Maksymalne ceny prądu. Wiceminister klimatu i środowiska wyjaśnia, o ile więcej zapłacilibyśmy, gdyby nie decyzja rządu

OPRAC.:
Lidia Lemaniak
Lidia Lemaniak
Według wyliczeń URE, gdybyśmy nie wprowadzili maksymalnych cen i nie zreformowali rynku, taryfa G, którą są objęte gospodarstwa domowe, mogłaby wzrosnąć o ok. 200 proc.
Według wyliczeń URE, gdybyśmy nie wprowadzili maksymalnych cen i nie zreformowali rynku, taryfa G, którą są objęte gospodarstwa domowe, mogłaby wzrosnąć o ok. 200 proc. pixabay.com/users/markusspiske-670330/
Zdaniem wiceminister klimatu i środowiska Anny Łukaszewskiej-Trzeciakowskiej bez interwencji rządu m.in. w sprawie ustalenia maksymalnych cen prądu, obywatele zapłaciliby za energię nawet 200 proc. więcej. Wiceminister poinformowała ponadto, że resort chce też w 2023 roku zawiesić opłatę OZE doliczaną do każdego rachunku.

Ceny energii elektrycznej

W ubiegłym tygodniu Sejm uchwalił ustawę o środkach nadzwyczajnych, mających na celu ograniczenie wysokości cen energii elektrycznej oraz wsparciu niektórych odbiorców w 2023 roku. W czwartek Sejm przyjął część poprawek Senatu do ustawy. Czeka ona na podpis prezydenta.

Zgodnie z nowymi przepisami, w rozliczeniach z odbiorcami użyteczności publicznej, samorządami i firmami z sektora MŚP będzie stosowana cena maksymalna na poziomie 785 zł za MWh. W przypadku gospodarstw domowych cena maksymalna ma być na poziomie 693 zł za MWh. Będzie ona obowiązywać po przekroczeniu rocznych limitów zużycia: 2 MWh – dla gospodarstw domowych; 2,6 MWh – dla rodzin z osobą niepełnosprawną; 3 MWh – dla rolników i posiadaczy Karty Dużej Rodziny. Poniżej tych limitów ceny mają pozostać na poziomie z 2022 roku.

Ile mniej zapłacimy za prąd?

Wiceminister resortu klimatu i środowiska Anna Łukaszewska-Trzeciakowska pytana przez PAP, o to, ile mniej Polacy zapłacą w przyszłym roku za prąd dzięki nowym rozwiązaniom, odpowiedziała że gdyby rząd nic nie zrobił, to rachunki bardzo by wzrosły.

– Według wyliczeń Urzędu Regulacji Energetyki, gdybyśmy nie wprowadzili maksymalnych cen i nie zreformowali rynku, taryfa G, którą są objęte gospodarstwa domowe, mogłaby wzrosnąć o ok. 200 proc. – podkreśliła.

Anna Łukaszewska-Trzeciakowska dodała, że „według różnych szacunków, gdyby od 15 do 25 proc. osób przestałby płacić rachunku, a takie ryzyko było realne, to doprowadzilibyśmy do implozji rynku”.

– Jeśli w pewnym momencie duża liczba osób przestaje płacić rachunki, to przestają działać przepływy finansowe, spółki przestają płacić podatki, na końcu elektrownie nie płacą za węgiel. Przez pewien czas można to odraczać, ale po jakimś czasie rynek zaczyna się załamywać. Na początku wyłączamy światło, a potem wszystko staje – mówiła.

Zdaniem wiceminister ustalenia maksymalnych cen przywracają podstawowe poczucie bezpieczeństwa obywateli.

– Jedną z podstawowych funkcji państwa jest zapewnienie poczucia bezpieczeństwa, szczególnie w tak trudnym momencie jak wojna za naszą wschodnią granicą. To też wpływa na zachowania na rynku, jeśli mamy zapewnione podstawowe zasoby – dodała.

Taryfy na 2023 rok

Wiceminister klimatu i środowiska dopytywana o to, jak będą wyglądały ostateczne taryfy na 2023 roku oprócz ustalenia maksymalnych cen na prąd, poinformowała, że w przyszłym roku prawdopodobnie wzrośnie opłata dystrybucyjna. Wskazała jednocześnie, że resort będzie chciał w 2023 r. zawiesić opłatę OZE. Obecnie jej stawka wynosi 0,90 zł za MWh i doliczana jest do każdego rachunku za prąd.

Anna Łukaszewska-Trzeciakowska podkreśliła, że za ustawę o maksymalnych cenach energii elektrycznej mają zapłacić wytwórcy prądu oraz spółki obrotu z ich nadmiarowych przychodów. W ocenie skutków regulacji oszacowano, że koszt rekompensat ma wynieść 19,7 mld zł. Ustawa przewiduje bowiem, że wytwórcy i sprzedawcy energii elektrycznej będą musieli przekazać odpisy na Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny będące nadmiarowym przychodem, według przyjętego w ustawie sposobu obliczania. Szczegółowy sposób obliczania limitu ceny na potrzeby kalkulacji kwoty odpisu zostanie ustalony w rozporządzeniu rządu. Obowiązek wpłat na Fundusz obejmie okres od 1 grudnia 2022 do 31 czerwca 2023.

Wiceminister zaznaczyła, że marże firm energetycznych będą "jednocyfrowe". Przyznała, że w ostatnich miesiącach marże były "w niektórych miejscach dwucyfrowe, a w niektórych trzycyfrowe". – Zejście do jednocyfrowych marż może boleć, ale jest to nadal marża – wskazała.

Dodała, że wpisany na ostatnim etapie prac w Sejmie do ustawy Fundusz Przeciwdziałania COVOID-19 ma pozwolić na wypłatę zaliczek dla firm energetycznych jeszcze w grudniu na poczet stycznia.

Walka o niższe ceny energii

Anna Łukaszewska-Trzeciakowska wskazała, że elementem walki o niższe ceny energii była też zmiana rozporządzenia ws. szczegółowych warunków funkcjonowania systemu elektroenergetycznego.

Wyjaśniła, że nowa regulacja zmieniła zasady składania ofert bilansujących, dostosowując je do obecnej kryzysowej sytuacji. Ceny w ofertach składanych na rynku bilansującym nie będą wyższe niż maksymalna cena ofertowa, dzięki czemu ceny na rynku bilansującym będą zbliżone do kosztów wytworzenia energii.

Wiceminister podkreśliła ponadto, że cena na rynku bilansującym już spadła, co będzie miało wpływ na krótkoterminowe i długoterminowe kontrakty.

mm

od 16 lat

Źródło:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl