biznesie, że odłożyła ślub, bo ma za dużo pracy, że schudła, potem, że znowu przytyła, że zatrudnia stylistkę. Ale też Gessler nie przebiera w słowach, na planie "Kuchennych rewolucji" potrafi rzucić talerzem, przekląć albo nieźle nakrzyczeć na restauratorów, których restauracje ratuje.

Nie dla wszystkich jednak Kuchenne rewolucje zakończyły się szczęśliwie. Oto wybrane restauracje, które - pomimo udziału w programie - zostały zamknięte. Ciekawi Cię dlaczego? Sprawdź na kolejnych slajdach (naciśnij strzałkę w prawo na klawiaturze lub na zdjęciu).

Nie pomogła nawet Magda Gessler. Te restauracje są zamknięte...

O swoim bracie mówi rzadko.

- Kocham go nad życie, ale jestem na niego potwornie zła, wściekła, bo naraża siebie i swoją rodzinę na bardzo trudne sytuacje - tłumaczy nam. - Jest bajkowy, jak z innego świata, taki współczesny Don Kichot. Nie potrafi zrozumieć, że dzisiaj taką walką, jaką prowadzi, niczego nie zmieni - uważa. Ci, którzy są obok niego, jak tylko zdobędą pieniądze, przejdą na drugą stronę. No i gdzie są teraz, kiedy on potrzebuje pieniędzy?

- Ale to zjawiskowy człowiek. Tyle tylko, że nie znalazł partnerów ideologicznych. Może dlatego, że nikt nie jest takim kamikadze? - wzrusza ramionami restauratorka. Tak, to prawda, jest dobrym facetem, poświęca się dla innych, tylko czasami powinien pomyśleć także o sobie. Magda Gessler zastanawia się chwilę. - Ale jesteśmy podobni do siebie. On zmienia świat i ja go zmieniam. Chcę, żeby w Polsce B i C ludzie mieli dostęp do dobrych restauracji, żeby poznali smak dobrego jedzenia i byli godnie traktowani. Chciałabym zobaczyć w restauracjach dzieci, osoby starsze, to nie może być miejsce tylko dla wybranych - mówi.

Rzadko widuje się bratem, ciężko pracuje, nawet jej współpracownicy mówią, że przesadza, że o siebie nie dba. - Uważam, że jedzenie jest kluczem do wszystkiego i do wszystkich. Kucharz nie jest służbą. I chcę to ludziom uświadomić - tłumaczy. Martwi ją, że Polacy zbyt często jedzą szybko i niezdrowo. - Nie przykładamy wagi do tego, co i jak jemy. A zdrowe odżywianie naprawdę jest bardzo ważne, chociażby w zapobieganiu takim chorobom jak nowotwory czy miażdżyca - tłumaczy.
Cóż, wbrew pozorom mają z bratem więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać. Podobnie jak Piotr także ona ma poczucie misji. Tylko każdy realizuje tę misję na swój sposób.
Dorota Kowalska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl