Małgorzata Potocka, aktorka i dyrektor teatru w Radomiu: Równie mocno kocham moje córki jak i wnuki

Iwona Rojek
Małgorzata Potocka, dyrektor Teatru Powszechnego Jana Kochanowskiego w Radomiu.
Małgorzata Potocka, dyrektor Teatru Powszechnego Jana Kochanowskiego w Radomiu. ZOOM
Rozmowa z Małgorzatą Potocką, znaną aktorką, dyrektorką Teatru Powszechnego Jana Kochanowskiego w Radomiu. Pani Małgorzata znana między innymi roli Tereski w filmie „Hubal”, weźmie udział w inscenizacji walk słynnego majora, które odbędą się w Grzybowie koło Staszowa w niedzielę 11 września.

Ma Pani wrażenie, że pandemia się kończy, czy żyjemy w czasie dużej niepewności, nie wiadomo co nas czeka?

Wydaje mi się, że ta niepewność zostanie z nami na zawsze. Wirusy będą mutowały i pojawiały się falami. Będziemy zawsze w maseczkach i w dystansie. Ludzie są tak samolubni, że nie myślą o innych i nadal wygrywa śmierć. Bardzo długo czekałam na szczepienie. Zależało mi na tym, również z tego względu, że chciałam odwiedzić swoją córkę, która mieszka w Nowym Jorku. Niestety do tej pory nie otworzono granic.

Okres pandemii to był dla Pani ciężki czas??

Z wielu powodów na pewno. Po pierwsze zastanawiałam się nad tym, kiedy będziemy mogli grać w Teatrze Powszechnym Jana Kochanowskiemu w Radomiu, gdzie jestem dyrektorką. Teatr bez widzów nie istnieje. Z drugiej strony bardzo żałowałam tego, że nie mogłam polecieć do Ameryki, kiedy moja młodsza córka Weronika rodziła w marcu swoje pierwsze dziecko. Pozostał mi kontakt na Skype, co nie zastąpi dotyku, przytulenia. Ale na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Na szczęście udało się jej z mężem i 2-miesięcznym Grzegorzem spędzić ze mną cały maj.

Zawodowo pełni Pani wiele ról, nie tylko została dyrektorem Teatru Powszechnego w Radomiu, ale także gra rolę Joli w znanym i lubianym serialu „Barwy szczęścia”, to łatwe do pogodzenia?

Dla mnie tak, W „Barwach szczęścia” od 11 lat gram Jolę Kozłowską, dość barwną postać, która kiedyś była czarną owcą w rodzinie. Opuściła męża, zabrała córkę, wyjechała do Włoch. Po powrocie do kraju urodziła Zenusia, ma hotel dla psów, stała się pełną temperamentu wielbicielką jogi i operacji plastycznych. Ma młodszego męża i dziecko, niczego się nie boi, stworzyła kreację bliską mojemu wnętrzu. Z natury też jestem bardzo pogodna i pełna życia. Kiedy wchodzę do Teatru nie zmieniam się i nie staję się zasadniczą kobietą. Moje relacje z aktorami są partnerskie, potrafimy ze sobą dyskutować, śmiać się. Ale wiadomo, że muszę być słowna, zorganizowana, odpowiedzialna. Cały czas zabiegam o to, żeby to był teatr na wysokim poziomie.

Dobrze czuje się Pani w tej roli?

Jak najbardziej. Zaprezentujemy w najbliższym czasie ciekawy repertuar. W tym sezonie zagramy przedstawienie Maksyma Gorkiego „Ostatni” w reżyserii Antona Malikova, potem Paweł świątek będzie reżyserował kolejny spektakl pełen magii i tajemnic. No i Sylwester. Reżyserka Aneta Troszyńska przygotuje dla nas komedię kryminalną. W Teatrze Publicznym nigdy nie kochają nas wszyscy, ale czuję poparcie większości widzów. Także sympatię ze strony ludzi biznesu. Na początku byłam w Radomiu dość samotna, nikogo tu nie znałam, ale teraz znalazłam wspaniałych przyjaciół. Przyjaźnię się z moją zastępczynią, Agnieszką Kołodyńską Iglesias, wspaniale się porozumiewamy, nasza współpraca jest oparta o lojalność i zaufanie. Drugą osobą bliską mojego sercu jest nowo poznana koleżanka, właśnie w Radomiu, Iza Seweryn, która przejawia wszystkie cechy, jakie cenię u ludzi: lojalność, szczerość, uczciwość. Mogę na niej polegać w każdej sytuacji. Czuję się szczęśliwa, że jest blisko mnie, bo będąc w Radomiu bardzo tęsknię za moimi córkami.

Wolałaby Pani, żeby młodsza córka Weronika mieszkała w Polsce, chyba na tak dużą odległość trudno zbudować relację z wnukiem?

Nie mogę decydować za dorosłe dzieci. Weronika znalazła się w Stanach Zjednoczonych, ponieważ spotkała tam miłość. Myślę, że Ameryka jest pięknym krajem, choć ma też swoje problemy, podobnie jak Polska czy inne kraje. Mój wnuczek Gregory jest bardzo podobny z uśmiechu do Grzegorza Ciechowskiego, do Weroniki zresztą też. I ma widoczny temperament swojego taty Victora, bo już tańczy salsę. Widuję go na Skype codziennie, już nawet macha do mnie rączką. Planowałam polecieć do nich w grudniu, ale nie wiem, czy z powodu pandemii będzie to możliwe. Z drugim wnukiem Tadeuszem, synem Matyldy też mam znakomite relacje. Wnuki kocha się tak mocno jak dzieci.

Swego czasu były pogłoski, że zrezygnuje Pani z grania w „Barwach szczęścia”, ze względu na nadmiar obowiązków w teatrze?

To nieprawda. Bardzo lubię grać w tym serialu, myślę, że moja rola pogodnej, zadbanej, kreatywnej dojrzałej kobiety bardzo podoba się widzom i dodaje otuchy wielu kobietom w moim wieku. Niestety rola została poważnie zmniejszona. Nie wiem dlaczego, ale w serialu zaczynają dominować młodzi ludzie i ich problemy. Szkoda, bo to osoby w średnim wieku potrzebują większego wsparcia i serial miał przedstawiać międzypokoleniowe „Barwy życia”. Mam nadzieję, że moja ekranowa postać Jola będzie występować częściej.

Tym bardziej, że w serialu łamie Pani wiele stereotypów?

No właśnie, pokazuję w nim, że kobieta może mieć młodszego partnera, co coraz częściej przydarza się w życiu. Może zostać matką po czterdziestce, co też obserwujemy na co dzień. W wielu krajach różnica wieku pomiędzy partnerami i to w obie strony przestaje mieć znaczenie. Ważniejsze stają się inne rzeczy. miłość, uczciwość, dobroć, wsparcie.

Dziękuję za rozmowę.

Małgorzata Potocka

Urodziła się 17 sierpnia 1953 roku. Aktorka, reżyserka, producentka filmowa. Jest laureatką Nagrody imienia Zbyszka Cybulskiego w 1975 roku za role w filmach Hubal w reżyserii Bohdana Poręby, Orzeł i reszka w reżyserii Ryszarda Filipskiego oraz Jarosław Dąbrowski w reżyserii Bohdana Poręby. Zagrała w wielu głośnych filmach i serialach. Od 1 września 2019 roku jest dyrektorką naczelną i artystyczną Teatru Powszechnego imienia Jana Kochanowskiego w Radomiu. Jest córką scenografa Ryszarda Potockiego. Była żoną Józefa Robakowskiego, a następnie partnerką Grzegorza Ciechowskiego - słynnego muzyka, lidera zespołu Republika. Ma dwie córki: Matyldę Robakowską urodzoną w 1978 roku i Weronikę Ciechowską urodzoną w roku 1987.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Małgorzata Potocka, aktorka i dyrektor teatru w Radomiu: Równie mocno kocham moje córki jak i wnuki - Echo Dnia Świętokrzyskie

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl